wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział 7 "Biwak"


Po obiedzie odwiedziłyśmy pobliską galerie handlową. Dołączyła do nas Marta. Kupiłyśmy mnóstwo rzeczy. Gdy usiadłyśmy w kawiarni zauważyliśmy Matt'a który szedł w naszym kierunku.

- Co ja mam teraz robić? Powiedzieć mu? - spytała

- Powinnaś, w końcu się dowie. - opowiedziałam.
- No wiesz... Brzucha nie da się ukryć... a on potem będzie na ciebie zły, że nie powiedziałaś. - dodała Julka
- Cześć dziewczyny, cześć kochanie. - Matt przywitał nas i swoją dziewczynę.
- To my was zostawimy, Julka chodź – powiedziała Marta.

Poszłam z młodą kupić rolki, bo nasze stare zostawiłyśmy w Polsce. Gdy wróciliśmy Matt przytulał naszą przyjaciółkę. I tłumaczył jej, że jakoś to będzie, że ją kocha, że jej nie zostawi. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do Julki. Odebrała i się zaczerwieniła. Po chwili podała mi telefon

- To do ciebie. - przełknęła głośno silne.

- Do mnie? Kto? - spytałam - Halo?
- No do ciebie dodzwonić to jakiś koszmar. - usłyszałam znajomy głos.
- Przepraszam, ale nie mam ze sobą telefonu. - odpowiedziałam.
- No dobra, nie przepraszaj. Lepiej powiedz gdzie jesteś z młodą? - powiedział Harry.
- Jesteśmy galerii handlowej. A co chcecie? - spytałam
- Chcieliśmy się spotkać. Jesteśmy u Liam 'a w domu. Wpadniecie?
- Spoko, ale jesteśmy z Martą, Mią i Matt 'em. - dodałam
- No, spoko. Wpadajcie. Chłopaki ciastka pieką. - powiedział – Czekamy! - dodał i się rozłączył.

Poinformowałam znajomych. Marta nie chciała iść. Nie lubi być w centrum uwagi. W końcu wszyscy ją przekonaliśmy. Po kilku minutach staliśmy już pod drzwiami Liam'a. Julka zapukała. Drzwi otworzył Niall. Zaraz po nim chłopcy biegli. Jeden wyprzedzał drugiego. Przewracali się. Przywitaliśmy się. Każdy szepnął mi miłe słówko. Weszliśmy do środka. Wygłupialiśmy się. Ciastka chłopców były nie.. hmm... nie dobre. Zamiast cukru dali sól. Harry stwierdził, że cukier miał dać Zayn, ale jak usłyszał że przychodzimy dodał przez przypadek sól. Uśmiechnęłam się o mojej niezdary. Louis jak zawsze rozśmieszył mnie do łez. Cała się rozmazałam. Przeprosiłam wszystkich i udałam się do łazienki. Gdy wróciłam zauważyłam jak Mia całowała się z Matt'em w kącie, Marta kręciła z Niall'em, Julka gadała z chłopakami. Poczułam, że mam szczęście bo mam prawdziwych przyjaciół.

- Ojeju. Jaki piękny obrazek. - zaczęłam się śmiać. - może powinniśmy gdzieś wyjechać na tydzień? Tylko my? Cała nasza dziesiątka.

- Dobry pomysł! Wyjedźmy gdzieś pod namioty. Dobrze nam to zrobi. - powiedział Louis.

Wszyscy się ze mną zgodzili. Zaczęliśmy ustalać wszystko. Minęły 3 godziny. Gdy zorientowałam się, że jest tak późno, szybko pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam razem z dziewczynami, Matt'em, Zayn'em i Niall'em. Marta i Niall skierowali się w kierunku domu dziewczyny. Ja zresztą w kierunku naszego domu. Pożegnałyśmy się z chłopakami i weszłyśmy do środka. Postanowiłyśmy porozmawiać z rodzicami na temat naszego wspólnego wypadu pod namioty. Wiedziałam, że będzie trudno ich przekonać... ZGODZILI SIĘ!!! Co prawda przy młodej było ciężko, ale zgodzili się! Pod jednym warunkiem... że przez ten tydzień będę się uczyć do ostatniego egzaminu... Tak, za tydzień mamy maturę. Przez cały tydzień wszyscy się spotykaliśmy i wkuwaliśmy materiał.


W dniu matury wszyscy się spotkaliśmy. Młoda dała nam wszystkim słoniki na szczęście. Gdy wchodziłam na sale, przytuliłam się do wszystkich. Zayn powiedział mi na ucho, że trzyma kciuki i powiemy chłopakom o nas pod namiotami. Wiedział jak ja bardzo nie chce ukrywać naszego związku. Na widok Megan Harry powiedział, że się cieszy, bo za kilka dni nie będzie musiał oglądać jej parszywej twarzy.


Dwa tygodnie później, spakowaliśmy się i pojechaliśmy pod namioty. Każdy miał wyznaczoną jakąś role. Ja dostałam rozdzielenie namiotów. Łatwe.

- Uwaga! Rozdzieliłam osoby! Mamy 5 namiotów dwuosobowych. W pierwszym namiocie – Matt i Mia, w drugim Liam i Niall, w trzecim Louis i Harry, w czwartym Marta i Julka, a w piątym Zayn i ja.

- Jak to? - spytał się Niall

Zayn podszedł od tyłu i mnie przytulił.

- Pasuje wam? - zadał pytanie wszystkim mój Mulat.

- Czekajcie... czy my o czymś nie wiemy? - spojrzał się na nas Louis
- Jesteście ze sobą? - spytał się Harry.
- Od kiedy i dlaczego nam nie powiedzieliście?! - krzyknął Liam
- Jesteśmy – odpowiedziałam.
- Od trzech tygodni. - dodał Zayn
- Czemu nam nie powiedzieliście? - spytał się Niall
- Jakoś nie było okazji. - odpowiedziałam i popatrzałam się na chłopców
- Chłopaki sorry. Czekaliśmy na odpowiedni moment. - powiedział mój chłopak.
- Gratulacje! - zaczął krzyczeć Harry.
- Ja wiedziałem, że coś między wami jest! Wiedziałem – wrzeszczał Louis.

Wszyscy się cieszyli. Wieczorem zapaliliśmy ognisko. Usiedliśmy wkoło. Wszyscy prosili mnie i Julkę, żeby opowiedzieć im coś o Polsce. Opowiadałyśmy, zatańczyłyśmy kroki poloneza i uczyliśmy znajomych mówić po polsku. Zayn próbował powiedzieć „W Szczebrzeszynie chrząszcz...”. Nie udawało mu się. Ale i tak radził sobie dobrze. Pocałowałam go w nagrodę. Chłopcy też domagali się buziaka. Zaczęli mówić to co się nauczyli. Każdy dostał ode mnie i od Julki soczystego buziaka w policzek. Wygłupialiśmy się. Około 24 Julka zasnęła na moich kolanach. Liam zaniósł ją do namiotu. Gdy wrócił, Mia postanowiła powiedzieć wszystkim, że jest w ciąży. To był kolejny szok dla chłopców.

- Od kiedy ukrywałaś to przed nami? - spytał się Niall

- To dlatego mieszkasz u Ani? - spytał się Harry
- Tak... rodzice wyrzucili mnie z domu – powiedziała – jestem w 4 miesiącu.

Chłopcy pogratulowali młodym rodzicom. Zaczęłam się trząść z zimna. Zayn dał mi swoją bluzę. Uwielbiam chodzić w jego bluzach i t – shirtach. Po 2 w nocy wszyscy się położyliśmy. Zayn pocałował mnie na dobranoc. Zasnęłam w jego ramionach.


Rano, gdy się obudziłam mój chłopak jeszcze spał. Wstałam, ubrałam się w spodnie dresowe i jego bluzkę i położyłam się obok niego. Po paru minutach usłyszałam krzyki. To Harry. Kłócił się z kimś. Wybiegłam z namiotu, za mną Zayn w samych spodniach.

- Co się dzieje? - spytałam

- O! Kogo ja tu widzę? Zayn i ta brzydota też tu przyjechali! - powiedziała znajoma.
- Brzydota? Ja ci pokażę brzydotę – chciałam się na nią rzucić, ale Malik mnie powstrzymał
- Daj spokój, nie warto – przytulił mnie - Po co tu przyjechałaś? - krzyknął Zayn
- Oj! Jaki romantyczny widok! Po co? Przyjechałam do mojego chłopaka.- powiedziała
- Nie jestem twoim chłopakiem Megan! Nie byłem, nie jestem i nie będę! - wrzasnął Harry.
- Co tu się dzieje? – z namiotu wyszedł Louis, zaraz po nim Niall, Liam, Matt, Mia i Marta
- Megan próbuje wmówić Harry'emu że jest jego dziewczyną. - odpowiedział Zayn
- Megan przecież wytłumaczyłem ci, że on cie nie kocha! - krzyknął Matt w jej stronę
- On mnie kocha! Słyszysz! Kocha! - zaczęła wrzeszczeć
- Cicho bo obudzicie młodą! - powiedziałam.

