czwartek, 24 maja 2012

Rozdział 23 "Przygotowania do wyjazdu"

Dziękuje, że czekasz na każdy nowy rozdział 
Dziękuje, że mnie dopingujesz
DZIĘKUJE!!! ;)
Ten rozdział dedykuje
dla @Edithg6


- Słucham?! - Nie dowierzałam własnym uszom. Uszczypnęłam się, bo nie dowierzałam. Chłopcy wylatują, Julia oznajmiła, że leci do rodziców do Nowego Jorku, a Agata wraca do Cardiff na dwa tygodnie – Jasne! Najlepiej zostawcie mnie samą! - krzyknęłam
- Ale kochanie .. - Zayn kucnął przy mnie – Skarbie. - pogłaskał mnie po policzku.- Nie ma ale!!! Wyjdźcie! Zostawcie mnie samą! - pokazałam palcem na drzwi. - Zostawcie mnie samą! - spojrzałam na wszystkich po kolei – Dobra, nie będę się prosić. - wstałam i pobiegałam na górę.

Za mną poszedł Zayn. Trzasnęłam drzwiami centralnie przed jego nosem. Położyłam się na łóżku i przytuliłam poduszkę.
- Ania! Otwórz! Nie wygłupiaj się! - usłyszałam mojego chłopaka.
- Odejdź! Nie chce z wami rozmawiać! - odpowiedziałam
- Będę tu stać dopóki nie otworzysz. Ania, no proszę cię!
- Weź się odwal, odwalcie się wszyscy!
- Nie zachowuj się jak dziecko. - walnął pięścią w drzwi
Przez następną godzinę leżałam na łóżku i płakałam. Wszyscy mnie olali i gdzieś jadą, a ja zostaje sama.. Może to jakiś znak, że też muszę gdzieś wyjechać, coś zrobić. Wstałam i podeszłam do drzwi. Szybko je otworzyłam, a Zayn wpadł do środka.
- Zayn!! Nic Ci nie jest? - chłopak pokiwał przecząco głową. - Co ty robiłeś?
- Mówiłem ci, że będę czekał dopóki nie wyjdziesz.. Musiałem sobie usiąść. - spojrzał się na mnie swoimi pięknymi, czekoladowymi oczami. - Już się nie obrażasz?
- Nie mam na co...
- Wiesz co? Kocham cię! - przytulił mnie - Wiedz, że nie uśmiecha mi się ta lecieć bez ciebie.. ale muszę.


* * *

Późnym południem chłopcy poszli na spotkanie z menadżerem, a ja zostałam z moją siostrą w domu. Włączyłyśmy telewizor, ale nic ciekawego nie było więc wyłączyłyśmy go. Julia przyniosła jakąś starą grę planszową, którą uwielbiałam jak byłam mała. Strasznie nas wciągnęła. W mgnieniu oka minęły 2 godziny. Z gry oderwał mnie telefon.
- Słucham?
- Kochanie za godzinę bądź gotowa. Wychodzimy.
- Gdzie? - spytałam się
- Nie mogę teraz rozmawiać. Kocham cię. - odpowiedział i się rozłączył.
Spojrzałam na mój telefon i rzuciłam na sofę.
- Kto to? - spytała Julka - Czekaj! Zaraz zgadnę! To był Zayn?!
- Tak... Jakiś dziwny był. - powiedziałam cicho
- Jaki?!! Co powiedział?
- Że za godzinę wychodzimy i nie powiedział gdzie.
- No to na co czekasz? Marsz mi na górę.

