czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 18 "Ciąża"

TRZY MISIĄCE PÓŹNIEJ


Z Zayn'em nadal się mijamy. Nie wytłumaczyliśmy sobie tego co się stało w Polsce. Chłopak jest szczęśliwy, przynajmniej tak mi się wydaje. Spotyka się z jakąś Sophie. Kocham go i często o nim myślę. Nawet trudno było by o nim zapomnieć tym bardziej, że jestem w CIĄŻY!!! Przekonałam chłopców, aby nic mu o tym nie mówili. W ogóle miałam długo wątpliwości czy urodzić to dziecko czy usunąć. Postanowiłam urodzić. O tej małej istotce wiedzieli tylko chłopcy, Agata i moja siostra. Obiecali nikomu nie mówić, ale i tak pewnego dnia wszyscy się dowiedzą. Dowiedzą się, gdy wyjdę na miasto z brzuchem. Agata namawiała mnie, żebym powiedziała Zayn'owi, że zostanie ojcem. Uparta jak osioł zawsze odpowiadałam, że nie! Miał swoje własne życie, a dziecko to tylko mój problem. Pewnego deszczowego ranka, gdy zeszłam do kuchni zobaczyłam Louis'a, który próbował zrobić mi jakiś sok. Chłopcy bardzo się troszczyli o mnie. A gdy mieli trasę koncertową kazali Agacie siedzieć ze mną.

- Co za świństwo robisz tym razem?

- Sok marchwiowy. - zaśmiał się
- Mniam!
- Ania,nie wydaje Ci się, że powinnaś powiedzieć Zayn'owi o... no wiesz.
- Lou, zastanawiałam się nad tym wczoraj i macie rację. Zayn by nam tego nie wybaczył, gdyby się dowiedział z telewizji czy gazet więc dlatego umówię się z nim jeszcze dzisiaj.
- Wydaje mi się, że to świetny plan! Zobaczysz wszystko się poukłada. Dzwoniłaś do niego? Umówiłaś się?
- Nie. Boję się trochę. Nie wiem jak zareaguje. - powiedziałam popijając sokiem.
- To idź zamiast nas. Mieliśmy się spotkać w MilkeShake City dzisiaj – ale tobie to spotkanie przyda się bardziej. - przytulił mnie i wyszedł z kuchni.

Dotknęłam mojego brzucha i delikatnie się uśmiechnęłam. Jak mam być odważna to teraz. Wróciłam do swojego pokoju, ubrałam się, zrobiłam lekki make-up i wyszłam. Przez całą drogę zastanawiałam się czy dobrze robię. Weszłam do lokalu. Zayn na mój widok stanął i się uśmiechnął.

- Cześć, fajnie cię widzieć – powiedział.

- Ciebie też fajnie widzieć. Zayn możemy sobie wytłumaczyć to wszystko?
- Bardzo bym chciał.
- Widzisz, tam wtedy spotkałam się z Kasia i Igorem. Kaśka się pożegnała, a Igor mnie pocałował. Uderzyłam go i wróciłam szybko do hotelu. Nienawidziłam siebie za to.
- Ale to nie twoja wina. To jego.
- Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłeś. Może, gdyby nie to bylibyśmy nadal razem.
- Kocham Cię. Tęsknie Wiesz, że nasza wycieczka do Rzymu jest nadal aktualna?
- O, kochanie!!! Szukałam cię. Ale chwila! Miałeś się spotkać z chłopcami, a nie z tą suką. - podeszła do nas tleniona blondyna.
- Sophie przestań! Ania, przepraszam ale muszę już iść.
- Oczywiście nie ma problemu. Pa – pocałowałam go w policzek i wyszłam.

Łza spłynęłam mi po policzku na samą myśl, że gdyby nie ta wizyta w Polsce byłabym na miejscu tej Sophie. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Agaty.

* * *

- Chodź na tą imprezę! Zobaczysz będzie fajnie. - błagała mnie Agata

- Fajnie? Chłopcy, ty, ZAYN, SPOHIE i JA? Fajnie? To się nie uda. - odpowiedziałam
- Nie zwracaj na nich uwagi! Zrób to dla Lou, Niall'a, Liam'a i Harry'ego.
- Zrobię to tylko dla was!

Przygotowałam się z Agatą i zeszłyśmy do salonu. Miałyśmy z chłopcami jechać po odebranie jakiejś nagrody. Wszystko było by super, gdyby wiedzieli, że nie udało mi się powiedzieć Zayn'owi o mojej ciąży. Podczas imprezy po gali pierwszy podszedł do niego Harry

- Gratuluje stary!

- No, stary.. To jeszcze tylko 6 miesięcy! - zaśmiał się Niall
- Właśnie, gratuluje. Mam nadzieję, że jesteś dumny. - zaśmiał się Louis.
- Jakoś nie widzę cie w tej roli, ale gratulacje. - ostatni odezwał się Liam
- Ale o co chodzi? - spytał się zdziwiony chłopak, niestety nikt go nie usłyszał – Ania wiesz o co im chodzi?
- Nie, nie wiem

Agata chwyciła mnie za ramię i odciągnęła od niego. Spojrzała na mnie, a ja na Zayn'a.

- Nie powiedziałaś mu tego?!

- Miałam zamiar, ale wtedy pojawiła się ta cała Sophie. - spojrzałam na Zayn'a, który właśnie udzielał wywiadu
- Sophie to moja dziewczyna, ten związek jest na poważnie, mamy wspólne marzenia i cele. - powiedział
- Agata, przepraszam. Źle się czuje. Będzie lepiej jak wrócę do domu. - powiedziałam i wybiegłam z sali.


*z perspektywy Agaty *

- Zayn mam tego dość! - krzyknęłam

- Ale o co ci chodzi? Właśnie, a może ty wiesz o co chłopakom biegało z tymi gratulacjami?
- No tak! Ty przecież jesteś taki tępy, ze nawet nie zauważyłeś! Przecież to już widać. Koleś 4 miesiąc! Za jakieś 5 lub 6 miesięcy będziesz ojcem. Ania jest w ciąży!
- Słucham?
- Nie wiesz co to znaczy zostać ojcem? Czy nie rozumiesz znaczenia słowa ciąża?
- Ania... Ania jest w ciąży? Ale dlaczego mi tego nie powiedziała?
- Ja mam wiedzieć? Może przez Twoje zachowanie.


*z perspektywy Zayn'a *

Nie dowierzałem temu co powiedziała Agata. Jaki ja jestem głupi! Tam, wtedy w MilkeShake City ona chciała mi o tym powiedzieć, a ja ją olałem. Rozejrzałem się dookoła. Nikogo znajomego wkoło tylko Sophie. To ja, to ja znowu rujnuje związek. Ona chciała to wytłumaczyć, a ja nie chciałem słuchać. Potem ten fikcyjny związek z Sophie. No Zayn masz co chciałeś i teraz cierp. Przyjaciele się odwracają, tracę to co kocham. Osoby, które miałem w zasięgu ręki oddalają się ode mnie. Chłopcy od kilku tygodni przebywają ze mną najmniej czasu ile to jest możliwe. Straciłem wszystko co w życiu miałem cenne: przyjaciół, dziewczynę...

- Stary, co tak stoisz? Idź za nią – usłyszałem znajomy głos

- Tylko czy ona będzie chciała ze mną gadać?
- Zayn ona cię kochała, kocha i kochać będzie. Jest z tobą w ciąży. Uwierz będzie chciała gadać.- powiedział Louis
- Dzięki.

Wyszedłem z budynku kierując się ku parkingowi.

- A ty kotek gdzie się wybierasz? - wyskoczyła znienacka Sophie

- Do osoby, która kocham
- Oj, jakie to słodkie... Patrz sama przyszłam do ciebie!
- Nie, nie do ciebie! Przepraszam ale się śpieszę.

Wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem opon. Droga trwała aż 20 minut, o 20 za dużo. Spojrzałem na zegarek. 22.49. O tej porze zawsze oglądaliśmy filmy lub śmieliśmy się z nie wiadomo czego.


*z perspektywy Ani * (kilka minut wcześniej)

Wróciłam jak najszybciej się dało do mieszkania. Spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, sprawdziłam pociąg i zadzwoniłam do Mia'i. Nie wytrzymam w Londynie ani sekundy dłużej, muszę stąd wyjechać. Mia urodziła miesiąc temu i zaraz po tym wyprowadzili się z Matt'em do Cardiff. Wyjadę na jakiś czas do nich, a potem zobaczymy. Taksówka podjechała pod mój dom. Zeszłam, kierowca schował walizkę i o 22.47 odjechałam. Na dworzec jechałam 15 minut. Pociąg miałam za parę minut, więc spokojnie kupiłam bilet i poszłam na peron. Znalazłam wolny przedział i usiadłam. Miałam dość wszystkich, w tym momencie chciałam ukryć się przed całym światem. Założyłam słuchawki. Odpłynęłam.

- Halo, proszę pani! Zaraz pociąg kończy bieg. Dojeżdżamy do Cardiff. - powiedział mężczyzna

- Dziękuje.


* * *


Nie wiedziałam, że Cardiff to takie piękne miasto. Jestem tu już trzeci tydzień i nabrałam tyle energii, żeby w końcu spotkać się z Zayn'em. Nie wiem jak przebiegnie nasza rozmowa. Powoli kierowałam się w stronę mieszkania moich przyjaciół.

- Nareszcie jesteś! Julia dodzwaniała się do ciebie. - poinformowała mnie Mia.

Wzięłam telefon i wybrałam numer do mojej młodszej siostry, której tak dawno nie widziałam.

- Hej, ponoć dzwoniłaś.

- Dzwoniłam. Chciałam się spytać czy ty w ogóle czytasz maile? Jakiś tydzień temu wysłałam Ci zaproszenie na moje urodziny.
- Przepraszam, ostatnio nie sprawdzałam skrzynki. Jasne, że przyjadę. Kiedy?
- Za 10 godzin, będziesz?
- Będę, obiecuje. - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Ania, muszę kończy, chłopcy właśnie przyjechali. A swoją drogą wiesz, że Zayn zerwał z Sophie? PA!!!
- Pa

Rozłączyłam się i położyłam telefon na stoliku. Weszłam do kuchni, gdzie Matt próbował ogarnąć płaczącą Jess.

- Wracasz? - spytał

- Tak, wracam. Julia ma dzisiaj imprezę. - odpowiedziałam.
- Ale nie tylko dla tego wracasz?
- W końcu jestem w ciąży i chce aby moje dziecko też miało ojca. Matt, Mia dziękuje wam za wszystko. Ale dzisiaj wracam do Londynu.
- Ania, ty mi pomogłaś jak byłam w ciąży więc byłam ci coś winna. - uśmiechnęła się Mia.
- Pośpiesz się jeśli chcesz zdążyć. Pociąg masz za 30 minut.

___________________________________________
Wiem, wiem... obiecywałam dodać w sobote lub w niedziele.. Niestety nie było mnie w domu, a w tym tygodniu uzbierało mi się sporo problemów...
Mam nadzieję, że to wybaczycie i pojawi się 10 komentarzy pod tym rozdziałem :)
Trochę wyszło tak.. tak.. typowo.. ale to tylko stan przejściowy w tym ff.
Przepraszam za błędy i mam nadzieję, ze się podoba.
Jeśli chcecie być informowani to zostawcie w komentarzu tt lub gg :)
~Ania ;)

wtorek, 20 marca 2012

Rozdział 17 "Wywiad i... koniec?"

- Specjalnie dla państwa, dla was w naszym programie pojawi się osoba z towarzystwa sławnego brytyjsko – irlandzkiego boysbandu. Dziewczyna jednego z wokalistów. Ania – dziewczyna Zayn'a Malik'a
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do kamery.
- Dzień dobry. Bardo się ciesze, że przyjęłaś zaproszenie do naszego programu. Z tego co wiemy musiałaś wstać bardzo wcześnie.
- Tak!!! Wstałam o 3, bo samolot miałam o 4. Dlaczego programy śniadaniowe muszą być kręcone rano? Chłopcy też narzekali, ale uparli się, że muszą mnie odprowadzić do bramki.
- Opowiedz nam o chłopcach. Może zaczniemy od Harry'ego?
- Harry – jest świetnym kucharzem i zawsze jak mam zły humor mogę liczyć na hug'a od niego. Jest mega romantyczny i często chodzi goły. To dziwne, ale mieszkam z nimi tylko tydzień i mogę to powiedzieć! Liam jest strasznie skromny, romantyczny i wydaje mi się, że to on ma najlepszy kontakt z fanami. Niall jest naszym domowym głodomorem. Jeden dzień i lodówka pusta, nie wiem gdzie on to wszystko mieści, przecież jest taki chudy. Louis to kabareciarz. Wszędzie go pełno, dużo żartuje i to jemu najczęściej zdarzają się jakieś przypały. No i Zayn... Tu mogę wymieniać w nieskończoność. Zdecydowaną jego zaleta jest dążenie do celu i nie poddawanie się.
- Czy według ciebie jest jakiś lek dla Directioners?
- Hmm... Chyba Liam twierdzi, że to pocałunek Harry'ego, ale mi się wydaje że niestety, albo stety nie ma takiego lekarstwa.
- Macie jakiś czas prywatny, tylko dla siebie?
- Wokół nas jest pełno paparazzi i robią tysiące zdjęć, więc musimy zachowywać się w pewien sposób odpowiednio. Na przykład ostatnio zrobili mi i Zayn'owi zdjęcie jak nosił mnie na plechach po ulicach Londynu. Życie prywatne tak naprawdę mamy tylko w domu.
- Teraz kilka pytań od fanek, które dostaliśmy na e-mail. Jak całuje Zayn?
- Hmm... Ciekawe pytanie... Niesamowicie.
- To prawda, że Louis zaliczył niezłą wpadkę ostatnio?
- Lou codziennie zalicza z 10 wpadek, więc nie wiem o którą ci chodzi.
- Czy chłopcy szykują już kolejny album?
- Taaak! Dzisiaj się mają umówić w sprawie nagrywania, więc trzymajcie kciuki, żeby album ukazał się jak najszybciej. Wczoraj skończyli wybierać materiał na płytę i mogę wam powiedzieć, że jest świetny.
- To prawda, że zamieszkaliście wszyscy razem?
- Mieszkamy razem od tygodnia, przydarza nam się wiele wpadek i w ogóle, ale jest świetnie. Dajemy sobie radę co jest chyba najważniejsze. Co prawda mam czasami wrażenie, że jestem Mummy Directioner. 'Louis posprzątaj swoje rzeczy w salonie! Liam zjedz to łyżką! Niall pozmywaj po sobie! Harry czy ty naprawdę nie masz ciuchów. Zayn ja wiem, ze mnie kochasz, ale możesz przestać patrzeć w to lustro?' Prawie codziennie tak jest, ale za to ich kocham.
- To prawda, że Niall ma dziewczynę?
- A nie powiedział wam tego? Nie, nie ma! Przynajmniej ja tyle wiem, nie informują mnie o wszystkim. Psss. ! Nawet niektóre rzeczy zostają tajemnicą i o nich nie wiem.
- Czy Liam potrafi tańczyć?
- A jaki rodzaj tańca? Podczas imprez tańczę nim i potrafi! Ale wiecie to muzyka klubowa, a jak ze stylami klasycznymi tego nie wiem!
- To prawda, że Harry spotyka się z Caroline Flack?
- Nieeeeeeeeeeee! Harry jest oficjalnie singlem i z tego co wiem woli spotykać się z dziewczynami w swoim wieku. Swoją droga świetny chłopak z niego, wszystkie macie szanse u niego!

Usłyszałam jeszcze kilka pytań, na które starałam się mądrze odpowiadać. Te kilka minut minęło tak szybko, że usłyszałam od prowadzącej:

- Dziękujemy Ci, że tutaj przyjechałaś i odpowiedziałaś nam na te pytania.

- Ja również dziękuje! Chciałam jeszcze powiedzieć! O 11 spotkanie z fanami chłopców w kawiarence tu na dole. Mam ze sobą tysiące plakatów z ich autografem więc każda dostanie i odpowiem na wasze pytania!
- My również zapraszamy! A teraz przed państwem w naszym studio w Londynie – One Direction z piosenką „One Thing”!!!!
- Chwielibyśmy zadedykować ta piosenkę polskim fanką. - uśmiechnął się Louis


Po jedenastej odbyło się spotkanie z fanami chłopców. Wiem, że każda by chciała chłopców zamiast mnie, no ale dobre to niż nic. Spotkanie trwało 4 godziny. Dzielnie odpowiadałam na pytanie od każdej fanki. Wieczorem wybrałam się ze znajomymi do kina.

- Fajnie się było z tobą spotkać po takim czasie – powiedziała koleżanka – Pa

- Pa – uściskałam ją i odeszłam
- Ania, przepraszam za to co teraz zrobię, ale muszę! - powiedział kolega.

Chwycił obiema dłońmi moją twarz i pocałował mnie. Szubko odepchnęłam go od siebie i przyłożyłam mu z liścia.

- Co ty sobie myślisz? Jak mogłeś! - krzyczałam

Odbiegłam od niego z płaczem. Miałam tylko jedną nadzieje, że nikt nie zrobił zdjęcia. Słyszałam go jeszcze przez dobre pięć minut. Przedzierałam się przez tłum ludzi z nadzieją, że nikt mnie nie rozpozna. Nienawidziłam go. Nienawidziłam siebie, że pozwoliłam na to. Z chęciom bym wyskoczyła przez okno, wpadła pod samochód, pocięła się – skończyła z sobą. Wpadłam do pokoju hotelowego i rzuciłam się na łóżko. Chciałam aby ten dzień się jak najszybciej skończył. Rano obudził mnie budzik. Ubrałam się, pomalowałam i wyszłam. Szybko złapałam taksówkę i udałam się na lotnisko.



Weszłam do mieszkania. Panował tam chaos i kłótnia – jak zawsze.

- Cześć chłopcy!

- Cześć! - wydarli się wszyscy oprócz Zayn'a.
- Co to jest? - rzucił gazetą w moja stronę

Podniosłam magazyn i przeczytałam tytuł na okładce: „Czy dziewczyna Zayn'a Malik'a zdradza go? Jaki był cel jej wizyty w Polsce?” Nie wierzyłam własnym oczom, nie wierzyłam w to co czytam.

- Zayn pozwól, ze ci to wytłumaczę! To nie tak, to nie tak jak myślisz!

- Nie ważne co myślę! Ważne, że się całowaliście! Zaufałem ci, a ty.. ty... Popsułaś wszystko.
- Pozwolisz, aby kolejne głupie zdjęcie zniszczyło nasz związek? - spytałam cicho łkając.
- Nie mów nic do mnie! - krzyknął, a zaraz potem trzasnął drzwiami wejściowymi.
- On ma racje. To moja wina wszystko zwaliłam. - wyszeptałam
- Ania co tam tak naprawdę się stało? - przytulił mnie Lou
- Byłam z Igorem i Kasią w kinie i Kaśka się gdzieś spieszyła. Zostawiła nas samych i on mnie wtedy pocałował. Odepchnęłam go, uderzyła i wróciłam biegiem do hotelu.
- Pogadamy z Zayn'em i zobaczysz będzie dobrze – pocieszał mnie Niall.
- Nie, chłopcy nic nie będzie dobrze. Może będzie lepiej jak się wyprowadzę. Zamieszkam u Agaty lub u Marty.
- Nie! Nigdzie nie idziesz! Zostajesz tu! Tu jest twój dom - protestował Harry


Przez kolejne kilkanaście dni starałam się mijać Zayn'a, a bardziej to on starał omijać mnie wielkim łukiem. Chciałam z nim pogadać, wytłumaczyć mu, ale on wynajdywał tysiące argumentów, że teraz nie może. W domu panowała napięta atmosfera, potrafiłam być w jednym pomieszczeniu z nim i nie odzywać się do niego (ale nie mogłam się oprzeć i przyglądałam się co robi, czasami nasz wzrok się spotykał). Kochałam go, ale cierpiałam. Cierpiałam jeszcze bardziej, gdy pewnego dnia w telewizji zobaczyłam reportaż o nim i jakieś blondynie. Dziennikarka powiedziała, że jak podają źródła chłopak spotyka się z dziewczyną od dwóch tygodni i zamierzają razem zamieszkać. Spojrzałam z niedowierzaniem na telewizor. Poczułam łzę spływającą po moim policzku. Do pokoju wbiegł Zayn ze smutną minom. Wszedł na górę i skierował się do pokoju.

- Zayn co się dzieje? Wiem, nienawidzisz mnie za to co się stało, ale powiedz mi do cholery co się dzieje i po jaką cholerę się pakujesz?

- Ania, wyprowadzam się. Nie mogę mieszkać tutaj już dłużej. Nie mogę mieszkać z tobą pod jednym dachem. Każdego dnia zdaje sobie sprawę, że ja cię jeszcze kocham.
- Też cię kocham!

Zasunął swoją walizkę. Podszedł do mnie zapłakany, popatrzał prosto w oczy i pocałował.

- Żegnaj!

Wyszedł. Stałam jak słup i zastanawiałam się co teraz? Wybiegłam za nim, chciałam go złapać, ale nie miałam szans. Wróciłam zrezygnowana do domu.


_________________________________

Przepraszam, że dzisiaj (miał się ukazać w piątek), ale nie byłam pewna.

Mam nadzieję, że się podoba. Przepraszam za błędy. Liczę na Wasze komentarze.

Jeśli chcecie być informowani to zostawcie tt lub nr gg.

Jak będzie 8 komentarzy to 18 rozdział pojawi się w sobotę lub niedziele :).

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 16 "Nowe mieszkanie"

- Mamo wychodzę z dziewczynami na zakupy. Musimy kupić coś na jutrzejszą imprezę! - krzyknęłam i wyszłam z domu

Wraz z Agatą, Martą, Julią i Mia postanowiłyśmy wybrać się na podbój galerii handlowej, ponieważ następnego dnia szykowała się wielka impreza. Kolejne urodziny zespołu. Chłopców nie było obecnie w Londynie, więc musiałyśmy same sobie radzić. 1D wyjechali tam gdzie zespół się narodził.


W sklepie spędziłyśmy chyba pół dnia. Każda z nas szukała czegoś wyjątkowego dla siebie. Oczywiście nie obyło się bez fanek zespołu, które chciały od nas wyciągnąć gdzie będzie impreza. Nie powiedziałyśmy im, bo same nawet nie wiedziałyśmy gdzie. Chłopcy robili jakąś wielką niespodziankę i dlatego wszyscy zaproszeni mieli dostać dwie godziny przed imprezą adres SMSem. Hmm... tym trudniej było wybrać coś na imprezę, bo nie wiadomo było gdzie będziemy się bawić. Równie dobrze, możemy się bawić i w knajpce, klubie, na dworze czy w pałacu królewskim. Każda z nas postawiła na zgrabną sukienkę. Oczywiście nie kto inny tylko ja miałam problem między dwoma. Za pomocą dziewczyn wybrałam jedną.


Chłopcy przyjechali w nocy, więc nie widziałam ich do południa. Zresztą w południe widziałam ich nie całe pięć minut, bo pojechali szykować imprezę. Równo o 17. dostałam SMSa gdzie jest impreza. Razem z siostra szybko się ogarnęłyśmy i czekałyśmy na Harry'ego i Zayn'a, którzy mieli po nas przyjść. Kilka minut po osiemnastej do drzwi zadzwonili nasi chłopcy. Przywitaliśmy się i razem z nimi skierowałyśmy się w stronę samochodu. Oczywiście nie ominęłyśmy z Julią komplementów od chłopaków. Byli normalnie ubrani czyli impreza miała na pewno nie odbyć się w zamku królewskim.


Podjechaliśmy pod budynek klubu przed którym cała reszta czekała już na nas. Weszliśmy do środka i to co ujrzeliśmy powaliło nas na kolana. One Direction spisało się naprawdę bardzo, ale to bardzo dobrze w przygotowaniu tej imprezy. Nie wiadomo kiedy goście zaczęli się schodzić i zaczęła się impreza. Oczywiście nie obyło się bez morza alkoholu i dobrej muzyki. Po północy byli już wszyscy lekko wstawieni, oczywiście młodsi chodzili i zbierali nam wszelakie napoje, żebyśmy już więcej nie pili. Louis siedział i opowiadał jakieś dziwaczne, rzeczy o marchewkach Agacie, Niall i Liam tańczyli ze swoimi dziewczynami, Julka obściskiwała się z Harry'm w kącie, a ja i Zayn rozmawialiśmy z Doniyą. Przyjęcie skończyło się około czwartej.


Wstałam o koło 13, ubrałam szlafrok i zeszłam na dół. W salonie siedziała Julka i oglądała MTV.

- Czy mogłabyś przyciszyć ten telewizor, Moja głowa. Obiecuje, że już tyle nie wypije!
- Hahaha... Masz szczęście, że rodziców nie ma w domu teraz. Masz. - podała mi szklankę wody i jakieś tabletki.
- Skąd je masz? - spytałam
- Zayn tu był dziesięć minut temu i kazał ci je dać jakby cie głowa bolała. Widział, że cie wczoraj poniosło i wypiłaś za dużo jak na swoje możliwości.
- Dzieki! Nie ma to jak troszcząca się siostra i chłopak. Właśnie mówił ci coś jeszcze?
- Będzie za pół godziny i jedziecie do sklepu meblowego, kupić meble.
- No tak. Matko, już jutro się przeprowadzam.

Moje rozmyślania na temat przeprowadzki przerwał dzwonek telefonu.

- Słucham?
- Dzień dobry, czy mam przyjemność z panią Ania?
- Tak, a o co chodzi?
- Dzwonie z programu śniadaniowego. W imieniu całej ekipy chcielibyśmy się zapytać, czy zgodziłaby się pani wystąpić u nas?
- Ja, z jakiej racji? - spytałam zaskoczona propozycją.
- Widzi pani, w Polsce zespół One Direction ma coraz więcej fanów i mogłaby pani opowiedzieć im o ich idolach tak od „kuchni”.
- Yyy... No dobrze... Ale kiedy i gdzie?
- Za trzy tygodnie, myślę że kogoś wyślemy do Londynu.
- Wie pani co, ja poproszę numer do redakcji i oddzwonię, bo jest możliwość, że za trzy tygodnie będę w Polsce.
- Ależ oczywiście, już dyktuje...
- Dziękuje, dowidzenia. - rozłączyłam się – Nawet nie pytaj o co chodziło! - skierowałam do siostry.

Dokończyłam pić szklankę wody i poszłam się odświeżyć i przygotować na zakupy z chłopcami. Wzięłam szybki prysznic i otworzyłam drzwi do mojej garderoby. Mimo tego, że była połowa lipca to tego dnia było zimno. Ubrałam czerwone rurki i białą bluzkę z jakimś nadrukiem z rękawem ¾. Zrobiłam lekki make-up i zeszłam na dół zaparzyć jeszcze kawę. Niestety schodząc na dół Zayn zadzwonił do moich drzwi.


- Daj mi jeszcze 5 minut! - krzyknęłam w kierunku drzwi.
- Nie idziemy! Jeśli chodzi o kawę to skoczymy do Starbucks. Chodź! Tylko ubierz okulary przeciwsłoneczne, żeby nie było widać resztek imprezy.
- Makijaż dokonuje cudów kochanie. Julia wychodzę.

Pół dnia biegaliśmy po sklepach z meblami i dodatkami do wnętrz. Kupiliśmy chyba wszystko co tylko było. Po skończonych zakupach wróciliśmy do naszego wspólnego mieszkania. Wieczorem mieli przywieść nam meble, więc zapowiadała się kolejna nie przespana noc.


- Louis gdzie masz klucze? - krzyczał Harry
- Ja klucze? Niall trzymał w ręce klucze! - odpowiedział Lou.
- Co? Ja nie miałem ich w ręce! - skomentował Horan
- Nie macie kluczy? I jak my teraz wejdziemy do mieszkania? Co zrobimy jak przywiozą meble? Jakie z was dzieciaki – powiedział zdenerwowany Liam
- Liam, sam nie jesteś lepszy, bo też nie masz kluczy! - zaśmiał się Zayn – Wiedziałem, że tak będzie i zabrałem zapasowe.

Chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni klucze i otworzył drzwi. Reszta tego nie zauważyła, bo nadal byli zajęci kłótnią „jak oni teraz wejdą do środka”. Popatrzałam się na nich i pomyślałam „Matko, to teraz będę miała piątkę małych dzieci w domu”. Stałam i gapiłam się w chłopców.


- Będziesz tak stała i się na nich gapiła? - wyszeptał mi do ucha.

Wziął mnie na ręce i się zaśmiał. W momencie chłopcy odwrócili się i zobaczyli nas i otwarte drzwi.

- Zayn, głuptasie co ty robisz?!
- No co? Przenoszę moją dziewczynę przez próg naszego mieszkania.


* * *


- Boże jaka jestem nie wyspana! Te meble to chyba skręcaliśmy do 6!
- Masz kawę. - podał kubek Lou – Po odgłosach dochodzących z waszego pokoju wnioskuje, że miło spędziłaś pierwszą połowę nocy. A druga? Wyspałaś się?
- Hmm... Jeśli to można nazwać spaniem to świetnie!
- Hej! Co tam ci się śniło? Wiesz, że sny w nowych miejscach się spełniają.? - przytulił mnie Zayn
- Pomyślmy co mi się śnił... Ty. Śniło mi się, że całujesz mnie. - wyciągnęłam rękę do mojego chłopaka.
- No to teraz się musi spełnić i nie myśl, że teraz cie pocałuje. A wracając do tego co mówiłaś o tym wywiadzie to leć! Polecisz do Polski, spotkasz się ze znajomymi,a my w studiu w Londynie zaśpiewamy.
- Dobry pomysł – powiedział Lou.
- Niech wam będzie, Lou ten prezent od was jest nadal aktualny? - spytałam
- AKTUALNY!!! - wydarł się Harry

Podziękowałam chłopcom i wyszłam zadzwonić do redakcji tego programy śniadaniowego. Ustaliliśmy, że nie przylecę do nich za trzy tylko za tydzień. Z wielką chęciom zgodzili się na koncert chłopców w studiu w Londynie. Zaraz potem wykonałam kolejne połączenie do linii lotniczych zabukować miejsce. Rozmawiając z panią z informacji znalazłam na stoliku zaproszenie. Chłopcy chcieli mi zrobić imprezę – niespodziankę. Jutro miała być tz. Parapetówa. Uśmiechnęłam się pod nosem i odłożyłam zaproszenie, bo w tym momencie do salonu wchodził zaspany Niall. Zresztą on by nawet nie zauważył, że trzymam kartkę w ręce. Nialler szedł z zamkniętymi oczami.


Następnego dnia, gdzieś tak koło południa Zayn zabrał mnie na spacer. Podczas naszej podróży po Londynie odwiedziliśmy MilkShake City i zjedliśmy późny obiad w Nados. Około 17 zaczęły mnie boleć strasznie nogi.

- Zayn wracamy! Nogi mnie bolą!
- Nie, nigdzie nie idziemy! Wskakuj! - pokazał mi na plecy.
- Co?
- No chodź na barana! Poniosę cię i nie wyjeżdżaj mi z tekstem że jesteś ciężka, bo podnosiłem cię już nie raz!

Spojrzałam na niego i wskoczyłam delikatnie na jego plecy. Chłopak zaczął się śmiać i stwierdził, że już mnie nie zabierze na obiad do Nados bo przytyłam chyba 5 kilogramów. Udałam, że się na niego obraziłam. Przez kolejne 30 minut szliśmy, a właściwie tylko mój chłopak do domu.


- Dobra koniec tego dobrego. Schodź, bo jutro chyba nie wstanę z łóżka.
- Sam tego chciałeś!

Wyciągnęłam klucz z torebki i przekręciłam zamek. Weszłam wolnym krokiem potykając się o but (podejrzewam, że Niall'a) w tych ciemnościach. Zayn szybko mnie złapał i zaświecił światło. Kierowaliśmy się w kierunku salonu, gdy tylko weszłam do środka tłum ludzi wyskoczył ze wszelkich możliwych zakamarków strasząc mnie.


- Zawału bym prawie dostała! Jak mogliście! A właściwie co to za impreza?
- No jaka? Parapetówa!

Bardzo się ucieszyłam na widok wszystkich ludzi, ale również starałam się udawać, że o niczym nie wiedziałam. Kolejna impreza oznaczała, kolejny kac następnego dnia. Znowu alkohol lał się hektolitrami. Świetnie się bawiliśmy.


Minął tydzień! Jutro rano miałam lecieć do Polski na wywiad. Walizka stała w salonie i czekała. Ja pożegnałam się z chłopcami i poszłam wcześniej spać, bo samolot miałam o 4 nad ranem. Rano chłopcy specjalnie dla mnie wstali tak wcześnie, żeby mnie odwieźć. Oczywiście przy pożegnaniu musiałam się rozpłakać. Przytuliłam każdego i wróciłam z powrotem do Zayn'a. Ostatni raz żegnaliśmy się tak przed pamiętnym wywiadem Mulata w ITV.

- No dobra ja już idę! Wracam jutro! Trzymajcie się. Kocham Cię – powiedziałam przez łzy.
- Ja ciebie też. Do jutra.

_______________________________
Rozdział 16... jest beznadziejny (wszystkiego tu pełno) ale to tylko przejściowe :)
Jeśli chcecie być informowani pozostawcie tt lub nr gg.
Komentujcie!!!! Wasze pozytywne komentarze bardzo mnie wspierają!
Przepraszam za błędy! X

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 15 "Randka"

Następnego dnia, Agata zjawiła się punktualnie u mnie. Długo rozmawiałyśmy. Dziewczyna po prostu chciała pogadać, więc szybko minęły te kilka godzin. Ni skąd, ni zowąd zjawił się po nią brat, bo było na tyle późno, że strach samemu chodzić ulicami Londynu.


Po wyjściu przyjaciółki szybko posprzątałam, umyłam się i położyłam się spać. Kiedy się przebudziłam, było jeszcze ciemno. Zegarek pokazywał wczesną godzinę. W pokoju panowały jeszcze egipskie ciemności – pogoda od wczoraj się popsuła.

- Wybacz – wyszeptał znajomy głos w ciemnościach – Nie chciałem cię obudzić.

Byłam zaskoczona jego obecnością o tak wczesnej porze u mnie w pokoju. Przypomniało mi się, że poprzedniego dnia rano podarowałam mu zapasowe klucze do domu. Namacałam w ciemnościach jego dłonie i przysunęłam się bliżej. Czułym gestem przytulił mnie do siebie. Moje wargi musnęły jego szyję, by chwilę później namierzyć jego usta. Pocałował mnie delikatnie i zaśmiał się cichutko. Wplotłam palce w jego włosy.

- Tak się cieszę, że wróciłeś.

- Uwielbiam do ciebie wracać.
- Uwielbiam cię witać.

Zacisnęłam ręce wokół jego szyi. Jego dłoń zsunęła się z mojego policzka i powędrowała na talię. Nagle Zayn jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie najbliżej jak się tylko dało. Zaparło mi dech. Normalnie nie pozwalaliśmy sobie na takie rzeczy, kiedy moi rodzice byli za ścianą. Jego wargi błądziły po mojej szyi. Nie wypuszczając mnie z objęć, przewrócił się na plecy, co spowodowało, że znalazłam się na nim.

- Jak spędziłaś dzień?

- Babskie pogaduchy.

Ujął moją głowę obiema dłońmi, żeby znów mnie pocałować.

- Jakie plany na jutro znaczy dzisiaj? - spytałam się najciszej jak tylko mogłam.

- Jutro znaczy dzisiaj nie mamy zdjęć, więc co powiesz na piknik? Tylko ja i ty?
- Brzmi kusząco.

Chłopak zwinnie przewrócił się tak, aby teraz znaleźć się na górze. Leżeliśmy przez chwilę patrząc się na siebie.

- Muszę już iść. - poinformował mnie.

- Nie. Proszę, zostań.
- Przecież wiesz, że zaraz obudzą się twoi rodzice. Wiesz, że oni nie lubią jak u Ciebie nocuje. Pomyśl jaka będzie awantura, gdy się dowiedzą, że tu w nocy byłem.
- Masz rację. Tylko przyjdź wcześnie. O ósmej będę gotowa.
- Będę o 7:30. Pasuje?
- Pasuje. Już tęsknie. Pa.
- Pa.

Trzydzieści minut po szóstej postanowiłam już wstać. Założyłam kapcie i podreptałam do łazienki. Poranna toaleta obudziła mnie do końca z mojego snu. Chcąc upewnić się czy to co wydarzyło się w nocy nie było tylko pięknym snem, wyjrzałam przez okno. U mojego chłopak świeciło się światło. Jak zawsze jego zasłonka była odsłonięta, więc mogłam zobaczyć że chłopak biega w tą i z powrotem szukając chyba drugiego buta. Po pięciu minutach w końcu zauważył mnie i pomachał mi, a ja wysłałam mu całusa. Uśmiechnął się i wrócił do szukania. Odwróciłam się i skierowałam w kierunku szafy. Ubrałam sukienkę, która tak strasznie podobała się Zayn'owi i trampki. Kilka minut po siódmej zeszłam do kuchni.

- O kto tu tak wcześnie wstał? - zażartował tata.

- Coś się stało? - spytała z troską mama.
- Nie, nic się nie stało. Po prostu umówiłam się Zayn'em.
- Aniu, czy ty nie masz innych znajomych. Tylko ten chłopak. Cały czas tylko z nim spędzasz czas. - oburzył się tata.
- Tato, nie jestem już twoją malutką córeczką. Mam swoje życie, a Zayn jest częścią tego. Musisz się przyzwyczaić w końcu za dwa, trzy tygodnie już nie będę z wami mieszkać tylko z nim. To po pierwsze, a po drugie: Harry dzisiaj jedzie z Julką na zakupy do Luton, Niall i Marta będą siedzieć w domu, Liam i Danielle mają coś w planach, Louis coś szykuje tylko nie wiemy z kim, a Zayn chcę spędzić troszkę czasu ze mną.
- Ale i tak według mnie spędzasz za mało czasu ze znajomymi. Zapomniałaś o Mia lub Agacie? Pogadałabyś z Olkiem, przecież byliście szczęśliwi.
- Dobrze zauważyłeś, BYLIŚMY. Nie ma już Ani i Olka, teraz jest Ania i Zayn.
- Aniu, to tylko dla twojego dobra. - argumentował ojciec.
- Dałbyś spokój, dziewczyna ma osiemnaście lat i jest z nim szczęśliwa, a my - rodzice powinniśmy byś szczęśliwi z tego, że ona cieszy się życiem i ma tych przyjaciół i kochającego chłopaka. - do kłótni wtrąciła się mama.
- Dziękuje, mamo! A teraz pozwolicie, że zjem śniadanie.

Wiedziałam, że tacie nie za bardzo podoba się mój dzisiejszy plan dnia, ale trudno. Musi przeżyć. Jak to mama powiedziała; ważne, że ja jestem szczęśliwa. Wzięłam chleb i wrzuciłam do tostera. Zaparzyłam kawę. Usiadłam przy stole i szybko zjadłam posiłek. Dwie minuty przed godziną 7:30 zadzwonił dzwonek. Szybko odskoczyłam od stołu i pobiegłam ku drzwiom. Z wielkim uśmiechem na twarzy otworzyłam mu je.

- Tęskniłem - on również przywitał mnie wielkim uśmiechem. - Gotowa?

- Nie! Wchodź.

Chwyciłam chłopak i pociągnęłam go do środka. Szybko dokończyłam śniadanie i kilka sekund później znalazłam się w łazience.

- Wiesz, że nie musisz się malować. Dla mnie bez tej chemii też jesteś piękna. Nie potrzebujesz tego. - pokazał palcem na mój kuferek.

Obdarzyłam do wielkim uśmiechem i chwile później całusem w policzek. Skoro tak mówił... Wyciągnęłam tylko maskarę i błyszczyk.

- I to wystarczy. Ale wiedz, że i tak jest za dużo.- uśmiechnął się.

Schowałam błyszczyk, a chłopak spojrzał się na mnie i zaczął się śmiać.

- No...! masz 30 sekund!

- Wynocha mi z mojej łazienki.
- Ejj...! Wiesz, że masz nawet wygodne te drzwi?


* * *

- Mówiłem Ci, że pięknie dzisiaj wyglądasz?

- Nie, ale dla ciebie „zawsze jestem piękna”, więc to nic nowego.
- Ale dzisiaj wyglądasz wyjątkowo.

Ujął moją twarz w obie ręce, a jego usta odszukały moje z żarliwością. Jedną dłoń przesunął mi na kark i wplótłszy palce w moje włosy. Przyciągnął mnie do siebie. Cały ten czas namiętnie mnie całował. Jego usta oderwały się od moich. Wpierw przeniósł się na skraj policzka, a potem powędrował w dół szyi. Wpił się znowu w moje wargi, a jego palce powędrowały ku mojej talii. Wplątałam moje palce w jego włosy i mocno trzymałam, żeby przybliżyć go do siebie. Po raz kolejny jego usta oderwały się od moich. Obdarzył mnie swoim zniewalającym uśmiechem.

- Chyba musimy przystopować. Jutro na pierwszych stronach, będą niezłe ujęcia. - zaśmiał się.

- Masz rację. Nie dość, że wszyscy się na nas gapia to jeszcze pewnie zrobili z tysiące zdjęć.
- Ale i tak cię kocham. Następnym razem wybierzemy się gdzieś gdzie jest mniej ludzi, albo w ogóle ich nie ma.
- To tylko została nam Sahara. - powiedziałam ze śmiechem.
- Właśnie myślałaś o naszych wakacjach? No wiesz, mój prezent. - spytał.
- Myślałam, co powiesz, żebyśmy tam pojechali przed rozpoczęciem roku akademickiego?
- Dobry pomysł.

Zbliżył się do mnie i musnął moje usta. Nagle zadzwonił jego telefon. Odebrał i zaczął się śmiać.

- Czekaj zaraz dam Ci Anię, ona będzie wiedzieć lepiej stary.

- Kto to?
- Louis. Umówił się z Agatą. Ma mały problem.
- Z Agatą? - pomyślałam, że ze zdziwienia moje oczy zaraz wyjdą z orbity. - Słucham?
- Mam problem. Agata lubi facetów w koszulach czy T – shirtach, co mam kupić kwiatki czy coś innego? Pomóż... Zaraz się będę zastanawiać, jakiego szamponu użyć! To jest nie normalne, prawda?

- Tak, to jest nie normalne. Ubierz to, w czym ci jest najwygodniej, zapewniam cię, że jak będziesz chciał to się jej spodobasz. Kup jej kwiatki i zabierz ją o kawiarni lub gdziekolwiek. Pamiętaj też, żeby zachowywać się normalnie, po pierwsze strony jutrzejszych gazet są już zarezerwowane dla nas.
- Słucham? Co wy tam robicie? Tylko nie przesadzajcie! Dobra, kończę bo zaraz muszę wyjść. Jesteś wielka! Dziękuje.

- Nie ma sprawy. Baw się dobrze.

Skończyłam połączenie i zaczęłam się śmiać tak głośno jak tylko potrafiłam. Spojrzałam na mojego zdezorientowanego chłopaka.

- Mały problem?! Powiedz mi, czy też taki byłeś na początku naszego związku, znajomości?

- Ja nadal taki jestem.
- Głuptas!

Pocałowałam go delikatnie i chwyciłam za rękę.

- Prawie zapomniałem! Dzwoniła moja mama. Chciała złożyć ci życzenia, ale stwierdziła, że przyjedzie tu nie długo. - zaśmiał się

- Kontrola najwyższej izby? Hmm... zapowiada się ciekawie. A swoją drogą wiesz, że tata nie chciał mnie dzisiaj wypuścić. Stwierdził, że za mało czasu przebywam z Mia lub Agatą. Z jego krótkiej opinii doszłam do wniosku, że wolałby żebym spotykała się Olkiem. Na szczęście mama przemówiła mu do rozsądku.
-Właśnie, ten Olek... ile miałaś wcześniej chłopaków?
- Hmm... zazdrosny? Był tylko on, ale to nie było prawdziwe uczucie.

Z pozycji siedzącej – położyłam się wygodnie na kocu. Zayn zrobił dokładnie to samo. Przechylił głowę w moją stronę i uśmiechnął się. Popatrzyliśmy sobie w oczy.

- Nie wierze! To Zayn Malik! Mogę prosić o autograf i zdjęcie.

Stanęła nad nami jego fanka. Chłopak spojrzał na nią, a potem prosto mi w oczy. Wiedziałam, że chciał się upewnić czy się zgodzę. Kiwnęłam twierdząco głową, po czym chłopak wyszeptał „Kocham Cię, jesteś wielka”. Zayn sprawnie stanął i odszedł kilka kroków dalej. Nagle podbiegła do niego większa grupa dziewczyn. Spojrzał się na mnie przepraszającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się co miało oznaczać: „spoko, ja mam cię na co dzień, one nie”. Przez kilkanaście minut stał z fankami i rozdawał im autografy oraz chętnie pozował do zdjęć. Był taki szczęśliwy. Podszedł do mnie i podał mi dłoń. Pomógł mi stać.

- Idź do nich! Rozumiem.

- Ale one chcą pogadać nie tylko ze mną, ale i z tobą.

Nie powiem, zdziwiłam się tymi słowami. Podeszłam razem z nim do kilkunasta szczęśliwych fanek. Na ich twarzach widać było, że są w siódmym niebie. Zayn objął mnie, żebym czuła się pewnie. Dziewczyny zadawały tyle pytań, ledwo co nadążyliśmy z opowiadaniem.

- Przepraszam was, ale chciałbym jeszcze pobyć sam na sam ze swoją dziewczyną. - przeprosił swoje fanki.

- Jasne rozumiemy, ale czy mógłbyś nas follnąć na tt? To nasze nazwy. - odpowiedziała jedna z dziewczyn.
- Oczywiście. Postaram się to zrobić jeszcze dzisiaj.
- A ja obiecuję, że go dopilnuje i sama was follnę.

Dziewczyny obdarzyły mnie uśmiechami i podziękowały. Kilka przytuliło się do mojego chłopaka na pożegnanie i odeszły. Spojrzałam Zayn'owi prosto w oczy. Chłopak chwycił mnie za rękę i powoli skierowaliśmy się na miejsce gdzie leżał koc. Położyliśmy się obok siebie. Chłopak wyciągnął aparat i zrobił mi kilka zdjęć. Wyrwałam mu lustrzankę z ręki i sama wykonałam kilka odbitek.

- Zostaniesz moją żoną?

- Czy to są oświadczyny? - spytałam zaskoczona poprzednim pytaniem
- Nie. Chciałbym się dowiedzieć czy gdybyśmy byli starsi powiedziałabyś „tak”
- Zayn, powiedziałabym „tak”, ale nie wydaje ci się, że na razie musimy się skupić na studiach, ty na karierze, na młodości. Za sześć lat możemy pomyśleć o związku małżeńskim czy o dzieciach. Teraz cieszmy się sobą, cieszmy się młodością!
- Masz rację, ale chciałem się tylko dowiedzieć. Chodźmy do Milk Shake City.


* * *


Nasza droga trwała znacznie dłużej niż zawsze kiedy wracamy z parku do Milk Shake City. Co chwile przystawaliśmy i wybuchaliśmy śmiechem.

- Zayn może pójdziemy gdzie indziej? - zaproponowałam roześmianemu chłopakowi

- Ale czemu?
- Bo tu jest Lou z Agatą. Zostawmy ich samych.
- Chodź, awaryjnie będziemy udawać że ich nie znamy.

Prawie, że siłą Zayn wepchnął mnie do MilkShake City. Musiało to wyglądać komicznie, bo w środku potknęłam się i wpadłam na stół. Nagle wszystkich wzrok był skierowany na mnie.

- No patrz co narobiłeś! - wypomniałam chłopakowi ze śmiechem.

- Przepraszam. Nic ci nie jest? - spytał również się śmiejąc.
- Nie dacie nam chwili spokoju? Kilka minut temu wyszli stąd Matt z Mia. - oburzył się Louis, który gapił się na nas z niedowierzaniem.
- Tego nie planowaliśmy! O widzę nowe buty u Agaty. - spojrzałam się na nie.
- W ramach przeprosin kupił mi dwie pary. Siadaj.
- Jakiego shake'a pijesz? - spytałam
- Louis się uparł, że muszę wypić shake'a One Direction jego własnej roboty.

_______________________
DZIĘKUJE!!!! Za to wszystkie komentarze!!! Chciałabym bardzo Was zaprosić na KLIK ! Mam nadzieję, że wam się podoba! Liczę na wasze komentarze, i przepraszam za błędy :) Jeśli chcecie być informowani, zostawcie numer gg lub tt (jeśli tego jeszcze nie zrobiliście :))