środa, 7 listopada 2012

Rozdział 25 "Pakowanie"

Następnego dnia wieczorem razem z rodziną Zayn'a świętowaliśmy urodziny Saafy. Chłopak zadzwonił do siostry w momencie kiedy zdmuchiwała świeczki. Nie wiedziałam co jej powiedział, ale dziewczyna uśmiechnęła się jak odpowiedziała. Gdy się rozłączyła rozpłakała się. Szybko podeszłam do niej.
- Ej co się dzieje. Masz dzisiaj urodziny, nie możesz płakać. - przytuliłam ją. - Nie płacz.
- Bo ja tak bardzo chciałabym, żeby on tu był. - otarła łzy, które spływały jej po policzku.
- Mimo tego, że Zayn'a nie ma tu fizycznie, to on tu jest teraz sercem. Masz na dowód to, że do ciebie zadzwonił. Uwierz mi chciałby tu być. Ma dla ciebie nawet prezent.  - podeszłam do torebki i wyciągnęłam prezent od mojego chłopaka dla jego siostry i podałam jej. - Proszę.
Dziewczyna szybko otworzyła.
- Bilet lotniczy do Ameryki? I to za miesiąc wylot? Na prawdę to dla mnie? -uśmiechnęła się.
- Tak polecisz ze mną do chłopaków, a to jest prezent ode mnie. - podałam jej koperte.
- Co to?
- Otwórz.
Mała zrobiła to co jej powiedziałam i wyciągnęła bilet VIP na najbliższą galę muzyczną, na której wystąpią chłopcy. Co prawda dostałam dwa bilety od Zayn'a i nie miałam kogo zabrać.
- Serio? To dla mnie? - pokiwałam jej twierdząco głową - Dziękuje, to najlepsze prezenty jakie mogłam dostać.
Wszyscy zgromadzeni zaczęli się uśmiechać. Pod koniec dnia Saafa stwierdziła, że to najlepsze urodziny jakie miała w życiu.

Rano wybrałam się z Doniyą na zakupy, a wieczorem musiałam już niestety wracać do domu, aby się spakować, bo za dwa dni lecę do chłopaków na tydzień. Po kilkugodzinnym maratonie spędzonym w sklepie ze starszą siostrą Zayn'a moja walizka nie mogła się dopiąć. Jakimś cudem dziewczyny pomogły mi ją zapiąć. Na lotnisko zawiozła mnie starsza siostra Zayn'a wraz ze swoim chłopakiem. W Londynie w sali przylotów czekała na mnie mama i jej kolega, pan Tomek. Uśmiechnęłam się, gdy tylko ich zobaczyłam razem. Tak bardzo bym chciała, żeby byli razem. Polubiłam faceta. Zresztą nie może rozpamiętywać pół życia o ojcu. Podwieźli mnie do domu i pojechali dalej obejrzeć mieszkanie dla mamy. Weszłam do kuchni gdzie zawsze panował lekki chaos. Zrobiłam sobie kawę i poszłam do siebie na górę. Rozpakowałam się. Nowe ciuchy włożyłam do szafy. Mam wielką nadzieję, że spodobają się mojemu chłopakowi. Wypiłam kawę i stwierdziłam, że powinnam zacząć sprzątać w domu, bo się nie wyrobie do powrotu chłopaków. Nie chcieliśmy sprzątaczki to sami sprzątamy, a właściwie to ja sprzątam. Przeszłam po każdym pokoju i zebrałam rzeczy do prania. Posegregowałam wszystkie ciuchy i wrzuciłam pierwszą turę prania. Zaczęłam porządki od kuchni. Wyrzuciłam wszystko z wszystkich półek. Mieliśmy w domu tyle nie przydatnych rzeczy. Większość z nich trafiło do kosza. Gdy skończyłam układać w szafkach, wytarłam wszystkie blaty to umyłam podłogę. Wywiesiłam pranie i znalazłam klucz do prywatnego pomieszczenia One Direction. Cały Niall, zostawia wszystko gdzie popadnie. Weszłam do pokoju, w którym byłam parę razy. Niby tam chłopcy mieli wszystkie instrumenty i teksty na płyty. To był tak zwany tajny pokój i tylko oni mieli do niego klucz. W środku leżały zapakowane paczki, zabawki i przytulanki. Były też przydatne rzeczy. Bardzo się zdziwiłam na ich widok. Stwierdziłam, że jak byłam w ciąży i nie byłam z Zayn'em, a on wtedy wiedział, że zostanie tatą to liczył i czuł, że będziemy razem. Kupił te wszystkie rzeczy dla naszego dziecka. To było słodkie. Spojrzałam na rysunki na meblach. Było łóżeczko, przewijak, kilka półek, szafka. Rozpłakałam się. Wtedy zrozumiałam, że na prawdę mu na mnie zależy.