* * *

Przez kolejne półgodziny wpatrywałam się z Julką w moją garderobę. Muszę przyznać, że odkąd zostałam dziewczyną Zayn'a moja szafa powiększyła się czterokrotnie. Za każdym razem gdy gdzieś jechaliśmy musiał mi coś kupić. Raz stwierdził, że musi dbać o taki skarb jak ja. Wyśmiałam go wtedy. Mi wystarczy kilka T-shirt'ów i kilka par jeansów. Zayn patrzy na tą sprawę z trochę innej perspektywy. Zazwyczaj to on nalega, żebym coś przymierzyła. No i muszę przyznać, że chłopak ma wielki gust. W końcu po przeprawie przez mojej szafie wybrałyśmy sukienkę i dodatki. Ubrałam prościutką czerwoną sukienkę. Pożyczyłam od młodej czarne baleriny, bo złamał mi się obcas w moich ulubionych czarnych szpilkach. Julka przepięknie spięła mi włosy, a ja szybko się umalowałam. W ciągu czterdziestu minut byłam gotowa. Już miałam schodzić kiedy do pokoju wszedł Zayn. Ubrany był jak zawsze w bejsbolówkę. Spojrzał na mnie i pokazał mi palec jakby chciał powiedzieć 'poczekaj chwilkę'. Po pięciu minutach wrócił. Był już ubrany w białą koszule, którą kupiłam mu dwa tygodnie temu i czarną marynarkę. Podszedł do mnie. Jego wargi delikatnie dotknęły moich.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział po czym dokończył pocałunek. Tym razem bardziej namiętnie.
- Dziękuje..- mimo tego, że znamy się tak długo, oblałam się rumieńcem na twarzy - Też wyglądasz niesamowicie
- Uwielbiam jak się rumienisz. - uśmiechnął się i pocałował w czoło.
Chłopak chwycił mnie za rękę i spytał czy jestem gotowa. Pokiwałam twierdząco głową i zeszliśmy na dół. Ubrałam płaszcz i wyszliśmy.
- Gdzie idziemy? - spytałam, a on odpowiedział mi tylko uśmiechem. - Nie wygłupiaj się! Gdzie idziemy?
- W pewno miejsce.. albo kilka. - odpowiedział, a ja zrobiłam maślane oczka – No dobra! W planie mam kino, potem jakaś kolacja i na koniec długi spacer.
- Brzmi świetnie.

Kilka minut później doszliśmy do małego kina niedaleko naszego domu. Zawsze panuje tam taka miła atmosfera. Nikt nigdy się nie śpieszy, wszyscy są mili. Zayn kazał mi wybrać film. Wybór był prosty. Miałam do wyboru science - fiction albo komedie. Wybrałam ten drugi. Podczas seansu płakałam ze śmiechu. Gdy wyszliśmy z kina, poszliśmy dalej. Tym razem naszym celem była mała restauracja z włoską kuchnią, która była niedaleko. Bardzo często w niej bywamy, więc ludzie obyli się już ze sławą chłopaków i traktują ich jak normalnych gości. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy pizze. Po jakimś czasie kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie.
- Ja już nie mogę. - właśnie skończyłam trzeci kawałek.
- Jeszcze jeden – uśmiechnął się Zayn, a ja pokiwałam przecząco głową. - Nie daj się prosić! Mam cię nakarmić?
- Ale ja już nie mogę! - chłopak właśnie wyciągną rękę z kawałkiem pizzy, a ja zatkałam usta dłonią. - Jak zjem to mnie zaniesiesz do domu na rękach!
- To chociaż połowę. - tym razem to on spojrzał się na mnie maślanymi oczami.
- Dlaczego ci tak na tym zależy? - spytałam się.
- Bo jak znam życie przez następne dwa tygodnie w naszej lodówce będzie tylko światło. - spojrzał się na mnie groźnie.
- Obiecuję, że tak nie będzie. Będę jeść, tylko mnie już nie karm! - podeszłam do niego
- Niech ci będzie. - uśmiechnął się – Jak zjadłaś, to ja idę zapłacić. Czekaj tu na mnie.
Usiadłam na krzesełku. Wyciągnęłam telefon z mojej torebki. Miałam 10 nieodebranych połączeń od mamy. Byłam w szoku. Co się stało, że do mnie dzwoniła. Od dnia wypadku nie miałam z nimi kontaktu. Nie zastanawiałam się jednak długo, bo podszedł do mnie mały chłopczyk. Na oko wyglądał na jakieś 6 lat. Trzymał wielki bukiet czerwonych róż.
- To dla pani. - oznajmił i spojrzał się na mnie ślicznymi zielonymi oczkami
- Dzięki! - wyciągnęłam z torebki jakieś cukierki i mu je dałam.
Chłopczyk odbiegł pozostawiając mnie samą z bukietem kwiatów. Było chyba z 30 róż. Chwile później doszedł do mnie Zayn z goździkiem w ręku. Popłakałam się ze wzruszenia.
- Pamiętam jak pierwszy raz kupiłem ci kwiaty. Były to róże, a ty mi powiedziałaś...
- ...że wolę goździki. - przerwałam mu – Też pamiętam ten dzień. Dziękuje – wyszeptałam - Kocham cię.
Do domu wróciliśmy w środku nocy. Po tej sytuacji w restauracji byliśmy jeszcze w centrum na spacerze. Zaświeciłam światło i usiadłam zmęczona na fotelu w przedpokoju. Mój chłopak zdjął buty i poszedł dalej, a ja siedziałam nadal. Po chwili wrócił i popatrzał się na mnie.
- Nie mam siły – spojrzałam się na niego.
Uklęknął przede mną i zdjął moje baleriny. Następnie wziął mnie na ręce i zaniósł do naszego pokoju. Położył mnie wygodnie na łóżku i pocałował na dobranoc.

Gdy obudziłam się rano, Zayn'a już nie było. Wstałam i zeszłam na dół. Mój chłopak panoszył się po kuchni.
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się
- Już wstałaś? Ja tu ci śniadanie do łóżka robię!
- Wszyscy wstali, za dwie godziny musicie jechać na lotnisko. A do łóżka jeszcze mogę ładnie wrócić – puściłam mu oczko
- Nie myśl o naszym wyjeździe. - spojrzał mi prosto w oczy.
- Jak mam o tym nie myśleć?
- No właśnie! Jak ma o tym nie myśleć. - do konwersacji dołączył się Harry – Przecież ona zostaje sama w Londynie. My lecimy zwiedzać Stany, a Ania będzie się kisić w tych czterech ścianach.
- Nie pomagasz – Zayn rzucił groźne spojrzenie na loczka.
- Dobra już się nie odzywam.. - Styles zrobił ruch obronny. - Macie coś do jedzenia?\
- Ktoś tu mówił o jedzeniu? - w progu kuchni pojawił się Niall, który właśnie się rozciągał. - Całą noc zastanawiałem się co jeszcze spakować do walizki.
- Masz na myśli jedzenie – Harry spojrzał się na niego zdziwiony
- Nie, papier toaletowy. - powiedział sarkastycznym tonem Horan. - No jasne, że jedzenie.
- Niall, ta wielka, zielona walizka jest cała wypełniona jedzeniem! Możesz mi to wytłumaczyć? Tu jest tyle jakbyś na dwa lata jechał gdzieś do lasu. - usłyszeliśmy głos Liam'a, dochodzący z salonu.
Razem z moim chłopakiem i Harrym nie mogliśmy opanować ataku śmiechu, a Niall zrobił się cały czerwony i krzyknął, że to niestosowne żeby grzebać w czyiś rzeczach. Po chwili przyszedł do nas jeszcze Louis i Liam. W momencie zrobił się wielki harmider.
- Nie wydaje ci się, że zrobiło się tutaj trochę ciasno? Może spędzimy te ostanie godziny sami? - szepnął mi do ucha.
 - Zostańmy tutaj... Tak fajnie się słucha waszych porannych sprzeczek. - mój chłopak spojrzał się na mnie litościwie. - Nie. Proszę...
- No dob... Zostawcie mój dżem! - krzyknął
Usiadłam przy stole z kubkiem ciepłej kawy i przyglądałam się na ich rytualną kłótnie. Każdego ranka tak jest. Uwielbiam to. Nie wyobrażam sobie początku dnia bez tego.. No właśnie... nie wyobrażam! Od jutra powieje w tym domu pustką i ciszą. Coś czuje, że to będzie trudne. 

_______________________________________________
Tak na szybko... Przepraszam, Przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że przez 3 tygodnie nie dałam znaku życia... Tak się złożyło, że jak miałam wenę to nie miałam komputera, a jak byłam już w posiadaniu to brak weny wystąpił... 
Ten rozdział taki byle jaki pisany na szybko, bo już czas gonił i kilka osób. Jeśli wam się podoba to bardzo się cieszę :)  Jak chcecie być informowani to wiecie co robić ;) 
Kolejny rozdział postaram dodać się jak najszybciej :)

~ Ania 

środa, 2 maja 2012

Rozdział 22 "Nie zostawię Cię!"

- Ale..
- Zayn nie ma żadnego ale! Louis sam naważył piwa to również sam wypije. Co wam odbiło? Tracicie fanów, bo wam się randek zachciało! Tomlinson nie wiem jakim cudem te zdjęcia trafiły do tej gazety, ale masz to odkręcić. Powiedzieć, że to fotomontaż.. nie wiem! Masz odzyskać fanki!!! - krzyczał menadżer.
- Mam kłamać? Nie, nie będę. Prawdziwi fani powinni to zaakceptować, że jestem szczęśliwy, Wydaje mi się, że powinni cieszyć się ze mną. - bronił się chłopak – Harry ma dziewczynę, Liam ma dziewczynę, Zayn też ma, a ja nie mogę?
- Louis, jeszcze jedno słowo! Masz zrobić to co ci każe, bo w innym wypadku możesz odwołać bilet do USA. A właśnie jeśli chodzi o dziewczyny... Panowie wypadałoby, żeby któryś z was zerwał, bo robi się zasłodko. I według mnie – Zayn. - pokazał palcem na mojego chłopaka, a ja spojrzałam na niego.
- NIE!!! Nawet nie wiesz co teraz przeszliśmy. I nie dość, że mamy lecieć do Stanów na dwa miesiące, nie dość tego, że straciliśmy dziecko to ty każesz mi z nią zerwać w tej chwili? Nie ma mowy. - bronił się Zayn.
- Ale mnie to nie interesuje. Wasi fani mają być szczęśliwi i masz z nią zerwać, zrozumiano? - po moim policzku spłynęła łza.
- Zayn nie rób tego. Nie słuchaj go. - powiedział Niall
- Jeśli Zayn zerwie z Anią, bo ty tak chcesz to ja odchodzę. - stanął za moim chłopakiem Harry.
- Nie wygłupiajcie się! Za tydzień widzimy się na lotnisku. Żegnam. - krzyknął i wyszedł

Otworzył drzwi przed którymi stałam. Obrzucił mnie dziwnym spojrzeniem i wyszedł. Stałam w drzwiach i modliłam się, żeby to tylko był koszmar. Chłopcy dyskutowali na jakiś temat i nie zauważyli mnie. Wpatrywałam się jeszcze chwile w drzwi, przez które wyszedł ich menadżer. Nie wiedziałam co myśleć. Spojrzałam się na mojego chłopaka i podeszłam do niego. Przytuliłam się najmocniej jak tylko mogłam. Bałam się. Bałam się, że już niedługo go stracę. Nie wyobrażałam sobie jak to będzie udawać, że go nie kocham. Jeśli do tego doszłoby moje serce pękłoby. Zayn zorientował się, że musiałam słyszeć ich rozmowę i również przytulił mnie swoimi silnymi ramionami. Jego prawa dłoń zanurzyła się w moich brązowych włosach, a lewa błądziła po moich plecach.
- Nie płacz głuptasie! To co słyszałaś nigdy się nie stanie! Nie zostawię cię! - pocieszał mnie
- Nie pozwolimy na to. - dodał Louis.
Wtuliłam się w Zayn'a. Przypominałam sobie każde słowo ich menadżera. Chłopak pocieszał mnie.
- Chodź. - chwycił mnie za rękę i skierowaliśmy się w kierunku naszej sypialni zostawiając chłopaków za nami.
Weszliśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Zayn przybliżył krzesełko i usiadł na nim.
- Kochanie, nie płacz. Wiesz, że nie lubię jak płaczesz. Aniu! - podał mi chusteczki
- Kocham cię – wyszeptałam.
- Ja ciebie też. Widzisz już inaczej wyglądasz. Jesteś najpiękniejsza dziewczyną na świecie Ale już nie płacz, bo jak widzę cię w takim stanie to czuje się winny.
- Ale nie jesteś winny. - przytuliłam go.
- Aniu nigdy, prze nigdy go nie posłucham i nie zerwę z tobą. Jesteś najważniejszą osobą na tym świecie. - powiedział, a mi natychmiast poprawił się humor.
- Kiedy jedziecie do USA? - spytałam po cichu.
- To też słyszałaś? - spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. - Za dwa tygodnie.
- Na ile?
- Na dwa miesiące. - odpowiedział i usiadł obok mnie.
- Nie wytrzymam tak długo bez ciebie – poczułam, że znowu zacznę płakać.
- Będziemy się widywać. Przyjadę do Anglii, a ty do mnie przylecisz. Będziemy codziennie rozmawiać. Zobaczysz to minie tak szybko, że zanim poczujesz mój brak to już wrócę. - uśmiechnął się i położył swoje palce na moim policzku.