Wszyscy zaczęli krzyczeć. Młoda wyszła z namiotu akurat jak Megan przytulała się do Harry'ego. Wiem jak ona bardzo lubiła Harry'ego. Gdy to zobaczyła zaczęła płakać. Zamknęła się w namiocie. Pobiegłam do niej, przytuliłam ją i płakałam razem z siostrą. Zayn zaraz do nas przyszedł. Przytulił nas i pocieszał. Widząc ból siostry chciałam coś zrobić tej suce. Jak ona mogła! Poprosiłam Mię, żeby została z Julką, a ja z moim chłopakiem wyszliśmy. Miałam jeden cel! Szczęście siostry. Postawiłam się Megan! Wygarnęłam z siebie wszystko. Louis i Zayn stali obok mnie i pilnowali, żebym nie rzuciła się na dziewczynę. Megan zbladła. Gdy skończyłam, przytuliłam się do wysokiego Mulata, który powiedział, że wyglądam nieziemsko w jego bluzce. Stwierdził, że w tym momencie pociągam go najbardziej od naszego pierwszego spotkania, że w tej chwili pożąda mnie jak nigdy wcześniej. Pocałowałam go.


Megan postanowiła zamieszkać przez ten tydzień obok nas. Louis zastanawiał się jak długo wytrzyma bez prostownicy, prądu, wielkiej szafy, spa i solarium. Harry natychmiast poszedł do namiotu mojej siostry. Usiadł obok niej i przytulił ją. Widział jak ona cierpiała. Zaczął płakać, nie wiedział co ma robić. Ja również płakałam. Dobrze, że Zayn był przy mnie.


____________________________

No i jest! Bardzo przepraszam, że tak długo! Dziękuje za ten JEDEN JEDYNY komentarz po rozdziałem, mam nadzieję że po tym będzie więcej.. ;) Jeśli chcecie, żebym was informowała to zostawcie tt lub gg w komentarzu. Liczę na was!

Przepraszam za błędy ;D

niedziela, 18 grudnia 2011

Rozdział 6 "Z."


W ciągu kilku tygodni odzyskałam kontakt z siostrą, zyskałam nowych przyjaciół (Marta, chłopcy z 1D, Matt, Mia). Mój kontakt z rodzicami się nie poprawił... nawet się pogorszył. Uważali, że chłopcy nie są odpowiednim towarzystwem dla mnie i nie powinnam się z nimi spotykać. Twierdzili, że źle wpływają na moje zachowanie. Mimo tego dużo czasu spędzałam z nimi. Teraz gdy ktoś się mnie spyta co w nich lubię, odpowiem bez problemu. Harry – gdy mam zły dzień, zawsze się do niego przytulam, świetnie gotuje. Liam – jest niesamowicie romantyczny, pisze piosenki i pokazuje mi je, są świetne, ale on twierdzi, że to klapa! Louis – przebywając w jego towarzystwie nie da się nie śmiać, ten chłopak wszystkich rozśmiesza do płaczu, no i te jego legendarne marchewki! Niall – prędzej go usłyszysz niż zobaczysz, jest strasznie wygadany. No i Zayn... Zayn... on jest wyjątkowy, on z nich wszystkich najbardziej mnie pociąga... ten jego uśmiech, oczy, włosy... jego cera, którą zawdzięcza korzenią pakistańskim. On zawsze potrafi mnie pocieszyć, zawsze mnie rozśmiesza. Chłopcy zabierali mnie na koncerty, świetnie się bawiłam. Czasami zabieraliśmy też Julkę. Moi przyjaciele polubili ją. Rodzicom nie pasowało, że wciągam w to młodą. W szóstkę, czasami w siódemkę, spędzaliśmy dużo czasu. Tak było i tego wieczora.

- Ej nie wyłączajcie tego filmu! Ciekawy jest. - krzyknął Niall, gdy Louis wyłączył film

Chłopcy zaczęli się przedrzeźniać. Zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć drzwi. W progu ujrzałam płaczącą Mia.

- Mia, co się stało? - spytałam

- Ania, pomóż. Proszę! - odpowiedziała płacząc.
- Mia, ale co się stało?
- Rodzice wyrzucili mnie z domu... nie mam gdzie mieszkać. - wydukała.
- Ale co się stało? Czemu cię wyrzucili? - spytałam z przejęciem.
- Ania...ja... ja... jestem w ciąży. - wyszeptała.
- Co? Jak to? Z kim? - wykrztusiłam z siebie.
- Z Matt 'em. Co ja mam teraz robić? - spojrzała się na mnie błagalnie.
- Wchodź, na razie zamieszkasz u mnie. - wpuściłam ją do środka – Chłopcy koniec imprezy! Zmykajcie! - krzyknęłam do chłopaków.
- Ale czemu? - spytał Louis.
- Chodźcie, idziemy do mnie. - powiedział Zayn. - zadzwoń do mnie później. - wyszeptał przechodząc obok mnie.

Zadzwoniłam do mamy i poinformowałam ją o Mia. Zgodziła się, żeby zamieszkała na jakiś czas. Rozmawiałyśmy ze sobą bardzo długo. Około 23 Mia zasnęła. Zaraz potem zadzwonił Zayn.

- Dlaczego nie zadzwoniłaś?

- Przepraszam, dopiero teraz Mia zasnęła. - spojrzałam w jego okno, w którym było ciemno.
- Wyjrzyj przez okno. - powiedział i pomachał ręką w moim kierunku – Możesz zejść?
- Poczekaj zaraz tam będę.

Zeszłam sprawnie po daszku nad wejściem bocznym, a następnie po drabince dla kwiatów. Stał w altance. Uśmiechnął się do mnie i podarował mi zerwaną róże z mojego ogródka.

- Co się stało? Czemu Mia płakała? - spytał.

- Mia... Mia.. jest w ciąży. - odpowiedziałam.
- Że co? Z kim?
- Z Matt 'em. Zayn.. ja też jestem zaskoczona.
- A on wie?
- Nie, nie wie. Mia nie chce mu powiedzieć.
- No to nie ciekawie. Ale wracając do nas... - powiedział
- Do nas? Jakich nas? - spojrzałam na niego podejrzanie.
- Ania... mieszkasz tu już od trzech miesięcy... Codziennie spędzamy dużo czasu ze sobą. Musisz wiedzieć, że bardzo mnie pociągasz od samego początku
- Ty mnie też. - dodałam.
- To może ci się wydać głupie i nie odpowiedzialne. Kurczę... nie wiem jak to powiedzieć... - popatrzyłam się na niego -Chcesz być moją dziewczyną? - spytał po chwili ciszy.
- Zayn... Nie wiem co powiedzieć – odpowiedziałam.
- Powiedz tak albo nie! Zrozumiem jeśli powiesz „nie”. Jesteś niesamowita. Proszę, spróbujmy!
- Zayn nie chce niszczyć naszej przyjaźni. - odpowiedziałam
- Ale jej nie zniszczymy. Awaryjnie ją umocnimy – uśmiechnął się do mnie.
- Tak! Chce być z tobą. - odpowiedziałam po chwili zastanowienia.

Zayn uśmiechnął się i przytulił mnie. Stanęliśmy blisko siebie, założyłam swoje dłonie na jego kark, a on położył swoje na moich biodrach. Zaczęliśmy tańczyć. W pewnym momencie nasze usta się spotkały. Siedzieliśmy jeszcze i gadaliśmy jakąś godzinę. Następnie pożegnałam się z nim i weszłam do siebie po drabince i po dachu. Gdy już wróciłam do siebie, wyjrzałam przez okno. W przeciwnym oknie pojawił się Zayn i przesłał mi buziaka. Odwzajemniłam go, uśmiechnęłam się i zgasiłam światło.


Następnego dnia obudziłam się po 10. Weszłam do kuchni. Przy stole siedziała moja siostra z moją przyjaciółką. Jadły śniadanie, na stole leżał wielki bukiet czerwonych róż.

- Dla kogo te kwiaty? - spytałam dziewczyn, następnie ugryzłam kanapkę.

- Do ciebie – odpowiedziała moja siostra.
- Co? Od kogo? - wyplułam posiłek.
- Nie wiemy, w środku jest karteczka. - pokazała Mia.

Otworzyłam karteczkę i przeczytałam jej zawartość. W środku napisane było „Na dobry początek dnia, zadzwonię o 12. Kocham. Z. xxx”. To był ten sam charakter pisma, który dostawałam na karteczkach, które wypadały z mojej szafki. Uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Od kogo? - spytała Mia.

- Jeju! Jak można nie wiedzieć! Mia nie widziałaś jak Zayn patrzy na nią, a wczoraj wieczorem. - powiedziała moja „ukochana” siostrzyczka
- Wieczorem to Ania siedziała ze mną. - odpowiedziała moja przyjaciółka.
- A przed północą przytulała się do naszego sąsiada, a na sam koniec się przelizali. - dodała Julka.
- Zamknij się! - krzyknęłam do siostry, ale nie byłam na nią obrażona.
- Żartujesz? Ania to prawda? - spytała się Mia
- Tak malutka. - odpowiedziałam – wczoraj wieczorem poprosił mnie o chodzenie. I się zgodziłam.
- To gratulację. - ucieszyła się – tylko proszę was, nie śpieszcie się z łóżkiem. Chyba nie chcesz być młodą mamą tak jak ja.
- Mówiłam, że on cie kocha – krzyknęła mi siostra do ucha i wyszła z kuchni.