Wieczorem do domu wróciła mama oznajmiając, że znalazła mieszkanie. Byłam dumna.
- A co z domem, w którym mieszkaliśmy? - spytałam.
- Za kilka dni mam umówione spotkanie z osobą, która chce kupić. A czemu pytasz? - spytała zdziwiona.
- Chodzi mi o altance w ogrodzie. Chciałabym kawałek belki z niej. - uśmiechnęłam się.
- Kawałek belki? - zdziwiła się - Ty zawsze masz idiotyczne pomysły. - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem - Dobrze, możesz sobie kogoś załatwić, żeby wyciął ten kawałek.
- Dziękuje, to dla mnie bardzo ważne. Wiesz Zayn wyrył tam nasze imiona. - uśmiechnęłam się. - a co do twojego mieszkania. Za dwa tygodnie wracam i razem jedziemy wybrać farbę i kupić meble.
- Dobrze, nawet chciałam cię o to poprosić. Jest śliczne i jasne. Aż się zdziwiłam, że za taką cenę są 4 sypialnie, salon, kuchnia i 3 łazienki. Spodoba ci się jak tylko zobaczysz. - uśmiechnęła się - Pójdę już spać. Dobranoc córeczko.
- Dobranoc mamo. Ja też pójdę spać, bo jutro muszę się spakować i iść do sklepu. Niall ponoć wyjadł całą walizkę jedzenia i muszę mu coś kupić. Śpi dobrze.

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Przede mną stał facet z ślicznym bukietem.
- Kwiaty dla pani. Proszę o pokwitowanie odbioru - wystawił kartkę i długopis.
Odebrałam bukiet i weszłam do salonu. Włożyłam do wazonu i zaczęłam szukać jakieś karteczki. Między różowymi goździkami, a ozdobnymi zielonymi liśćmi była niebieska koperta. Wyciągnęłam ją i szybko otworzyłam.
"Tak, się ciesze, że już jutro się spotkamy. Mam dla ciebie niespodzianki. Kocham Cię i tęsknie. Z."
Uśmiechnęłam się już po przeczytaniu pierwszego zdania. Byłam bardzo ciekawa co mój ukochany przygotował dla mnie, co to były za niespodzianki. Chciałabym być już w USA przy nim. Zaczęłam zastanawiać się co on znowu wymyślił.

