Samolot, którym lecią chłopcy właśnie wzbił się w powietrze. Pomachałam po raz ostatni i skierowałam się w strone drzwi. Wynajęty samochód, który przywiózł nas na lotnisko odjechał. Złapałam więc taksówkę. Obserwowałam ludzi, którzy mokną. Uwielbiałam pogode w Londynie. Szczególnie dzisiaj. Nagle usłyszałam sygnał w moim telefonie. Szybko odebrałam, nie patrząc kto dzowni.
- Ania? Cześć skarbie - usłyszałam głos mojej mamy - Słyszałam, że chłopcy polecieli dzisiaj do Ameryki. Mam nadzieje, że ty jesteś odpowiedzialna i w twoim stanie nie poleciałaś. Wogóle to co sobie ten chłopak myśli. Zostawił cie samą, a to lada dzień. - nie dała sobie przerwać. - Jesteś w Londynie? Mogę wpaść do ciebie?
- Jesteś w Londynie?! - zdziwiłam się - Tak, za godzinę będę w domu.
- To bard...
- Mamo, mam drugie połączenie musze kończyć. Pa.
Rozłączyłam się szybko. Spojrzałam na ekran telefonu. Mama mojego chłopaka dzwoniłla do mnie.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, Aniu. Czy Zayn już poleciał?
- Tak, właśnie wracam z lotniska. Nie informował panią o tym? - spytałam się zdziwiona.
- Nie, rozmawialiśmy, ale zapomniałam mu przypomnieć, żeby wysłał te bilety co kupił na urodziny siostry.
- Moge je wysłać, wiem gdzie są. - odpowiedziałam. - Albo wie pani co, przyjadę do Bradford. Oczywiście jeśli mogę.
- No pewnie, że możesz. - ucieszyła się kobieta - Jesteś prawie częścią rodziny.
- Dziękuje, to bardzo miłe to co pani mówi.
- Dowidzenia Ani. - pożegnała się ze mną.
- Dowidzenia.
Taksówka zatrzymała się przed moim domem. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z samochodu. Szybko przebiegłam odcinek dzielący pojazd od drzwi, ponieważ deszcz się nasilił. Weszłam do środka. Ściągnęłam trampki i rzuciłam je w kąt. W salonie włączyłam muzyke dość głośno i sprawdziłam poczte.
- Do Harry'ego, do Liam'a, do Harry'ego, do Louis'a, do Harry'ego, do Zayn'a, do Harry'ego, do Niall'a, do Harry'rgo, rachunek, do Louis'a.... mówiłam pod nosem przeglądając dalej koperty - Cholera jasna czy w tym domu mieszka tylko Harry i spółka?!!! - krzyknęłam - Zaraz pomyśle, że rachunki to listy do mnie.
Posegrowałam listy. Ostatni list był zaadresowany do mnie. Wzięłam koperte i usiadłam po turecku na dywanie. Szybko odtworzyłam i przeczytałam. Nie mogłam uwierzyć w to co było tam napisane. Uniwersytet, do którego miałam chodzić przyjął mnie z powrotem na kurs przed studiami. Byłam bardzo zaskoczona, ponieważ poprzednim razem tydzień przed studiami zrezygnował z kursu, bo się dowiedziałam, że zostane matką. A ten Uniwersytet mało kiedy daje drugą szanse. Byłam przeszczęśliwa. Nareszcie mogę iść na studia. Moją radość przerwał dzwonek do drzwi. Wstałam z podłogi i schowałam listy do szuflady. Podeszłam do drzwi i je odtworzyłam. W progu stała moja mama z wielkim pluszowym misiem. Z wielkim uśmiechem mnie uściskała.
- Jak się ciesze, że nie poleciałaś. - kobieta patrzyła mi prosto w oczy. - Chwilka. Urodziłaś już?
- Mamo... - chciałam powiedzieć jej całą prawdę.
- Urodziłaś wcześniej i nie raczyłaś mnie poinformować o tym. To dziewczynka czy chłopak? Gdzie jest mogę zobaczyć? - wpadła do salonu.
- Mamo, pozwól mi coś powiedzień! - krzyknęłam - W dniu kiedy widziałyśmy się ostatni... - przerwałam - W tym dniu miałam z Julką wypadek. Młodej nic się nie stało, ale za to... - nie mogłam dokończyć tego zdania.
Moja mama zamarła. Nie wiedziała co powiedzieć.
- Tak mi przykro. Jak to się stało? - spytała.
- Nie chce do tego wracać. Może potem ci wszystko opowiem. powiedz lepiej co to była za ważna sprawa. - uśmiechnęłam się do niej.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Najlepiej prosto. Bez owijania w bawełnę.
- No dobrze. Ja i twój ojciec... - zamilkła - rozwodzimy się.
- Co? Ale jak to? Wy? - nie dowierzałam jej słowom - Dlaczego?
- Ostatnio nie układa się między nami najlepiej. A kilka dni temu przyłapałam go z inną w łóżku.
- Tak mi przykro mamo. Nie wiem co mam powiedzieć.
- Ale najgorsze jest to, że w tym dniu chciałam mu powiedzieć coś bardzo ważnego. Zresztą wam też musze to powiedzieć. - uśmiechnęła się przez łzy.
- Co to takiego? - chwyciłam ją za ręke.
- Jestem w trzecim miesiącu. - zapłakała
- Mamo, ale to nie jest powód do płaczu. - uśmiechnęłam się.
- Ania, to jest ciąża bliźniacza. Jak sobie dam rade za te kilka miesięcy?
- Mamo, pozwól, że przypomnę ci historie pewnej bardzo silnej kobiety. - ścisnęłam mocniej jej dłoń - W wieku 16 lat wpadła ze swoim chłopakiem. Po dziewięciu mięsiącach urodziła śliczną i zdrową córke. Przeprowadziła się do swojego chłopaka, ale mimo tego nadal chodziła do szkoły i nie poddawała się. W wieku 19 lat urodziła drugą córke. Studiowała, gotowała, prała, sprzątała, prasowała i opiekowała się dwójką najgłośniejszych dzieci na tej ziemi. Jej narzeczonego rzadko można było spotkać w domu. Wszystko, ale to zupełnie wszystko robiła sama. Wstawała rano przed 6, a kładła się spać przed 1. Dawała sobie rade i nie narzekała. Gdy skończyła studia wyszła za mąż za tego debila. Założyli wspólnie firme i razem z dziećmi zwiedzali świat. Jego nadal nie było w domu, a ona wszystko załatwiała, wykonywała obowiązki domowe, opiekowała sie dwójką córek, odrabiała z nimi lekcje. Teraz ta kobieta ma 34 lata. Jest mega silna. Jest piękna, mądra, atrakcyjna, obecnie wolna, bo mąż idiota ją zdradził. Nie ma czego żałować, bo na pewno znajdzie sobie kogoś. Kto pokocha ją, jej córki i dwójke dzieci, które są w drodze. - uśmiechnęłam się.
- Masz rację. Dam rade. - odwzajemniła uśmiech.
- W tym stanie nie będziesz mi się tułała po hotelach. Zamieszkasz ze mną. Chłopców teraz nie ma, a do ich powrotu znajdziemy ci mieszkanie, załatwimy prawnika do rozwodu i alimentów. - - Nie martw się damy radę. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nie wiem jak będę ci mogła podziękować.
- Nie musisz mi dziękować. Zawsze ci pomoge.
Wieczorem, gdy mama poszła już spać włączyłam komputer z nadzieją, że mój chłopak będzie na skype. Był. Włączyłam cicho muzyke. W międzyczasie Zayn zadzwonił do mnie. Szybko odebrałam.
- Cześć piękna. Jak ci dzień minął? - spytał z wielkim uśmiechem.