Zjadłam śniadanie w towarzystwie mojej przyjaciółki. Zaraz po tym jak pozmywałam naczynia do domu weszli moi rodzice. Nadal nie rozmawiałam z nim, ale stwierdziłam iż trzeba poruszyć sytuację Mia. Dziewczyna nie chciała wrócić do swojego domu. Rodzice usiedli w kuchni. Zrobiłam to samo z przyjaciółką. Przedstawiłam całą sytuacje rodzicom. Rozmawialiśmy bardzo długo. W końcu ich przekonałam. Po raz pierwszy od bardzo dawna rozmawiałam normalnie z rodzicami. Mia wyszła. Rodzice chcieli ze mną porozmawiać. Zgodziłam się. Bardzo się zdziwiłam bo rozmawialiśmy ze sobą bez kłótni. Mama zauważyła wielki bukiet kwiatów na parapecie (przełożyłam tam kwiaty).

- Dla ciebie? - spytała się

- Tak, ładne prawda? - spojrzałam na mamę.
- Śliczne. Ile musiały kosztować. A jeśli można spytać od kogo te kwiatki? Czy te kwiatki są od któregoś z tych chłopców?
- Tak. Są od Zayn'a. - powiedziałam rodziców i nagle dostałam SMSa od chłopaka. Przeczytałam go – Przepraszam, ale ktoś na mnie czeka.
- Odpowiedz tylko na jedno pytanie. Czy masz chłopaka? Czy on jest twoim chłopakiem?
- Tak, mamo. Mam chłopaka i on nim jest. - odpowiedziała rodzicielce.
- Cieszę się...Tylko się nie śpieszcie z...
- Mamo nie martw się. Nie zamierzam zostać matką... Zresztą Zayn jest sławny i dziecka nam nie trzeba. - odpowiedziałam i wyszłam
- Cieszę się, że jesteś taka odpowiedzialna – krzyknęła za mną.

Uśmiechnęłam się. Ubrałam moje trampki i sweter. Wyszłam na dwór. Na widok mojego chłopaka uśmiech powiększył mi się. Zauważył to. Odwzajemnił go. Podeszłam bliżej niego. Musnął moje usta na dzień dobry i mnie przytulił. Spojrzałam na niego z wyrzutem. Mój Malik zrozumiał o co mi chodziło i przyciągną mnie do siebie, popatrzył prosto w oczy i pocałował.

- Spodobała ci się niespodzianka? - spytał się

- Bardzo. Miła niespodzianka na początek dnia. - spojrzałam się na niego – Ale następnym razem wiedz, że ja wolę goździki, a nie róże.
- Przepraszam. - posmutniał – Ale ten dobry dzień ci wywróżyłem. Prawda? Co się stało?
- Oj, tak. Po raz pierwszy od dawna nie pokłóciłam się z rodzicami. A rozmawialiśmy między innymi o tobie.
- I co? Nadal uważają, że jestem rozpieszczonym bachorem?
- Już nie, powiem ci, że nawet nam kibicują. Powiedz po co chciałeś się spotkać?
- Chciałem cię zobaczyć.

Wzięłam go za rękę i zaciągnęłam na ogród. Usiedliśmy w altance i rozmawialiśmy. Czas przemijał. Podjęliśmy decyzje, że będziemy ukrywać nasz związek, powiemy tylko chłopcom i przyjaciołom. Nagle chłopak zaczął czegoś szukać w kieszeni.

- Co się stało? Zgłubiłeś coś?

- Nic się nie stało. Jest. - opowiedział.

Wyciągnął z kieszeni małe, niebieskie pudełeczko. Spojrzałam na niego.

- Wiesz, że nie lubie niespodzianek.

- Wiem. Ale to nie jest niespodzianka, to jest prezent.

W tym momencie wyciągnął z pudełeczka wisiorek z przewieszka. Spojrzałam na podarunek, a potem na mojego chłopaka. Wisior na którym było jedno słowo, dokładnie imię był przepiękny. Zresztą było na nim najpiękniejsze imię świata - „Zayn”.

- Nie wygłupiaj się. Przecież to musiało być drogie. To prawdziwe złoto.

- Nie wygłupiam się. Zamówiłem to przedwczoraj. Dzisiaj musiałem wstać o 9 i pójść do jubilera. - odpowiedział i musnął moje usta - wiesz, że dla mnie tak godzina to środek nocy.

Podszedł do mnie od tyłu i założył naszyjnik, zapiął go. Odwróciłam się i wplotłam moje palce w jego włosy, rozwalając jego perfekcyjną fryzurę. Pocałowałam go.

- Chciałbym być zawsze blisko ciebie i dzięki temu wisiorkowi będziesz czuła moją bliskość. Proszę Cię, noś go zawsze przy sobie. Tak bardzo cię kocham. Wiedz, że jesteś dla mnie najważniejsza. To ty jesteś moim największym skarbem. Kocham cię.

Przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko potrafiłam, chciałam czuć jego bliskość. Staliśmy tak wtuleni w siebie jeszcze jakieś 5 minut. Nagle do Zayn'a ktoś zadzwonił. Chłopak odebrał telefon. Zayn przeprosił mnie, pocałował w czoło i odszedł. Ja wróciłam do domu. Usiadłam na swoim łóżku. Do pokoju wparowała Mia, a potem moja siostra. Usiadły obok mnie. Były bardzo ciekawe mojej nowej biżuterii.

___________________
Taki jakiś nie dorobiony... Obiecuje wam, że za jakieś 2-3 rozdziały będzie się działo...
Ten rozdział według mnie jest lepszy od wcześniejszych. Proszę, komentujcie... Bo jest tyle wejść na strone, a tak mało komentarzy!
Jeśli chcecie, żebym was informowała o nowych rozdziałach to zostawcie w komentarzu tt lub gg.
Przepraszam za błędy! xxx.

sobota, 10 grudnia 2011

Rozdział 5 "Bal"


W poniedziałek wyszłam razem z Julią. Przeszłyśmy obok domu Zayn'a. Znowu był tam tłum nastolatek ze szkoły Julki. Wśród tłumu nastolatek stał Louis.

- Cześć, dziewczyny. - krzyknął

Pomachałyśmy do niego i skierowałyśmy się do szkoły. Gdy doszłam do bramy, zauważyłam Megan i Emmę, które tuliły się na siłę do Harry'ego i Niall'a. Było to dość śmieszne. Chłopcy zauważyli mnie i szybko podbiegli.

- Weź ratuj.- szepnął Niall

- One znowu się do nas przykleiły. - dodał Harry.

Zaczęłam się śmiać. Chwyciłam chłopców i zaprowadziłam pod klasę. Na ławce przed pracownią fizyczną siedziała Marta. Na widok Niall'a cała się zaczerwieniła. Chłopcy z koleżanką opowiedzieli mi całą historię ze „sztucznymi” dziewczynami z klasy w roli głównej. Parę minut przed dzwonkiem zjawił się Liam. Przywitałam się z nim. Zadzwonił dzwonek, wszyscy weszliśmy do klasy. Zdziwiło mnie to, że nie było Louis'a i Zayn'a.

- Czy ktoś widział Tomlinson'a i Malik'a? - spytał się nauczyciel.

- Ja widziałam Lou jak szłam do szkoły. Czekał na Zayn'a. I było pełno fanek. - odpowiedziałam
- No to wiadomo, zaraz wbiegną spóźnieni. - powiedział Liam
- Znowu te fanki! - dodał Niall

Po jakieś chwili wbiegając do klasy, przepraszali nauczyciela. Usiedli obok mnie, wyciągnęli książki i zaczęli się śmiać. Przez całą lekcje nauczyciel dziwnie się na nas przyglądał.


Na przerwie poszłam do szafki. Znowu wypadła z niej karteczka. Podniosłam z ziemi kawałek papierka. Przeczytałam „Dziękuje ci za każdy uśmiech. Uwielbiam jak się śmiejesz”. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Włożyłam do półki podręcznik od fizyki, a wyciągnęłam do języka hiszpańskiego. Przejrzałam się w lusterku... nagle ktoś zamknął szafkę.

- Louis co ty robisz? - krzyknęłam wystraszona.

- Przepraszam. Chłopcy kazali się spytać czy siądziesz z nami na stołówce? - uśmiechnął się.

Pokiwałam twierdząco głową i poszłam przed siebie. Potknęłam się i prawie wylądowałam na ziemi. W ostatnim momencie złapał mnie Zayn.

- Nic ci nie jest? - spytał się chłopak

- Nie, nic mi nie jest. Gapa ze mnie. - uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Jaki romantyczny widok. - powiedziała Emma i poszła dalej.
- To ona... Ona podłożyła ci nogę. - powiedział.

Na stołówce dostałam talerz z czymś co nie przypominało jedzenia. Usiadłam z chłopcami. Spojrzałam się na nasze talerze i na to co jedli.

- Skąd macie normalne jedzenie? - spytałam

- Widać, że jesteś nowa. Tu zawsze jest obrzydliwe jedzenie. - powiedział Niall
- Tylko w tamtym tygodniu coś się stało i było lepsze. - dodał Zayn
- Podzielę się z tobą. - uśmiechnął się Louis.
- Dzięki – odpowiedziałam.

Po lunchu mieliśmy muzykę. Usiadłam koło Lou. Nauczycielka kazała nam przygotować duet na jutro. Podzieliła nas w pary. Ja byłam z Louis'em. Przeraziło mnie to, bo on jest muzykiem! Resztę lekcji spędzaliśmy na pisaniu piosenki i muzyki. Byliśmy zadowoleni z naszego efektu końcowego. W przeciwieństwie do nas, Harry nadal męczył się z Megan, która chciała napisać tekst o sobie.


Po szkole spotkałam się z moim „partnerem” i doszlifowaliśmy projekt. Następnego dnia dostaliśmy ocenę celującą za wykonaną prace. Podczas lunchu wszyscy mnie chwalili, sama nauczycielka stwierdziła, że przerosłam gwiazdora.

- Masz niesamowity głos – powiedział Harry

- I cudnie grasz na pianinie – dodał Niall
- Może kiedyś nagramy duet – powiedział Louis.
- Żartujesz? Ja i wy? - wybuchłam śmiechem.
- Dobry pomysł – potwierdził Liam – Zayn co o tym myślisz?
- Co? - spojrzał na nas – A! Tak... wydaje mi się że masz naprawdę nieziemski głos.
- Jasne! - uśmiechnęłam się do nich i odeszłam.

Chłopcy dogonili mnie i przekonywali, że jestem tak samo dobra jak oni. Kazałam im przestać. Następne lekcje nie wspominaliśmy o tym. Na ostatniej godzinie odbył się apel. Pani dyrektor poinformowała nas o balu maturalnym, który odbędzie się za 2 tygodnie.


Zaraz po apelu wszyscy dobierali się w pary na bal. Usiadłam z Martą na ławce. Rozmawiałyśmy na temat balu. Nie chciałyśmy iść. Raczej nie mamy z kim iść. Po ostatniej lekcji wyszłam ze szkoły. W połowie drogi usłyszałam

- Ania! Ania, poczekaj!

Odwróciłam się mechanicznie. Zauważyłam biegnącego za mną Zayn'a. Uśmiechnęłam się.

- Czemu biegłeś za mną? Przecież mogłeś poprosić, żebym na ciebie poczekała po lekcjach.

- Jakoś ta wyszło... Niall poszedł poprosić Martę, żeby towarzyszyła mu na balu. Bał się sam więc poszedłem z nim. - uśmiechnął się. - A ty z kim idziesz na bal?
- Ja? Ja nie idę. Nie lubie takich imprez, a tak w ogóle to nie mam partnera. - odpowiedziałam.
- Ania, pójdziesz ze mną? Proszę... ja też nie mam partnerki... Jeśli się nie zgodzisz zostanie mi Emma – powiedział
- Skoro tylko Emma... nie zostawie cię na pożarcie lwą. (czyt. Emmie). - odpowiedziałam

Zayn odprowadził mnie do domu. Po drodze spotkaliśmy jeszcze Julkę. Pożegnałyśmy się z Mulatem. W domu opowiedziałam wszystko siostrze.


Dwa tygodnie później szykowałam się na bal. Młoda zrobiła mi niesamowitą fryzurę, pomalowałam się i ubrałam moją szarą sukienkę. Wszyscy twierdzili, że wyglądałam ślicznie. Ja tak nie uważałam... Jeszcze te kapcie, bo zgubił się jeden but. Moje ulubione czerwone szpilki. Zadzwonił dzwonek. Wiedziałam, że to Zayn. Ubrałam moje turkusowe szpilki, w których byłam tylko raz. Drzwi otworzył mój tata. Schodząc ze schodów zobaczyłam najprzystojniejszego faceta jakiego w życiu widziałam. Księcia z bajki.

- Wyglądasz nieziemsko – powiedział i pocałował mnie w policzek.

- Dziękuj. - odpowiedziałam – ty też wyglądasz fantastycznie.
- Bawcie się dobrze – krzyknęła za nami mama.

Szliśmy do szkoły. Chłopak powtarzał jak ładnie wyglądam. Gdy doszliśmy, chłopcy czekali na nas. Każdy wyglądał niesamowicie. Danielle, dziewczyna Liama miała śliczną fioletową sukienkę. Eleonor, przyjaciółka (twierdził, że na związek za szybko, a poza tym tęskni za Hannah) Louis'a miała długą czerwoną sukienkę. Megan, towarzyszka Harry'ego miała króciutką, różową sukienkę. Ciekawa jestem dlaczego ją zaprosił, raczej nie wyglądał na szczęśliwego. Marta, moja przyjaciółka, która towarzyszyła Niall'owi miała błękitną sukienkę. Pasowała ona idealnie do jej oczu i włosów.


Gdy weszliśmy na salę gimnastyczną ujrzałam Mię, która miała śliczną czarną sukienkę. Jej partnerem był Matt, jej chłopak. Pani dyrektor „otworzyła” bal. Bawiliśmy się świetnie. DJ zapodał właśnie wolną muzykę. Zayn poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się. Gdy stanęłam naprzeciw niego, Emma nadepnęła na mnie. Postawiłam krzywo nogę i złamałam obcas. Zaczęłam się śmiać. Zayn na początku nie wiedział co zrobić, ale po chwili on również się śmiał. Zdjęłam buty i skierowaliśmy się do stolika. Opowiedziałam całą historie znajomym i zadzwoniłam do siostry, żeby przyniosła mi buty. Po kilku minutach dostałam od niej SMSa, że czeka pod szkołą. Malik wyszedł do niej, bo ja byłam na boso. Julia przyniosła mi trampki. Gdy tylko je zobaczyłam, zaczęłam się śmiać. Miałam na sobie taką sukienkę i ona kazała mi ubrać trampki? To był chyba żart. Ubrałam je. Przyjaciele mówili, że świetnie teraz wyglądam. Wróciłam z nimi na parkiet i bawiliśmy się do samego rana. O piątej wyszliśmy ze szkoły. Zayn odprowadził mnie pod same drzwi.


Obudziłam się na obiad. Zeszłam w piżamie do kuchni. Opowiedziałam Julce o wszystkim i o jej fantastycznym pomyśle z butami. Młoda długo się śmiała ze złamanego obcasa. Po obiedzie opowiedziałam co się stało Kasi (koleżance z Polski) przez Skype'a. Zazdrościła mi, że na balu maturalnym towarzyszył mi sławny chłopak, który właśnie pojawił się w przeciwnym oknie i pomachał.


________________

Kolejny rozdział z seri tych "do dupy". Wiem, że mam kilka błędów językowych i wgl... ale nie mam czasu poprawić bo zaraz koleżanka do mnie przychodzi. Mam nadzieje, że następne będą lepsze...

Komentujcie proszę. Możecie nawet krytykować...

Jak chcecie być informowani o następnych rozdziałach to zostawcie w komentarzu twiter'a lub numer gg.

Za błędy przepraszam... xxx.

piątek, 2 grudnia 2011

Rozdział 4 "Wizyta"


Na każdej lekcji usiadłam obok chłopaków. Tylko na zajęciach technicznych usiadłam obok Mia. Dowiedziałam się co się stało przed szkołą i powiedziałam jej, że może na mnie liczyć. Na stołówce „zjadłam” lunch. Chłopcy mnie poganiali, bo zaraz zaczynał się mecz koszykówki, w którym grali. Pobiegliśmy na boisko. Usiadłam na tej samej ławce co wczoraj. Przyglądałam się jak chłopcy zdobywają punkt po punkcie. Przypatrywałam się na chłopaków. Nagle Louis dostał piłką. Wylądował na ziemi. Wszyscy stali wokół nieg, bali się że coś mu się stało. Chłopak wstał. Otrzepał się. Na jego twarzy widniał wielki uśmiech.

- Louis'owi się nic nie stało. - powiedział w trzeciej osobie. - To tylko taki żarcik.

Żart, wcale nie zabawny. Wystraszyłam się, że coś mu się stało. Zayn spojrzał się na mnie. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Ujrzałam w jego oczach coś, coś... coś niesamowitego. Coś czego nie potrafiłam nazwać. Chłopak uśmiechnął się i wrócił do gry. Wygrali mecz z decydowaną przewagą. Kazali mi na nich czekać. Po jakimś czasie przyszli. Trzymali w ręce małe opakowane pudełeczko.

- To prezent dla ciebie. - oznajmił Hazza podając

- Taka mała niespodzianka -dodał Louis.
- Nie lubię niespodzianek. - poinformował i rozpakowałam prezent.

Chłopcy spojrzeli na mnie, a ja na prezent. Dostałam od nich ich debiutancki krążek.

- To tak, żebyś nas słyszała jak będzie ci smutno lub jak będziesz samotna. - powiedział Niall.

- Żebyś wiedziała, że zawsze będziesz przy nas... Nawet jeśli nas nie będzie przy Tobie. - dodał Liam
- I nigdy więcej nie płakała. - popatrzał się Zayn.
- Dziękuje – wyszeptałam i przytuliłam każdego po kolei.
- A wiesz, że.... jesteś pierwszą osobą, która ma płytę. Za kilka dni jest dopiero premiera.-powiedział Louis.

Podziękowałam każdemu i pożegnałam się z nimi. Po 10 minutach znajdowałam się już w moim domu. Zdjęłam buty i skierowałam się w kierunku mojego pokoju. Usiadłam na parapecie i włączyłam laptop. Zalogowałam się na Facebook 'u. Było tam mnóstwo wiadomości od moich znajomych. Przez dobrą godzinę rozmawiałam z moją przyjaciółką, opowiedziałam jej o chłopakach. Podczas naszej rozmowy zadzwonił telefon.

- Cześć tu Liam. Dzisiaj gramy koncert. -oświadczył.

- Fajnie, ale po co mi to mówicie?
- Myśleliśmy, że może byś wpadła. Wiemy, że w Londynie nie masz jeszcze znajomych. To co? Chyba nie będziesz się nudzić przez cały wieczór w domu?! - powiedział
- Dobra, gdzie gracie? Wpadnę... - odpowiedziałam na prośby kolegi.
- Podjedziemy po ciebie o 18. - zaproponował i rozłączył się.

Opowiedziałam wszystko swojej przyjaciółce. O 17 zaczęłam się szykować.


*na koncercie*

- Jesteście genialni – krzyknął Harry

- Do następnego razu kochani – wrzasnął do mikrofonu Niall.

Powiedzieli jeszcze kilka miłych słów do fanów i zeszli ze sceny. Czekałam na nich. Pogratulowałam im wspaniałego występu. Po kilku minutach wracałam razem z nimi do domu. Gdy wan zaparkował przed moim domem, pożegnałam się i powędrowałam do domu. W drzwiach ujrzałam moją mamę z moją młodszą siostrą.

- Ania gdzie byłaś? Martwiłam się o ciebie!

- Kim są te ciacha? - spytała się mnie moja 14 letnia siostra
- Kolegami, ale nie interesują się takimi małolatami jak ty. - powiedziałam i odeszłam.

Stanęłam przed oknem i spojrzałam w okno Zayn 'a. Moja głupia, młodsza siostra wparowała do mojego pokoju bez pukania. Byłam na nią złą.

- Gdzie pukanie, idiotko? - krzyknęłam.

- Masz pożyczyć jakieś fajne ciuchy? - spytała się i spojrzała przez okno. W tym momencie wyjrzał Zayn.
- Dla ciebie? Nie mam! Masz dużo swoich. - odpowiedziałam podniesionym tonem.
- Ładny ten chłopak, chciałabym się z nim poznać. Ponoć jest jednym z członków One Direction, chodzi to twojej szkoły i jest w twoim wieku. To prawda? Znasz go?
- Nie twoja sprawa. - opowiedziałam siostrze wyrzucając ją z pokoju.
- Ania jak ich znasz to przedstaw mi ich proszę! - krzyczała przez drzwi.
- Możesz sobie marzyć – krzyknęłam i w tym samym momencie odebrałam telefon. -Cześć Zayn. Co robię jutro? Muszę zostać z młodą, bo rodzice gdzieś wyjeżdżają. Wpadniecie? No to do zobaczenia jutro o 12.
- Oni jutro do nas przyjdą – krzyczała nadal przez drzwi.
- Nie powiem ci smarkulo, a tak w ogóle ile razy ci mówiłam, że masz nie podsłuchiwać? - otworzyłam drzwi i krzyknęłam jej prosto w twarz.

Każda rozmowa z moją rodziną kończyła się tak samo. Mój kontakt z siostrą ostatnio się pogorszył, straciłam starych, a zyskałam nowych znajomych. Mój świat stanął na głowie.


Następnego dnia, rano, ogarnęłam dom razem z pomocą mojej siostry, która była podekscytowana, że w południe odwiedzą nas „gwiazdorzy”. Osobiście nie chciałam ich tak nazywać. Chociaż znałam ich tylko dwa dni wiedziałam, że nie są typowymi gwiazdkami. Gdy posprzątałyśmy dom, zrobiłam śniadanie dla siebie i Juli. Podczas posiłku rozmawiałam z siostrą. Po raz pierwszy od dawna rozmawiałam z nią. Dowiedziałam się tylu nowych rzeczy... aż wstyd mi było, że nie wiedziałam. Po posiłku Julka pomogła mi pozmywać. Poszłyśmy się ubrać. Młoda co jakiś czas przychodziła się pytać czy to co ma na sobie pasuje i czy mogłabym pożyczyć jej moich kosmetyków. Było to bardzo śmieszne, ale wiedziałam, że chce się spodobać, któremuś chłopakowi.

- Dla kogo się tak szykujesz? - pytałam.

- Nie powiesz nikomu? - szepnęła
- Nie! Niby komu mam powiedzieć? - opowiedziałam – Który chłopak ci się podoba najbardziej? Liam, Louis, Niall, Zayn czy Harry?
- Najbardziej.. hmm... Harry. On jest taki słodki i ma takie urocze loczki... - dodała i zarumieniła się.
- O tak! Hazza ma fajne włosy. Chodź pomaluje cię. - zaproponowałam młodszej siostrze.

Gdy młoda wyszła już z mojej łazienki i powędrowała do siebie, wysłałam SMSa Harry'emu „Mógłbyś powiedzieć mojej młodszej siostrze, że ładnie wygląda lub jakieś inne miłe słówko”. Harry odpisał mi „Załatwione. Do zobaczenia. x”. O dwunastej chłopcy zapukali do drzwi. Nie zdążyłam otworzyć bo moja siostra była pierwsza. Usłyszałam głos chłopców witających Julkę i ją samą która próbuje coś powiedzieć.

- Ładnie wyglądasz Julka. W ogóle ładna jesteś. - Harry powiedział mojej siostrze.

Julka stała jak słup soli. Nie wiedziała co powiedzieć. Gdy podeszłam do drzwi chłopcy zaczęli krzyczeć i witać mnie. Odsunęłam młodą, która nie mogła wydukać z siebie ani jednego słowa.

- Przepraszam za nią. Bardzo chciała was poznać. A tak w ogóle to cześć. - przywitałam chłopców.

- Cześć kochana – przytulił mnie Louis.
- Hej! - krzyknął Harry – robota wykonana -szepnął do ucha, aby młoda nie słyszała.
- Dzięki, że nas zaprosiłaś – tym razem przytulił mnie Liam
- Fajnie tu u ciebie. - dodał Niall i pocałował mnie w policzko.
- Fajnie cię znowu widzieć. - uśmiechnął się Zayn.
- Was też fajnie widzieć. Zapraszam do środka. - zaprosiłam chłopców do środka.

Rozmawialiśmy z chłopcami na temat związków, partnerach, idolach, fanach i innych rzeczach. Louis spytał się Julki czy ma kogoś na oku. Młoda zrobiła się na twarzy czerwona jak burak.

- Jej podoba się Harry – odpowiedziałam za nią.

- Nie prawa! - wykrzyknęła
- Przecież to nic złego – powiedział Niall.
- Nic złego? A dlaczego ja ci się nie podobam? - wykrzyknął Louis
- To jest proste Louis! Ja mam loczki i jestem uroczy, a ty nie! - powiedział Harry.
- Oj! Przecież wiadomo, że Harry jest najładniejszy! - powiedział Liam
- A ja? Ja też jestem przystojny! - dorzucił Zayn
- Zayn przecież wszyscy to wiemy. - powiedział Louis.

Późnym po południem chłopcy poprosili mnie, abym pokazała im zdjęcia moich znajomych. Nie wiem po co, ale to zrobiłam. Gdy zeszłam z laptopem, zauważyłam, że Harry z Julią gotują coś w kuchni. Niall podjada cukierki, Louis się wygłupia, Liam ogląda moje zdjęcia z dzieciństwa, które wsiały w salonie, a Zayn... no właśnie gdzie jest Zayn? Zauważyłam, że na tarasie świeci się światło. Odłożyłam laptop na komodę w przedpokoju i wyszłam. Było zimno. Rozejrzałam się. Pod ścianą stał Zayn i palił papierosa. Nie chwaliłam palenia. Stanęłam obok niego.

- Nie powinieneś palić. - odrzekłam.

- Wiem. Ale to jest silniejsze ode mnie. Walczę z tym dla fanów. - odpowiedział
- Jak byłam w wieku Julki znajomi powiedzieli, że będą się ze mną kumplować jak zapalę.
- Jeśli tego chcieli to nie byli prawdziwymi przyjaciółmi. - spojrzał się na mnie.
- Teraz wiem. Dlatego nie lubię jak ludzie w moim otoczeniu palą. - powiedziałam.
- Przepraszam. Staram się z tym skończyć. - odpowiedział i zgasił peta.
- Nic nie szkodzi. - odrzekłam - Troszkę zimno.
- Jest ci zimno? – spojrzał na mnie, ściągnął swoją bejsbolówkę i założył mi ją na ramiona.- cieplej?
- Tak, dzięki – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.

Staliśmy w ciszy. W końcu zawoła nas Julka bo zrobiła z Harry'm jakieś jedzenie. Weszliśmy do środka. Harry z Julką przygotowali pyszny posiłek. Następnie pokazałam chłopakom zdjęcia i zaprosiłam ich do siebie do pokoju. Stwierdzili, że na ścianie mam dużo ciekawych zdjęć, ale brakuje mi kilku fotek z nimi. Bawiliśmy się świetnie. O 21. pożegnałyśmy się z chłopakami. Gdy chłopcy wyszli Julia powiedziała mi, że zauważyła jak się patrzy na mnie Zayn. Wyśmiałam ją. Zapewne chłopcy mają dziewczyny. Zresztą jak mógł się na mnie patrzeć? Przecież jestem zwykłą nastolatką. To co mnie różni od innych nastolatek w mojej szkole to, to że jestem polką i nie piszczę na ich widok. Co on by mógł widzieć we mnie?


_______________________________________
W końcu dodałam... było ciężko go napisać... i tak ten rozdział też jest do dupy, ale lepszy od 3...
Pisałam go na chemii, bo nauczycielki nie było
Dzięki za wszystkie komentarze pod tamtym rozdziałem.
Przepraszm za błędy. Licze na komentarze :) xxx.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Rozdział 3 "Sąsiad"


Równo o 17 Zayn zadzwonił do moich drzwi.

- Gotowa? -spytał się .

- Chwilka... Tylko napiszę kartkę moim rodzicom, że wychodzę. - przygryzłam wargi na widok wielkiego uśmiechu chłopaka. - Gotowa!
- No to chodź. Chłopcy już czekają. - powiedział, a ja rozejrzałam się.
- Niby gdzie? Nie widzę ich tu. - poinformowałam kolegę.
- W moim domu. „Kino” to jest telewizor i wygodna kanapa w moim salonie. - zaśmiał się. - nie lubimy się pokazywać zbyt często w miejscach publicznych. Wiesz, te piszczące fanki.

Przeszliśmy jakieś 10 kroków, czułam wzrok chłopaka na moim ciele. Gdy już chciałam poprosić go żeby przestał... on mnie wyprzedził.

- To tutaj - pokazał mi palcem.

- Co niby tutaj jest? - spojrzałam na budynek, przypominając sobie wczorajszy tłum nastolatek w tym miejscu.
- No mój dom.
- No to ci powiem, że naprawdę masz czasami głośno pod oknami.
- Wiem, wczoraj też byli chłopcy ale ktoś napisał na twitter'ze i dlatego było tak głośno... Aaa! Tak na zapas, przepraszam jakby cię ktoś rano zbudził... sąsiadko.

Tym zadaniem uświadomił mi coś ważnego. Otóż Zayn był moim sąsiadem. Mieszkał w domu obok. Stałam jak słup soli wpatrując się raz na chłopaka, raz na jego dom. W mojej głowie krążyło tysiące pytań.”Dlaczego mi nie powiedział?”, „Dlaczego mieszkam obok niego?” itp. Zaprosił mnie do środka. Usiedliśmy wszyscy na sofie. Niall włączył film. Był dość nudny, więc Louis szybko go wyłączył. Chłopcy opowiadali mi o śmiesznych przygodach. Mimo to, że obok mnie siedzieli, czułam samotność. Nie potrafiłam się z nimi śmiać.

- Chłopcy... Przepraszam was, ale ja już wrócę do domu. - oświadczyłam kolegom.

- Ale dlaczego? Co się stało? - zmartwił się Niall
- Bardzo cię zanudzamy? - spytał się mnie Harry ze smutną miną
- Nie! Wasze historie są bardzo ciekawe. - uśmiechnęłam się do Harry 'ego. - Po prostu źle się poczułam. - skłamałam.
-Poczekaj! Odprowadzimy cię. - zaproponował Louis.
- Nie trzeba. To przecież dom obok – powiedziałam ubierając buty.
- To nie problem – uśmiechnął się Liam.

Po tych słowach wyszliśmy z domu Zayn 'a, który cały czas milczał. Było mi strasznie głupio. Widziałam jego smutek na twarzy. Chciałam go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak. Chłopcy odprowadzili mnie pod dom. Pożegnałam się z nimi i weszłam do środka.

- No nareszcie jesteś – usłyszałam rodzicielkę.

- Przecież napisałam ci kartkę, że wychodzę. - powiedziałam jej, nie patrząc się na nią.
- Gdzie byłaś i co to za chłopcy? - spytała się mnie podenerwowana matka.
- No mówię ci, że napisałam ci kartkę, która tu leży. Kazaliście mi się zaprzyjaźnić z nowymi ludźmi! To są koledzy z klasy. - krzyknęłam mamie w twarz
- Nie tym tonem młoda damo – wyszedł z kuchni ojciec. - My się o ciebie martwimy. Oni po prostu wyglądali podejrzanie.
- Podejrzanie? Zastanówcie się co mówicie – krzyknęłam.

Biegnąc schodami do mojego pokoju słyszałam jak rodzice rozmawiali na mój temat. Zaczęłam płakać jak mała dziewczynka, której zabrano lizaka. Usiadłam na swoim łóżku. Siedziałam tak przez parę minut. Wstałam i podeszłam do okna. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam znajomą twarz. Moje okno znajduje się na wprost okna Zayn 'a. Uśmiechnęłam się do niego, a po moim policzku spływała łza. Czułam ból w sercu. Znowu pokłóciłam się z rodzicami. Usiadłam na parapecie i włączyłam laptop. Mój nowy kolega zrobił to samo. Włączyłam twitter 'a. Sprawdziłam DM. Było tylko jedno o treści „Dlaczego płaczesz?”. Pytanie zadał Zayn. Uśmiechnęłam się do niego i odpisałam. Za 2 minuty dostałam odpowiedź od niego. Było to było pocieszenie. Uśmiechnęłam się do monitora potem do kolegi. Wyłączyłam laptop i wyszłam z pokoju, przebrałam się w piżamę i wróciłam do okna. Zayn siedział na parapecie rozmawiając z kimś przez telefon. Pomachałam mu na dobranoc i poszłam spać.


Obudziłam się przed siódmą. Po 10 minutach zebrałam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spędziłam w niej jakieś 30 minut. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. W przedpokoju stała mama, która na mnie czekała. Przeszłam obok niej tak jakbym jej nie widziała.

- Ania! Nie możemy się tak traktować. Jesteśmy rodziną.- krzyknęła.

- Możemy. - odpowiedziałam pod nosem.
- Powiedz co my ci zrobiliśmy, że nas tak nienawidzisz? - spytała się z łzami w oczach.
- Co mi zrobiliście? Ty się jeszcze pytasz co mi zrobiliście? Dużo! Popatrz na mnie! Wiesz co ja przeżywam jak ty z ojcem wyjeżdżacie na spotkania, a ja zostaje z młodą? Wiesz jak traktowana byłam w szkole? Wiesz ile miałam prawdziwych przyjaciół? Wiesz jak bardzo nie chciałam tu przylecieć? Wiesz jak bardzo zniszczyliście moje życie tą waszą „kasą”? Nie!!! - krzyknęłam jej prosto w twarz i wybiegłam z domu.

Nigdy nie czułam się tak źle. W końcu wyrzuciłam z siebie tą całą złość. Nie wiem dlaczego ale nagle zaczęłam płakać.

- Czemu płaczesz? -usłyszałam znajomy męski głos.

- Nie ważne, nie ma o czym mówić. - odpowiedziałam na pytanie. – Co tu robisz Liam?
- Czekam na Zayn 'a. Chcesz chusteczkę? - zaproponował.
- Nie dzięki. - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy. - Spotkamy się w szkole.- dodałam i odeszłam.

Szłam siedem minut, aż w końcu stanęłam pod bramą do szkoły. Ujrzałam jak Emma i jej kumpele się kłócą. Wyglądało to strasznie, jakby miało dojść zaraz do bójki. Stanęłam bliżej drzwi i czekałam na Martę. Słyszałam jak dziewczyny wymawiały moje imię. Jedna z dziewczyn, chyba Mia broniła mnie. Megan z Emmą odeszły. Mia płakała. Zastanawiałam się czy mam do niej podejść. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się do dziewczyny. Mia odwzajemniła uśmiech. Dostałam SMSa „Nie czekaj na mnie. Jestem chora. Marta” Odczytałam go i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych.

- Ej! Co tak przed nami uciekasz? - Usłyszałam krzyk Niall 'a

- No nie wiesz? Zapomniała o marchewkach. - odpowiedział żartem Louis.
- Cześć. Przepraszam, ale jestem dzisiaj troszkę złym humorze. -opowiedziałam.
- Znowu płakałaś? - Zayn spojrzał się na mnie ze smutkiem w oczach.
- Nie! Skąd taki pomysł?!
- Liam nam mówił, że widział cię jak płakałaś. - dodał Harry.
- Liam! Czemu im powiedziałeś? Przecież nie musieli wiedzieć. - powiedziałam z wyrzutem koledze.
- Przepraszam, nie chciałem. Jakoś tak wyszło- odpowiedział Liam.
- Dlaczego płakałaś? - spytał Niall.
- Z tego samego powodu co wczoraj... Pokłóciłam się z rodzicami. W sumie żadna nowość. - zaczęłam szlochać.
- Nie płacz już, będzie dobrze. - przytulił mnie Harry.
- Uśmiechnij się... to nie pierwszy i ostatni raz – dodał Liam
- Masz – powiedział Zayn i podał chusteczkę – Nie płacz, bo my tu zaraz będziemy płakać. Nie chcesz widzić płaczącego Louis'a Uwierz! Uśmiechnij się - po chwili przytulił mnie.
- Dzięki... - zatamowałam łzy i starałam się szybko doprowadzić do porządku.

Cała się rozmazałam. Wyglądałam koszmarnie... Chłopcy mnie pocieszali i mówili, że ładnie wyglądam, chociaż tak naprawdę wyglądałam okropnie. Gdy już doszłam do takiego stanu, żeby pokazać się ludziom, przytulili mnie.

- Dobra możemy wejść do szkoły? - spytał się Louis – i już nie płacz.

_______________________

Rozdział do dupy!!! Nie podoba mi się! Jakaś masakra... Nawet nie liczę na komentarze...

Obiecuje, że jutro dodam 4 i będzie ciekawszy.... Jakaś jedna wielka masakra dzisiaj! Mam doła... może dlatego. Przepraszam za błędy.

sobota, 26 listopada 2011

Rozdział 2 "Nowi znajmoi"


Weszłam na drugie piętro, ludzie gapili się na mnie jak na ufo. Zastanawiałam się dlaczego? Rozglądając się za salą od matematyki, ktoś mnie zaczepił. Była to Marta.

- Widzę, że już poznałaś jednego z pięciu najbardziej pożądanych chłopaków w naszej klasie, ba w szkole. Uważaj na nich. - uśmiechnęła się do mnie po czym złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w kierunku klasy matematycznej.

- Dlaczego mam na nich uważać? - spytałam się z nutką zażenowania w głosie.
- Widać, że nie wiesz kim oni są. Cała piątka to gwiazdorzy zespołu One Direction. Zajęli trzecie miejsce w siódmej edycji X-factor. Większość małolat w promieniu 200 kilometrów chcą się z nimi umówić. - uświadomiła mi moja nowa koleżanka.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Usiadłam między Martą, a Emmą. Dziewczyna spojrzała się na mnie z lekką ironią w oczach. Jakby chciała mnie stąd wyrzucić. Całą kolejną lekcje przesiedziałam w milczeniu wpatrując się w tablicę. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy pognali na stołówkę... Ja szłam na samym końcu. Myślałam o moich przyjaciołach, którzy zostali w Polsce. Zastanawiałam się kiedy ich zobaczę. Gdy dostałam talerz z moją porcją lunch 'u rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu wolnego miejsca. Nagle ktoś krzyknął mi do ucha.

- Zapomniałaś, że obiecałaś usiąść z nami!

- Co? Nie krzycz tak, słyszę cię! - powiedziałam ze złością.
- Nie jestem tego taki pewien. Stałem obok ciebie 2 minuty i do ciebie mówiłem, a ty jak słup soli... nawet nie raczyłaś się odwrócić. - wypomniał mi brunet.
- Przepraszam... Zamyśliłam się. Musisz mi wybaczyć... To gdzie siadamy.
- Tam. - pokazał mi na stolik przy którym siedziało 4 chłopaków.
- Cześć jestem Naill. - wyciągnął rękę blondyn.
- Ja jestem Liam.
- Harry, ten najładniejszy. - zaśmiał się loczek.
- I skromny – dodał chłopak, którego imienia jeszcze nie znałam. - Ja jestem Zayn. Fajnie cię poznać – uśmiechnął się do mnie i usiadł.

Przez cały lunch opowiadali mi swoją historię. Byłam bardzo zaciekawiona ich przygodami. Słuchałam ich z ciekawością. Nie przeszkadzało mi nawet to, że Emma wraz ze swoimi przyjaciółkami siedziała stolik obok i mnie obgadywała. Jedna z dziewczyn chodziła zbyt często do solarium co było widać na jej cerze... a druga? Druga była normalna... może tylko miała zbyt dużo makijażu na twarzy... Wydaje mi się, że była również uważana za lasie. Ale pomyłki się zdarzają. Wiem co mówię, w mojej starej szkole uważali mnie za zbuntowaną siedemnastolatkę, która ostro się maluje, uciekła dwa razy z domu i zrobiła sobie tatuaż. Która wszystko robi na złość! Ja taka wcale nie jestem... Co prawda uciekłam z domu i zrobiłam sobie tatuaż bez wiedzy rodziców. Ale co w tym złego? To jest mój styl, taka jestem i nic, ani nikt mnie nie zmieni.

- Nie martw się tym, że Megan, Mia i Emma cię obgadują. One na wszystkich obgadują - powiedział szeptem Liam.

- Ale ja się wcale nie przejmuję. W Polsce uważano mnie za zbuntowaną idiotkę. Wszyscy mnie obgadywali to norma. - odpowiedziałam po czym wstałam i wyszłam ze stołówki.

Szłam pustym korytarzem... Czułam pustkę w sercu. Wyciągnęłam mojego iPhona z prawej kieszeni podartych dżinsów. Wpatrywałam się w ekran telefonu zastanawiając się nad tym czy zadzwonić. W mojej głowie biło się ze sobą tysiące myśli . Zwyciężyły te, które kazały mi nie dzwonić. Które kazały mi zerwać kontakty z ludźmi z Polski... Schowałam telefon do kieszeni i poszłam dalej. Wyszłam na plac szkolny. Wokół kręciło się dużo ludzi. Kojarzyłam kilku z mojej klasy. Poznałam Matt 'a i Sophie. Podeszłam do Sophie i spytałam.

-Przepraszam, ale gubię się jeszcze w szkole. Możesz mi powiedzieć co mamy następne i w której klasie?
- Następną mamy chemię w sali 35. Znajdziesz ją naprzeciwko kantyny. - odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy i odeszła.
- Ej... Ty jesteś ta nowa? Czekaj... jak ona miała na imię... Aia? - spytał się Matt.
- Ta... Jestem ta nowa i mam na imię Ania. - odpowiedziałam i odeszłam.

Usiadłam na ławce i przyglądałam się jak chłopcy grają w kosza. Naill biegł z piłką, podał ja Harry'emu, który wycelował nią w kosz. TRAFIŁ! Megan wstała i zaczęła krzyczeć i gratulować chłopakowi. Zaczęłam się śmiać. Widok sztucznego szczęścia plastiku rozbawił mnie tak, że poleciała mi łza. Mia spojrzała się na mnie, a ja odwróciłam się w druga stronę... Zobaczyłam, że Zayn przygląda się mi z uwagą i również się śmieje. Spojrzałam mu w oczy. Patrzyliśmy się tak na siebie przez kilka sekund po czym odwrócił wzrok. Uśmiechnęłam się delikatnie i wróciłam do szkoły. Po drodze zatrzymałam się przy mojej półce. Gdy ją otwierałam z szafki wyleciała karteczka z napisem „Uśmiechaj się częściej, proszę”. Na mojej twarzy ukazał się „banan”. Wzięłam książki do chemii i poszłam pod klasę. Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy weszli do klasy. Usiadłam obok Zayn 'a i Louis 'a, bo tylko tam było miejsce. Przez całą godzinę chłopcy rozśmieszali mnie. Resztę dnia szkolnego spędziłam rozmawiając z chłopcami, Martą i Matt 'em. Wszyscy okazali się bardzo pomocni.

O godzinie 15 wyszłam ze szkoły. Pod budynkiem stali chłopcy z One Direction. Spojrzałam się na nich zdziwiona.

- Co wy tu robicie?

- Czekamy na ciebie. - odpowiedział Hazza.
- Tak myśleliśmy, że odprowadzimy cię do domu – dodał Naill.
- Miło z waszej strony, ale ja mieszkam dwie ulice dalej... Nie musicie. - odpowiedziałam ze śmiechem z min Zayn 'a.
- Co jest w tym śmiesznego? Że się koledzy o ciebie troszczą? -spytał się Liam
- Nie... To jest bardzo miłe z waszej strony, ja się śmieję z Zayn 'a. Z jego min. - pokazałam na Mulata palcem.
- No tak cały Zayn... Z nim to zawsze jak z dzieckiem – zakpił Louis.

Po ośmiu minutach doszliśmy do mojego domu. Stanęliśmy na progu i pożegnałam się z każdym. W momencie, gdy wchodziłam do domu Louis wyskoczył z pytaniem

- Ania! Może chciałabyś pójść dzisiaj z nami do kina?

- Z wami? - spytałam wpatrując się na każdego.
- Z nami, to co? - powiedział Liam.
- Z miła chęcią. - uśmiechnęłam się.
- To będę po ciebie o 17. - dodał Zayn i wszyscy się rozeszliśmy.

Wchodząc do domu byłam szczęśliwa, że nikogo nie ma w domu. Zdjęłam moje trampki i rzuciłam w kąt wraz z torbą.

________________________

Troszkę mi się nie udał ten rozdział. Ale mam nadzieję, że wam się spodoba.
Mam nadzieje, że wam się choć minimalnie spodoba.
Dziękuję za miłe komentarze pod tamtym postem. Zachęcam do komentowania.
Przepraszam za błędy. x.

czwartek, 24 listopada 2011

Rozdział 1 "Cześć"

Rodzice cały czas powtarzają mi, że na pewno spotkam tu nowych ludzi i znajdę nowych przyjaciół. Tylko, że ja nie chcę znaleźć sobie nowych przyjaciół! W ogóle ich nie rozumiem, jak oni mogli mi coś takiego zrobić! Mówiłam im, że chcę zostać w Polsce, że nie chcę przeprowadzać się do Londynu. Mam w końcu prawie 18 lat i sama mogę decydować o moim życiu. Ale oni postawili na swoim. I wylądowałam w Londynie! Rodzice twierdzili, że powinnam się cieszyć, że zamieszkam właśnie w takim mieście, że nie jedna osoba w moim wieku chciałaby być w mojej skórze. Ale ja nie jestem z tego powodu szczęśliwa.

Od kiedy się dowiedziałam, że mamy się przeprowadzić do Londynu, nie odzywałam się do nich. Nasze krótkie wymiany słów zazwyczaj kończą się kłótnią. Więc po co mam się do nich odzywać? Wystarczająco zniszczyli moje życie... Gdy jechaliśmy taksówką, mama pokazywała mi i mojej szczeniakowatej siostrze ciekawe zakątki miasta. Nie chciałam jej słuchać. Nałożyłam moje kolorowe słuchawki na uszy i pogłośniłam muzykę tak, żeby nikogo nie słyszeć. Po trzydziestu minutach dojechaliśmy do naszego nowego „domu”. Wysiadając z samochodu zauważyłam tłum rozkrzyczanych nastolatek. Spojrzałam na nie z lekkim poirytowaniem. Po jakiś trzech minutach znalazłam się w swoim „nowym” pokoju. Rozpakowałam się, obkleiłam ścianę zdjęciami moimi i moich przyjaciół. Zrobiłam kilka innych rzeczy, żeby poczuć się tak jak w Polsce. Gdy skończyłam był już późny wieczór. Położyłam się na moim nowym łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Mama obudziła mnie rano. Byłam na nią zła. Spojrzałam na zegarek na którym widniała godzina 7:03. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel, wyprostowałam włosy,ubrałam i pomalowałam się. Po jakiś 30 minutach zeszłam do kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie. Spojrzałam na moich rodzinę i wyszłam z kuchni.

- Wychodzę, nie jestem głodna. Zjem coś w szkole. - powiedziałam i wyszłam.

Do szkoły miałam tylko dwie ulice, więc po 6 minutach byłam już przed wielkim gmachem mojej nowej szkoły. Gdy weszłam czułam jak wszyscy się na mnie dziwnie patrzą. Nie zwracałam na nich najmniejszej uwagi. Skierowałam się do sekretariatu, gdzie miałam dostać mapkę szkoły i kluczyk do szafki.

- Dzień dobry. Ja jestem Ania. Ta nowa uczennica.

- O! Witaj. Przyszłaś zapewne po mapkę i po kluczyk do szafki – odpowiedziała starsza miła pani.
- Tak – potwierdziłam kiwając głową.
- Proszę tu masz mapkę, a tu masz kluczyk. Twoja szafka ma numer 304. - powiedziała staruszka podając mi klucz i kartkę A4.

Zadzwonił dzwonek i starsza pani oznajmiła mi:

- Chodź zaprowadzę Cię do klasy. Nie przeraź się. Wiesz to jest szkoła prywatna. Więc chodzą tu rozpieszczone i sławne dzieciaki.

- Zdaje sobie z tego sprawę, ale dlaczego mi to pani mówi.
- Bo widzę, że jesteś całkiem inna i wiem, że będzie ci trudno. Tym bardziej w twojej klasie. Musisz wiedzieć, że do tej klasy chodzą plastikowe dziewczyny. - dodała kobieta.
- Dziękuje, że mi to pani mówi. - uśmiechnęłam się do sekretarki.
- To tutaj. Gotowa aby wejść? - pokiwałam jej twierdząco głową, po czym weszła do środka, a ja za nią. - Przepraszam. Pani Smith to jest nowa uczennica. - powiedziała i wyszła.
- Dzień dobry, cześć – powiedziałam, słysząc szepty w całej klasie.
- Witaj. Przedstaw się nam i powiedz nam coś więcej o sobie. - zaproponowała mi nauczycielka.
- Mam na imię Ania i pochodzę z Polski... Właśnie się tu przeprowadziłam...Mam prawie 18 lat. Bardzo się cieszę, że będę chodzić z wami do klasy – dodałam z sarkazmem.
- A lubisz marchewki?
- Louis! - krzyknęła nauczycielka na chłopaka o olśniewającym uśmiechu. - Dziękujemy ci Aniu. Usiądź koło Marty. - pokazała mi na wolne miejsce obok blondynki.

Usiadłam koło niebieskookiej blondynki, która uśmiechnęła się do mnie.

- Cześć, jestem Marta. - wyciągnęła rękę tak żeby nikt nie widział.

- Ania. Miło mi cię poznać.
- Nie przejmuj się Louis'em . Pyta o to wszystkie ładne dziewczyny.

Przez resztę lekcji przesiedziałam w ciszy czytając „karteczki” od moich nowych kolegów i koleżanek z klasy. Wyrażali w nich chęć do poznania, prawili komplementy oraz podawali numery telefonów. W końcu zabrzmiał dzwonek na który oczekiwałam... Wszyscy wybiegli z klasy... Tylko ja wyszłam z niej ostatnia. Szukając mojej szafki wpadłam na bruneta, który spytał się mnie czy lubię marchewki.

- Przepraszam... Nie chciałam, naprawdę. - wydukałam, a chłopak uśmiechnął się do mnie.

- Nic nie szkodzi. Pomóc ci w czymś? - spytał się, a ja poczułam jak się rumienie.
- Nie... Znaczy tak. Nie mogę znaleźć mojej szafki. W Polsce takich nie ma i nie orientuje się w numeracji tych półek. - tłumaczyłam brunetowi.
- Spokojnie, rozumiem! Jaki masz numer? - po raz kolejny spytał się mnie. -304... -powiedziałam i pokazałam mu numerek na kluczyku.
- Chodź, pokaże ci... A tak w ogolę to ja jestem Louis.
- Ania.

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Gdy już doszliśmy do szafki z numerem „304” Louis spytał się mnie

- Chciałabyś zjeść z nami lunch?

- Z nami? - spytała się patrząc na niego jak na ufo.
- No wiesz... Ze mną i z tym kolesiem, którym siedziałem na biologii. Jeszcze z tymi dwoma, którzy siedzieli przed nami i tym jednym za mną.
- Z miła chęcią... Na następnej przerwie? Louis gdzie mamy kolejną lekcję?
- Na drugim piętrze w sali 28. - uśmiechnął się po czym zniknął z pola widzenia.

________________
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zachęcam do komentowania :)
O chłopcach będzie w 2 części.
Komentujcie proszę!!! Przepraszam za błędy.

wtorek, 22 listopada 2011

Bohaterowie

Ania
Zbuntowana 17-nastolatka. Przeprowadza sie wraz z rodziną do Londynu. Jest obiektem westchnień wielu chłopaków. Po pewnym czasie zaprzyjaźnia się z Mia i Martą.
Julka
Ma 14 lat. Jest młodszą siostrą Ani. Podziwia swoją siostre i próbuje ją naśladować. Jest fanką One Direction. Jest zauroczona Harry 'm
Marta
Cicha 17latka. Ułożona dziewczyna. Jako pierwsza zaprzyjaźnia się z Anią. Nie lubi być w centrum uwagi.

Mia
Żywiłowa nastolatka. Ma 17 lat. Uważana jest za szkolną lasię. Udaje, że jest wredna, a tak naprawdę to miła dziewczyna. Później przyjaciółka Ani.

Matt
Ma 17 lat. Chodzi z Mią. Wesoły i przyjazny. Kocha fotografować, podróżować i poznawać nowych ludzi.

Emma
Ma 17 lat. Przyjaźni się z Megan. Jest wścibska i wredna. Nie lubi poznawać nowych ludzi. Zakochana jest w Matt 'cie. Nie lubi Ani.

Megan
Ma 17 lat. Jest typową solarą. Jej "przyjaciółką" jest Emma. Jest strasznie zasdrosna o chłopaków z One Direction. Zakochana w Harry 'm.

One Direction.
Od lewej: Liam - chłopak, na którym można polegać, bardzo romantyczny. Naill - wszędzie go słychać, jest strasnie wygadany. Zayn - ma świetnie wyrzeźbione ciało, dba żeby nosić modne ciuchy. Louis - przy nim wszyscy płaczą ze śmiechu. Harry - na jego widok wszystki dziewczyną miękną kolana i szybciej bije serce, uwielbia się przytulać.