Weszłam do kuchni, żeby zrobić sobie i mamie śniadanie. Pokroiłam ogórki, pomidory, dorzuciłam troche oliwek, dodałam trochę sera mozzarella  Zrobiłam jeszcze coś do jedzenia. Gdy tylko mama weszła do kuchni bardzo się zdziwiła.
- A co tu się dzieje? - spytała.
- Zrobiłam śniadanie. - uśmiechnęłam się.
- Takie? Wydoroślałaś. Jestem pod wielkim wrażeniem.. Nigdy w domu nie było takich posiłków. - usiadła za stołem
- U nas w domu nie, ale tutaj takie robię. Mam piątkę dzieci do na karmienia. Każdy je co innego. Dużo się nauczyłam odkąd sama... odkąd zamieszkałam z chłopakami. - położyłam herbatę na stole. - To co jemy?
- Jemy, jemy. - uśmiechnęła się i nałożyła sobie trochę sałatki. - Powiedz mi... Oczywiście jak myślisz.. czy Julka chciała by zamieszkać ze mną?
- Nie wiem. Wydaje mi się, że przyzwyczaiła się do tej sytuacji. Ma tu osobny pokój, ale więcej czasu przebywa u Harry'ego. Nie martw się! Wszystkiego pilnuje! - zaśmiałam się - Jak chcesz to mogę z nią pogadać.
- Jeśli możesz byłabym ci wdzięczna.
Zaraz po posiłku poszłam się przebrać i  wyszłam do sklepu. Musiałam kupić jedzenie naszemu małemu głodomorkowi. Biedactwo dzwoniło do mnie, żeby się upewnić, że pamiętam o jego jedzeniu. Swoją drogą ile on tam musi jeść, że wyjadł całą walizkę jedzenia  Chyba, że chłopcy mu pomagają. Hmm... I tu jest pytanie... ile mam kupić tego jedzenia. Wrzuciłam do koszyka wszystko co lubi: żelki, ciastka, cukierki i inne przetwory do jedzenia. Gdy wróciłam do domu i odłożyłam wszystko do kuchni, zadzwoniłam do Louis'a.
- Hej kochanie. Dawno cię nie słyszałem. - zażartował sobie.
- Ja też za tobą tęsknie. Są gdzieś chłopcy obok ciebie?
- Chyba żartujesz? Do łóżka razem jeszcze w piątkę nie chodzimy. - w tym zdaniu przypomniał mi, że u nich jest noc.
- Przepraszam, zapomniałam o tej różnicy czasowej. Chciałam się tylko zapytać czy coś wam zabrać?
- Jeśli możesz to zabierz mi moją książkę. Leży u mnie na półce nocnej. - ziewnął.
- Okej. Zadzwonię do was jak wstaniecie. Bądźcie za sześć godzin na Skype. Pa. - szybko rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na stoliku w salonie i zaczęłam obliczać, która może być teraz godzina w Chicago. Skoro u nas jest godzina dziesiąta to prawdopodobnie u nich jest czwarta w nocy. Mam nadzieję, że Louis się nie obrazi na mnie za ten telefon, bo jak to on mówi "Nie wyspany Louis to zły Louis". Miejmy nadzieję, że szybko zasnął.