- Daj spokój. Zaraz po waszym wylocie zadzwoniła moja mama, potem twoja. Jak mogłeś zapomnieć wysłać bilety na urodziny siostry? Nie ważne! Wróciłam do domu i przyszła moja mama. - uśmiechnęłam się
- Jest w Londynie? To po co Julka poleciała do Nowego Jorku? - zdziwił się.
- No właśnie... Mama oświadczyła mi, że się z tatą rozwodzą.
- Żartujesz? Jak to? Powiedziała ci? - zdziwił się jeszcze bardziej.
- Tak. Wyobrażasz sobie, że ten idiota miał kochanke. Założę się, że nie jedną, a kilka. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że matka jest w ciąży, na dodatek w będą bliźniaki!
- Teraz to chyba żartujesz? - spytał zaskoczony.
- Chciałabym. Więc chyba zrozumiecie jeśli zamieszka u nas póki nie znajdzie mieszkania. - zrobiłam słodkie oczęta.
- No pewnie. - uśmiechnął się.
- Lepiej opowiadaj jak tobie minął dzień. - chłopak się zaśmiał i pokazał na okno - Racja, zapomniałam, jak ci mija dzień.
- Miałem mniej niespodzianek od ciebie. Wszystko co się dzisiaj tu wydarzyło to standart. Wiesz, wyjście tajnymi drzwiami na lotnisku, przejazd do hotelu, wywiad, fotki z fankami, znowu hotel. A!!! Właśnie! Jedna fanka chciała się spytać czy nie jesteś zazdrosna jak miliony dziewczyn się we mnie kocha, jak się do mnie przytulają i obmacują?
- Fanka czy może ty chcesz się dowiedzieć? Kochać cię mogą ważne, że ty mnie kochasz. Przytulać też mogą, to twoje fanki. Ale jak już macają w pewnych miejscach... Ogólnie nie jestem zazdrosna, bo ci ufam kochanie. A bez zaufania nie ma miłości. - uśmiechnęłam się
- Kocham cię, jesteś najwspanialszą dziewczyną na tej ziemi.
- Ja ciebie też kocham. Idę spać, baw się dobrze z chłopakami. - wysłałam mu buziaka i się rozłączyłam.
Wyłączyłam komputer, odłożyłam na biurko i położyłam się spać.
Szybko minał tydzień. Wszystkie te dni przypominały błędne koło. Śniadanie, telewizja, szukanie mieszkania wspólnie z mamą, obiad, telewizja lub komputer, jakaś książka, kolacja, kąpiel i długa rozmowa z Zayn'em. Jedynym pocieszającym faktem było to, że z każdym dniem było coraz mniej czasu do mojego wylotu do Ameryki. Nawet mama podbudowała się troche psychicznie. Spotkała jakiegoś kolege sprzed lat. Powiedziała mi, że chodzili razem do podstawówki i byli parą. Może coś z tego będzie. Bardzo bym chciała, żeby moje najmłodsze rodzeństwo miało ojca. Ale nie takiego jakiego miałam ja i Julka. W końcu nadszedł dzień mojego wyjazdu do Bradford. Na lotnisko odwiozła mnie mama. Prosto z Londynu poleciałam do Menchesteru. A z tamtąd autobusem do Bradford. Jak zawsze, mama Zayn'a przywitała mnie jak własną córke.
- Ania! Jak się ciesze, że przyjechałaś! - przywitała mnie kobieta
- Dzień dobry. Jak miło panią widzieć. - pociągnęłam mocniej moją walizkę
- Jak minęła podróż?
- Nawet szybko. Co prawda w samolocie siedział przede mną facet, który cały czas chrapał. - uśmiechnęłam się.
Weszłyśmy do środka. Mama mojego chłopaka poszła do kuchni zrobić mi kawe, a ja poszłam zanieść torbe do pokoju Zayn'a. Gdy zeszłam na dół kobieta już na mnie czekała w salonie.
- Siadaj. Opowiadaj co tam u ciebie.
- Jakoś leci, co prawda odkąd nie ma chłopaków jest nudno i smutno. Przede wszystkim jest pusto i cicho w domu.
- Ale teraz jest u was twoja mama. Zayn mi wszystko powiedział. Tak mi przykro. Nie miej do niego o to pretensji, sama to z niego wyciągnęłam. - potarła moje ramie aby mnie pocieszyć.
- Nie mam do niego pretensji. Ma pani prawo wiedzieć jakim dwulicowym osobnikiem jest mój ojciec. Wydaje mi się, że mama szybko się z tego pozbiera. Jest jeszcze młoda, znajdzie sobie kogoś odpowiedniego dla niej i dla dzieciaków. - uśmiechnęłam się na samą myśl, że niedługo znów urodzi mi się rodzeństwo.
- Popatrz jaki to zbieg okoliczności. Ty właśnie miałabyś urodzić, a twoja mama zaszła w ciąże. - posmutniałam, gdy tylko przypomniała mi o moim dziecku. Zauważyła to - Przepraszam, nie chciałam poruszać tego tematu.
- Nic nie szkodzi. Minęły już dwa miesiące. Za kilka dni byłabym mamą. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać dlaczego to ja musiałam być tam wtedy... Do tej chwili obwiniałam tego kierowce i moich rodziców, ale teraz wiem, że moja mama... Że mnie kocha i nie życzyłaby mi tego, za to ojciec.. - zamilkłam, żadna z nas nie wiedziała co powiedzieć - A gdzie są dziewczyny?
- Wybrały się wszystkie do sklepu.
Po kilkudziesięciu minutach cała rodzina Zayn'a siedziała w salonie. Wszyscy rozmawiali, śmiali się. Gdy tak na nich patrzyłam, widziałam coś czego ja nigdy nie przeżyłam. Rodzina starała spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, cieszyć się sobą. W moim domu to była rzadkość. Zdarzało się tylko we święta. Jak chciałam czyjegoś zainteresowania to zawsze szłam do babci. To ona zawsze pomagała mi się nauczyć wierszyka w przedszkolu, to ona odrabiała ze mną lekcje w podstawówce, to ona uszyła mi sukienke na komers w gimnazjum. Z babcią zawsze mogłam pogadać. I właśnie tu w Bradford zdałam sobie jak bardzo brakuje mi tej kobiety.
Wieczorem, gdy leżełam już w łóżku z laptopem na kolanch zadzwonił do mnie na skype mój chłopak. Usiadłam i odebrałam. Rozmawialiśmy przez dłuższy czas, a on nawet nie zauważył, że jestem w jego pokoju w jego rodzinnym domu. Jednak pod koniec rozzmowy zauważył okno koło łóżka.
- Czy ty przypadkiem nie jesteś w Bradford?
- No nareszcie geniuszu! - zaśmiałam się
- Co tam robisz? - spytał zdziwiony
- Musiałam naprawić twój błąd. Nie wiedziałam czy bilety dojdą to je przywiozłam. Twoja mama bardzo się ucieszył. Ale powiem ci, że nie wiem jak prześpie tą noc w tym łóżku bez ciebie. - uśmiechnęłam się.
- Dasz rade. Świetnie się tam śpi. - odwzajemnił uśmiech - Musze kończyć. Pozdrów rodzinkę i jak nie zadzwonię do wieczora to złóż młodej ode mnie życzenia.
- Okej. No to pa. - pomachałam mu
- Dobranoc skarbie. Kocham cię. - pomachał
- Ja ciebie też kocham.
____________________________________________
Na sam początek muszę Was bardzo przerosić za tak długą przerwę. Powiedzmy, że zrobiłam sobie dłuższe wakacje. Mam nadzieję, że mój blog nadal będzie tak chętnie odwiedzany jak 3 miesiące temu. :) Wracam na bloga, którego odmieniłam trochę ;). Jeżeli chcecie być informowani to wiecie co zrobić... twitter, gg lub e-mail (na pewno o was nie zapomnę)(nawet jak przedtem was informowałam - proszę, żebyście ten nick zostawili).
Przepraszam za błędy! Oraz obiecuję się poprawić i dodawać więcej postów :)