* * *

Przez cały czas Zayn starał się mnie pocieszać, a ja nie potrafiłam być szczęśliwa. Jak? Za dwa dni chłopcy lecą do Ameryki. Nie będzie ich w Anglii, będą na innym kontynencie. Będzie nas dzielił bardzo szeroki i głęboki ocean. Siedziałam w salonie, ubrana w leginsy i szeroki sweter i rozmyślałam co będę robić wciągu tych dni. Przez czas gdy nie będzie chłopców. Liam i Harry pojechali do domów, Louis poszedł kupić sobie nową parę Vans'ów, a Niall siedział w kuchni, z której poczułam cudowny zapach. Zwlekłam moje bezsilne ciało z kanapy i poszłam do blondyna. Weszłam do pomieszczenia, w którym stał mój przyjaciel i próbował coś gotować. Stanęłam w progu i wpatrywałam się w niego. W tym momencie pomyślałam sobie 'Boże, ta lodówka przez 2 miesiące będzie cały czas pełna'. Z dokładnością wpatrywałam się w każdy ruch Niall'a. Chłopak tarł parmezan, co mu za bardzo nie wychodziło , bo ser wypadł mu co chwile z rąk. Gdy w końcu już skończył otworzył lodówkę i ją zamknął.
 - Czego tam szukałeś? - spytałam, a Niall podskoczył. - Wystraszyłeś Się?
- Tak.. Znaczy NIE! Nie, nie, nie.- powtórzył.
- Jasne.. Czego tam szukałeś? - powtórzyłam pytanie
- Sałaty, ale chyba nie ma. - odpowiedział zawiedziony.
- Jest! - podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. - Widzisz, kup sobie lepiej okulary – pokazałam przyjacielowi. - Co robisz?
- Sałatkę Cezara. - uśmiechnął się. - Wiesz, taką jaką ty kiedyś zrobiłaś... ale chyba za bardzo mi to nie wychodzi.
- Pomóc ci? - spytałam, a blondyn pokiwał twierdząco głową.
Razem z Nialler'em szybko uporaliśmy się ze wszystkim. Niall pokroił cebulę, ponieważ nie chciał patrzeć już jak płaczę, a ja pokroiłam kromki chleba w kostkę. Chłopak wszystko co skroiliśmy wrzucił na patelnię. Podsmażyłam pierś z kurczaka i pokroiłam ja na kawałki. Mięso ułożyliśmy na liściach sałaty, których mój chłopak zawsze nie tykał. Całość posypaliśmy płatami świeżego parmezanu i rozrzuciliśmy orzechy włoskie.
 - Ania, a tak właściwie to dlaczego ty teraz nie jesteś z Zayn'em. Liam, Harry i Louis są z dziewczynami w tych ostatnich chwilach przed wylotem, a wy?
- Pakuje się... Nie chcę na to patrzeć, dlatego od rana nie wchodzę do naszego pokoju. Gdybym weszła to pewnie bym go rozpakowała. Nie chcę, żebyście jechali. - Podparłam głowę prawą dłonią.
- Oj to tylko dwa tygodnie bez nas. Zobaczysz jak ten czas szybko zleci i przylecisz do Los Angeles. Potem kolejne dwa tygodnie i Zayn do ciebie przyleci, i już potem tylko parę dni zostanie i wrócimy. - uśmiechnął się.
- Obiecasz mi coś? - popatrzyłam się blondynowi głęboko w oczy.
- Zależy... Ale raczej tak.
- Będziesz pilnować Zayn'a, żeby nie stracił głowy dla jakieś długonogiej blondyny z dużymi, niebieskimi oczami lub innej tego rodzaju dziewczyny. Możesz mi to obiecać? - oparłam się o blat.
- To mogę ci obiecać, bo wiem, że Zayn stracił już głowę. Stracił ją dla ciebie i nie myśli o innych dziewczynach. To jest nawet dziwne kiedy idziemy ulicą i z chłopakami oglądamy się za ładnymi dziewczynami, a on upomina resztę. Tylko ja mam pozwolenie. - zaśmiał się – Nie masz się o co martwić, ale jeśli sobie tego życzysz... Obiecuję.
- Dzięki – uśmiechnęłam się. - Ale to tylko zostaje między nami! To co jemy? ZAYN!!!! - krzyknęłam.
Chłopak po kilku minutach pojawił się w kuchni. Usiedliśmy przy tym samym stole, przy którym za dwa dni będę jadła sama. Poprosiłam Zayn'a, żeby schował walizki jak się spakuje. Chyba mnie rozumiał, albo starał zrozumieć. Przy posiłku cały czas się śmialiśmy i żartowaliśmy. W pewnym momencie poczułam rękę Zayn'a na moim kolanie. Spojrzałam się na niego, a on przyglądał się każdemu mojemu ruchowi. Spojrzał mi prosto w oczy i schodził coraz niżej. Po prostu rozbierał mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do jedzenia i do rozmowy z Niall'em. Chłopak chyba wyczuł co się szykuje i szybko dokończył posiłek i uciekł się pakować.
- Nareszcie sobie poszedł – powiedział szczęśliwy chłopak
- Zayn!
- No co? Muszę się tobą nacieszyć.. potem nie będziemy się widzieć dwa tygodnie... To będzie jeden z najgorszych momentów m moim życiu. - zbliżył się do mnie.
- Który moment był tym najgorszym? - spytałam się go po czym czulke pocałowałam.
- Miałem takie dwa. Pierwszy to wtedy jak wyjechałaś do Barcelony bez słowa. Tylko przez ten durny wywiad. Bałem się, że już nigdy cię nie zobaczę.- oderwał się nachwilkę po czym wrócił do pocałunku.
- A drugi?
- Drugi to jak Ci nie uwierzyłem. Ty chciałaś mi powiedzieć, a ja jak ostatni dureń cię omijałem. Nigdy sobie tego nie daruje, że nie było mnie przy tobie... przy was w tak ważnych chwilach przez te kilka miesięcy. - odszedł ode mnie.
- Zayn było, minęło. Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem. - podeszłam do niego.
Przytuliłam się do mojego chłopaka. Położyłam głowę na jego ramieniu i wsłuchiwałam się w jego równiutki oddech. Nie lubiłam jak wracał do tematów naszych kryzysów, a w szczególności mój wyjazd do Barcelony. Wszystko co stało się wtedy to wyłącznie moja wina. Gdybym mu mogła wtedy dać trochę czasu, wytłumaczyłby mi to i nie byłoby tego wszystkiego. Pamiętam, że Zayn robił wtedy wszystko żeby mnie spotkać. Nagrali specjalnie piosenkę i puszczali we wszystkich rozgłośniach na całym świecie z dedykacją dla mnie. Pamiętam jak wtedy się rozpłakałam jak małe dziecko i zadzwoniłam do Zayn'a. Na samą myśl, że niedługo znowu się rozstaniemy spłyneła mi łza po policzku.
- Ej znowu będziesz płakać? - pocałował mnie w czoło.
- Nie. - wytarłam rękawem kilka kropel – zmyję naczynia, a ty idź się pakować. Przyjdę za dziesięć minut.
-Trzymam za słowo, a jak nie to przyjdę i siłą cię wezmę. - uśmiechnął się, a ja wybuchłam śmiechem.
Już kończyłam myć naczynia gdy zaczęłam się zastanawiać dlaczego nie włożyłam tego wszystkiego do zmywarki. No tak, cała ja.. Najpierw robię, potem myślę. Z powodu, że mineło już 10 minut, a ja nadal nie pojawiałam się w pokoju, mój chłopak przyszedł po mnie.
-Koniec tego! Idziemy! -krzyknął
- Zayn ostatni talerz! - odpowiedziałam. - Wyniosłeś walizki jak cię prosiłam?
- Taaak.. Jak usłyszysz w nocy krzyk Louis'a to znaczy, że wszedł w nie. - przygryzł dolną wargę.
- To trochę niebezpieczne... Mam szykować jakiś bandaż? - spojrzałam się na niego.
- Raczej nie! Ale chodź już...!
- Ostatni talerz! – krzyknęłam.
- Nie!!
Zayn wziął mnie na ręce i krzyknął „TAAAAAAAAK, NARESZCIE!!!!” i poszedł w kierunku naszej sypialni. Jakimś cudem zamknął za nami drzwi na klucz i rzucił mnie na łóżko.
- Teraz czas tylko dla nas..
- Takie pożegnanie? - spytałam
- Nie, przygotowanie do pożegnania – uśmiechnął się i zaczął mnie pomału rozbierać.

_________________________________________

Kolejny rozdział ;) Mam nadzieję, że się podoba. :)
Według mnie jest troszkę nudny..
Jeśli chcesz być informowany to zostaw w komentarzu tt :)