Poszłam do garderoby i wciągnęłam na siebie jakieś dresy. Wyciągnęłam dwie walizki. Usiadłam na podłodze w pomieszczeniu zwanym "szafą". Zaczęłam się przyglądać moim ciuchom i zastanawiać się co mam spakować. Postanowiłam, że będę czarować mojego chłopaka w uroczych sukienkach, których tak rzadko bywam. Spakowałam śliczną czarną sukienkę do kolana, łososiową zwiewną kreacje, turkusową sukienkę  którą kupił mi Zayn i dziesięć innych. Dołożyłam do tego jeszcze jakieś leginsy i coś na ramiona. Schowałam jeszcze awaryjnie dwie pary rurek, jakieś t-shirt'y i swetry. Do mojej wielkiej walizki włożyłam jeszcze pięć par szpilek, trampki i baleriny. Dorzuciłam jeszcze kosmetyczkę i zamknęłam torbę. Chciałam ją zasunąć i nie mogłam.
- Dawaj! No nie bądź taka! No!! Nie rób mi tego! - krzyczałam
- Co tu się dzieje? - wbiegła do garderoby mama
- Torba nie chce mi się zamknąć, a jeszcze jedzenie. - odpowiedziałam
- Przynieś wszystko co masz jeszcze do spakowania. Pomogę ci.
- Już. Tylko w tym problem, że nie wiem co mam chłopakom zabrać.
- To dzwoń do nich.
- Mamo u nich jest piąta rano.
- Dobra, to zostawimy trochę miejsca na ich rzeczy. Przynieś te jedzenie Niall'a.
Zrobiłam to o co mnie mama prosiła. Gdy po pięciu minutach wróciłam moje ciuchy były spakowane, a w każdej walizce było połowę wolnego miejsca. W pakowaniu moja mama jest mistrzem.
Około piętnastej zadzwonili do mnie chłopcy.
- Cześć kochanie - usłyszałam mojego chłopaka
- No hej skarbie - odezwał się Lou
- Louis nie pozwalaj sobie - warknął mój zabójczo przystojny chłopak.
- Już nie mogę się doczekać... - krzyknął Niall
- Tęsknimy - Harry pewnie wyrwał słuchawkę.
- Też za wami tęsknie i chciałabym być już u was... jeszcze mnie czeka trochę siedzenia w samolocie. Słuchajcie.. co mam wam zabrać? - spytałam
- Mi do szczęścia jesteś tylko ty potrzebna - powiedział Zayn
- Rozumiem, że coś przeskrobałeś.
- Nic, a nic. Tylko cholernie mi ciebie brakuje, ale to już jutro. Kocham cię.
- Ja mówiłem ci o książce, a Niall przypomina o jedzeniu. - powiedział radosny Lou.
- Wszystko spakowane. Liam, Harry, a wam co zabrać?
- Mi zeszyt z tekstami. Wiesz, ten w którym pisze piosenki. Jest na moim łóżku. - wymamrotał Liam.
- A ja cię poproszę o moją kamerę. Leży na komodzie u mnie w pokoju. - wykrzyczał Harry.
- Okej. Więc zeszyt dla Liam'a i kamera dla Hazzy. Dobrze, więc zostaje mi trochę miejsca mi biżuterię. Muszę kończyć. Do jutra. - wypowiedziałam z radością, że jutro ich zobaczę.
Rozłączyłam się i poszłam po zeszyt i kamerę i włożyłam do walizki. Zostało mi jeszcze trochę miejsca. Dołożyłam jeszcze trochę biżuterii, prostownice i lokówkę. Byłam dumna i wdzięczna mamie, że pomogła mi się spakować. W podziękowaniu zaprosiłam ją na kolację do najlepszej bałkańskiej restauracji. Mama uwielbia takie smaki. Świetnie spędziłyśmy razem wieczór. Do domu wróciłyśmy po północy i od razu położyłyśmy się spać.


_______________________________________________
Kolejny rozdział... mam nadzieje, że nie najgorszy ;) Rozdział dodałam dzisiaj z powodu, iż chłopcy powiedzieli do nas "KOCHAMY WAS" :) Przepraszam za błędy. Nie obiecuję, kiedy kolejny rozdział.
Bardzo proszę o komentarze :) X

6 komentarzy:

  1. cudo . Dodawaj czesciej ! @causalmonikk

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkoncu!! fajny pisz czesciej jak mozesz

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na 12 rozdział:D Wielkie Come back:D i prosze o szczere opinie w komentarzu:* http://it-say-me-desire-that.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego nic nie piszesz,aninie dodajesz nowych rozdziałów na bloga?
    ~Asia~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Asi...
      Nie dodawałam rozdziałów, bo nie miałam czasu pisać... A po drugie przez cały rok szkolny byłam skupiona na nauce, bo byłam w ostatniej klasie gimnazjum i bardzo zależało mi żeby dostać się do najlepszego liceum w moim mieście i jeszcze poza tym włączyłam się w prace jako wolontariusz i cały rok ciężko pracujemy... ostatnio nawet chciałam coś dodać ale mój komputer się zwalił i nie działa monitor.. jak tylko mi go naprawią to obiecuję że coś dodam (może poniedziałek 15 lipiec?) jak coś to pisz do mnie na tt @anka1007 ;)

      Usuń
  5. znalazłam teraz twój blog i nie żałuje jest 2014 rok a ty pisałaś ten rozdiał 2012 roku wiec czekam na kolejny rozdział mam nadzieje ze nie zapomniałaś o blogu xxx czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń