wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 21 "Pamięć"


Mijał tydzień, a moja dziewczyna nic nie pamiętała. Lekarze wypisali Anię ze szpitala. Od kilku minut siedzę z nią w samochodzie i wracamy do naszego domu. Jedynym moim marzeniem na tą chwile jest to, żeby wróciła jej pamięć.
- Zayn boje się. - usłyszałem jej śliczny głos.
- Ale czego? - spytałem
- Tego, że nigdy nie wróci mi pamięć. Że już nigdy nie będę pamiętać jak się spotkaliśmy po raz pierwszy.. jak wyglądało moje życie wcześniej.
- Przypomnisz sobie na pewno. Potrzebujesz tylko czasu... Pomożemy ci w tym, obiecuję.
Po kilkudziesięciu minutach wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy do środka.
- Nareszcie!!! Ania tęskniłem! - krzyknął chłopak z kręconymi włosami.
- Witaj w domu.. Tęskniliśmy – przytulił mnie brunet.
- To bardzo miłe z waszej strony, ale ja was niestety nie pamiętam. - odpowiedziała
- Przepraszam, zapomniałem... Ja jestem Harry, to jest Louis, a to Niall - przedstawił loczek.


Z perspektyw Ani
Przez ostatnie dwa dni chłopcy pokazali mi chyba tysiąc zdjęć i nic.. Wkurza mnie to, że obchodzą się ze mną jak z jajkiem, a może właśnie przydałby mi się upadek. Może wtedy coś mi się przypomni.
- Głodna? Na pewno głodna! Masz, ugotowałem specjalnie dla ciebie – podał mi Harry
- Dzięki. O Louis, Niall zostańcie, bo mam prośbę.. Poczekajmy tylko na resztę.
Kilka minut później wszyscy byliśmy już w salonie. Każdy patrzył się na mnie i nie wiedział czego się spodziewać.
- Mam do was prośbę. Bardzo bym chciała odzyskać pamięć i chciałam was poprosić, żebyście mi coś opowiedzieli, przypomnieli.
- To zacznijmy od początku! Na początku tego roku przeprowadziliśmy się do Londynu z Polski. Nienawidziłaś mnie, próbowałaś mnie unikać. - zaczęła Julia
- Poznaliśmy się w szkole, chodziliśmy do jednej klasy. Pierwszy z tobą zaprzyjaźnił się Louis. - kontynuował Liam.
Każdy po koli opowiadał historię. Nagle gdy doszło do fragmentu gdzie po raz pierwszy pocałowałam się z Zayn'em, chłopak podskoczył na równe nogi.
- Ubieraj się... - wypowiedział szybko do mnie
- Ale dlaczego? - spytałam
- Chcesz czekać? Pamięć sama nie wróci.. Chodź – pociągnął mnie za rękę .
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Staliśmy przed jakimś budynkiem, na którym wisiało ogłoszenie 'NA SPRZEDAŻ'. Zayn podał mi rękę i przeszliśmy na tył domu, gdzie stała mała, drewniana altanka. Weszliśmy do środka .
- Wiesz co to za miejsce? - spytał się, a ja rozejrzałam się dookoła.
- Nie... - odpowiedziałam jednak po chwili zobaczyłam wyryte na desce nasze imiona – Nasze imiona. - dotknęłam belki.
Zayn chwycił się za głowę i przygryzł dolną wargę. Tak strasznie starał się, żebym odzyskała pamięć. Każdego dnia widziałam jak cierpiał. Położyłam głowę na jego ramieniu i posmutniałam. Chłopak zauważył to i zaczął mnie pocieszać. Ujął moją twarz rękami i pocałował. W momencie poczułam coś dziwnego, jakby całe życie do mnie wracało.
- Zayn czy w tej altanie coś się stało ważnego? - spytałam
- Tak.
- Tu... tutaj spytałeś się czy będę twoją dziewczyną, prawda? - na mojej twarzy zawitał uśmiech.
- Tak. Przypominasz to sobie?
- Pamiętam coś jak przez mgłę. Tu chyba mieszkałam, a w tamtym domu.. czekaj.. ty mieszkałeś?
- Tak!! Przypomniałaś sobie!! Widzisz!!! A tak się bałaś – przytulił mnie najmocniej jak tylko mógł, a ja się popłakałam ze szczęścia. - Ale nie płacz...


Dwie godziny później

- Cii!! - uciszył mnie Zayn. - Nabierzemy chłopaków, że nic sobie nie przypomniałaś.
Pocałowałam go przed wejściem i weszłam do środka. Zdjęliśmy kurtki i weszliśmy do salonu. To co zobaczyłam wprawiło mnie w zakłopotanie. Na kanapie siedział Louis, a moja przyjaciółka na jego kolanach. Chłopak odgarnął włosy z jej policzka i szeptał jej coś do ucha, po czym pocałował w czoło. Agata uśmiechnęła się
- Louis.. - odpowiedziała ze śmiechem.
- Ale o co ci chodzi? - uśmiechnął się.
- Jeszcze nas ktoś zobaczy. - odpowiedziała na jego pytanie.
Pocałował ją jeszcze raz w czoło, potem powoli jego usta schodziły coraz niżej. W momencie ich wargi się spotkały i zaczęli się namiętnie całować.
- Zayn, chodź, zostawmy ich samych. - wyszeptałam
- Ale dlaczego? - spytał – Hej wszystkim! - krzyknął, a pozostała dwójka oderwała się od siebie.
- Idiota! - szepnęłam do niego i walnęłam go łokciem. - Nie przeszkadzajcie sobie.. My idziemy na górę.
- Nie przeszkadzacie, przypomniałaś coś sobie? - spytał Louis
- Nie, a uwierz jak bardzo bym chciała. Dzisiaj jakaś dziewczyna coś się mnie zapytała,a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć i musiał mnie Zayn ratować.
- Przypomnisz sobie. - pocieszyła mnie Agata.
Po kilku godzinach wszyscy wiedzieli, że 'jeszcze nie odzyskałam pamięci'. Zayn nie mógł opanować śmiechu, gdy Harry obiecał mi, że pierwsze jak odzyskam pamięć to 'strzeli mi allachy'. Niall się popłakał jak zobaczył, że zjadłam mu ostatni kawałek ciasta czekoladowego („bo nie pamiętałam, że je kocha”). Prawie nie wytrzymałam kiedy Julka powiedziała, że jeśli nic sobie nie przypomnę w ciągu 2 dni to ona też coś zrobi, żeby stracić pamięć.
- Ja bym tak nie mógł wytrzymać... Nic nie pamiętasz i żyj tu człowieku!!! - krzyknął Harry
- Jak ja tęsknię za Anią, która pamięta.... - Niall usiadł na fotelu...
- Chciałbym, żeby wróciła! - powiedział cicho Liam.
Spojrzałam się na mojego chłopaka wzrokiem „Powiedzmy im prawdę”, oni też cierpią. Mulat zrozumiał i przejął inicjatywę.
- Obejrzymy jakiś film? - spytał się wszystkich Zayn, a reszta odpowiedziała twierdząco. - Ania co powiesz na ten film?
- Wydaje mi się, że ten film już widziałam. - powiedziałam głośno i wyraźnie, akcentując słowo 'widziałam'.
- Też mi się tak wydaje. - uśmiechnął się.
- Czekaj!!! co ty powiedziałaś? - spytał się Louis
- Wydaje mi się.. - odpowiedziałam.
- Nie to.. to ostatnie słowo. - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem
- Widziałam?
- Tak!! ŁAM! Użyłaś czasu przeszłego ŁAM! - krzyknął szczęśliwy. Reszta dopiero teraz go zrozumiała. Czyli Tomlinson nie jest tak całkiem tępy.
- Kiedy ci się wszystko przypomniało? - spytał szczęśliwy Harry
- Kilka godzin temu..
- I cały czas nas okłamywałaś, wmawiałaś, że nie pamiętasz i zjadłaś moje ciasto?! - oburzył się Niall
- To moja wina.. Chciałem was jeszcze trochę potrzymać. -uśmiechnął się Zayn – nie obrażajcie się!
Louis prawie się popłakał ze szczęścia. Harry rzucił się na moją szyje i wysiał na mnie. Liam chciał mnie przytulic, ale Loczek mu nie pozwalał.
- Chciałam ci przypomnieć, że obiecałeś mi 'allachy'... - mruknęłam do niego..
Chłopak w momencie wylądował na ziemi i spełnił swoją obietnicę. Wszyscy popłakali się ze śmiechu. Bezcenny widok.... Niestety przerwał nam telefon.
- Słucham? - odebrał Liam – Dobra.. Rozumiem.. Czekamy.. - rozłączył się,
 - Co jest? - spytał go Niall
- Nasz menadżer zaraz tu będzie... Twierdząc po jego głosie - nie był szczęśliwy..
- Dobra, przyznać się! Kto narozrabiał? - spojrzałam się na chłopców, a każdy pokiwał głową oznajmiając 'nie ja!'.
Przez kolejne piętnaście minut zastanawialiśmy się o co może chodzić. W końcu przyszedł.
- Dzień dobry. - przywitałam się – To ja może pójdę do Agaty. Dowidzenia, pa – powiedziałam i wyszłam.
Mina menadżera była przerażająca. Nie chciałabym być w tym momencie na miejscu mojego chłopaka lub któregoś z jego przyjaciół. Nie uszłam kawałek i przypomniało mi się, że zapomniałam telefonu. Szybkim tempem wróciłam do domu. W środku było słychać nic innego tylko krzyki ich menadżera i od czasu do czasu chłopców. Stanęłam przy drzwiach i chcąc czy nie chcąc podsłuchałam fragment rozmowy. 

_________________________________________
Coś czuję, że pomału wypala mi się pomysł.... Coraz gorzej pisze.. (Takie moje zdanie)
Nie miałam pomysłu na ten rozdział i dlatego tak długo nic nie dodawałam... 
Przepraszam za błędy. Mam nadzieję dodać jak najszybciej nowy rozdział.. ;)

Liczę na Wasze komentarze! 

P.S Proszę o udział w ankiecie ;) Jeśli jesteś na TAK zostaw w komentarzu jakiś kontakt (tt lub gg) z dopiskiem [ankieta]. Skontaktuje się z Tobą i może mi podpowiesz o kolejnym wątku bądź jakimś wydarzeniu. Z góry dziękuje ;)


środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 20 "Pamiętasz mnie?"

Chłopcy przekrzykiwali się jak tylko mogli. Próbowałam ich jakoś uspokoić ale z nimi się nie da!Kilka minut później zadzwonił do mnie telefon, a chłopcy śpiewali piosenkę, którą mam ustawioną na sygnał.

- Słucham?

- Ania! - usłyszałam szept mojej siostry
- Mała co jest? Ty płaczesz? Co się stało?
- Rodzice wrócili przed chwilą i każą się pakować. Mówią, że za dwie godziny mamy samolot.
- Wolniej, wszystko po kolei. - powiedziałam – Wrócili z Nowego Yorku i kazali ci się spakować? I co jeszcze?
- Powiedzieli, że dostali jakąś szansę i przylecieli tylko po mnie. Ania ratuj! Ja nie chce nigdzie lecieć! - płakała
- Julka, spokojnie. Już jadę. - rozłączyłam się. - Zayn gdzie są kluczyki?
- Na stoliku w salonie, a co? - spytał
- Muszę jechać do rodziców. Nie podoba mi się to co Julia mówi. Wracam za jakiś czas.
- Jadę z Tobą!
- Nie, muszę sama jechać.
- No dobrze. - odpowiedział - Uważaj na siebie – pocałował mnie
- Nie martw się.

Ubrałam się i szybko wyszłam z domu, a właściwie wybiegłam w miarę możliwości.


* * *


Weszłam do domu, w którym kiedyś mieszkałam. Julia podbiegła do mnie cała zapłakana. Przytuliła się i wyszeptała, żebym ją stąd zabrała. Spróbowałam pocieszyć ją i poszłam do sypialni rodziców.

- Mamo, tato! Co wy do cholery robicie?! Nie wydaje wam się, że mnie też moglibyście poinformować.

- Ale o co chodzi? - spytał ojciec
- O to, że wylatujecie. Zniszczyliście moje życie, ale nie pozwolę, żebyście zniszczyli życie młodej. Czy pytaliście się jej czy ona chce się przeprowadzać? Czy w ogóle myśleliście o jej szczęściu, o niej, o tym że tu ma przyjaciół, ma chłopaka, ma mnie?
- A co ty jej zapewnisz? - krzyknął ojciec
- Na pewno o wiele więcej od ciebie. Zapewnię jej coś czego wy mi nigdy nie zapewniliście. Myślicie, że fajnie się tak przeprowadzać co rok w naszym wieku? Nie no, zajebiście jest jak wytykają was palcami w nowej szkole. Wiem, że Julka będzie tu bardziej szczęśliwa niż w Nowym Yorku. A ty mamo? Patrzysz się na to wszystko i się zgadzasz. Czego chcesz? Szczęścia własnych dzieci czy ich nieszczęścia, bo jak na razie to przyczyniacie się do tego drugiego. Wiecie co? Jak urodzę to na pewno będę inaczej wychowywać moje dziecko. Bo to ono jest najważniejsze, a nie pieniądze! Julia jesteś spakowana? Jak tak to wsiadaj do samochodu! Chcecie lecieć, droga wolna, ale bez Julki! Ona nareszcie jest tutaj szczęśliwa, a wy to chcecie to zepsuć! Jak coś to wiecie gdzie jej szukać! Gratulacje!

Trzasnęłam drzwiami i skierowałam się w kierunku samochodu, w którym czekała na mnie moja siostra. Usłyszałam jeszcze parę razy moje imię. Wsiadłam do samochodu i odjechałyśmy z piskiem opon. Zatrzymałyśmy się na sygnalizacji świetlnej. Stałyśmy dobre dwie minuty. W końcu zaświeciło się zielone. Wyjechałam i jedyne co usłyszałam to pisk mojej siostry i poczułam uderzenie.


Z perspektywy Zayn'a

- Julia? Julka słyszysz mnie? ?Kochanie spokojnie! Po kolei! Julka? Julka, słyszysz mnie? Hallo – Harry darł się do słuchawki jak nigdy

- Młody nie krzycz tak bo wszyscy ogłuchniemy – zaśmiał się Louis
- Im coś się stało. Zayn, one miały wypadek! Ja to czuje! Julka coś mówiła: skrzyżowanie, kierowca, krew.... Musimy tam jechać! - wypowiedział przez łzy mój przyjaciel.

Szybko ubrałem trampki i wyciągnąłem jakąś kurtkę i razem z Harry'm wybiegliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy z piskiem.

- Gdzie są? - krzyknąłem

- Nie wiem, jakieś skrzyżowanie? Pojedźmy do rodziców dziewczyn.

Nie zdążył dokończyć. Zatrzymałem się. Na środku skrzyżowania stała policja i dwa ambulanse. W samochodzie policyjnym siedziała Julka. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Harry pobiegł szybko do Julki, ja wyłączyłem silnik i doszedłem do nich.

- Julka co z A.. Anią? - zająknąłem się na samą myśl co się mogło stać.

- Jest nie przytomna. Zayn, ja się o nią tak boje. To moja wina! - rzuciła mi się na szyję.
- To nie twoja wina, rozumiesz?! To nie twoja wina! Harry? - spojrzałem na przyjaciela.

Pokiwał twierdząco głową, a ja odbiegłem do jakiegoś policjanta. Opowiedział mi mniej więcej co się stało. Gdy skończył zobaczyłem... zobaczyłem moją dziewczynę, która była nieprzytomna.

Podbiegłem do noszy. Chwyciłem jej dłoń. Po moim policzku spłynęła łza. Tyle bym oddał, żeby się z nią zamienić. Ona na to nie zasłużyła. Czemu ona?

- Zabieramy ją! - jakiś mężczyzna powiedział do mnie.

- Mogę jechać razem z nią?
- Tak. -odpowiedział
- Panie doktorze, ona jest w ciąży. - spytałem przez łzy.
- Przykro mi... - nie dokończył.


Pomimo, że od tamtego feralnego dnia minęły dwa tygodnie to moja dziewczyna nie wybudziła się jeszcze ze śpiączki. Tak bardzo tęskniłem za jej czekoladowymi oczami. Tak bardzo chciałbym, żeby się do mnie uśmiechnęła, powiedziała coś. Już pogodziłem się z tym, że straciłem córeczkę. Może nie na tyle pogodziłem co zaakceptowałem. Siedziałem obok niej i trzymałem jej dłoń, to już moja codzienność od tych czternastu dni.

- Zayn, idź do domu. Wyśpij się. Ja tu posiedzę. - usłyszałem głos Agaty za sobą.

- Zostanę. Wydaje mi się, że ona mnie rozumie. - odwróciłem się do dziewczyny, a ona usiadła po drugiej stronie łóżka.
- Rozmawiałeś z lekarzami? - spytała, a ja pokiwałem przecząco głową. - Nadal nie chcą ci niczego mówić?
- Taa... Uważają, że nie jestem rodziną. Julia ma zaraz przyjechać z chłopakami to pójdzie. - odpowiedziałem nie spuszczając wzroku z Ani.

Siedzieliśmy tak w ogłuszającej ciszy kilka minut.

- Idę po kawę. Chcesz? - spytała się mnie Agata.

- Jeśli możesz. - odpowiedziałem.

Agata wyszła z sali, a ja nadal wpatrywałem się w moja dziewczynę. Nagle poczułem jak poruszyła dłonią. Nie mogłem uwierzyć. Myślałem, że to tylko moja wyobraźnia. Spojrzałem się na jej rękę. Znowu nią poruszyła. Malik, uspokój się – to tylko twoje zwidy, a jeśli nawet to może coś jej się śni.

- Jak się czujesz? - usłyszałem czyjś głos za plecami.

Odwróciłem się i zobaczyłem moją siostrę. Lekko się uśmiechnąłem. Gdzieś w głębi serca cieszyłem się, że teraz są przy mnie najbliżsi. Udowadniali mi każdego dnia, że mogę na nich polegać, ufać i że zawsze mogę liczyć na ich pomoc.

- A jak mam się czuć? Nie wiem co myśleć, nie wiem co robić. Każda chwila kiedy jest cicho mnie pomału zabija. Chciałem z nią jechać wtedy. Jak sobie pomyśle, że...

- Nie mów tego, słyszysz?! Nie wolno ci tak myśleć! - powiedziała Doniya – Przyjechałam z Julką i z chłopcami. Zaraz się dowiemy czegoś więcej.
- … jeszcze raz.. Co powiedział lekarz? - usłyszałem radosny głos mojego przyjaciela, który był na korytarzu.
- Harry! Poczekaj chwilkę to powiem wszystko. Tylko spotkamy się z Zayn'em. - odpowiedziała spokojnie Julka.

Drzwi otworzyły się szybko i wyskoczył Louis.

- Stary dobre wieści niesiemy..

- Co lekarze powiedzieli? - podskoczyłem
- Spokojnie. Lekarz powiedział, że stan się poprawia i już niedługo się wybudzi. Powiedział też, że zrobią kilka badań i jak będą dobre wyniki to wypiszą ją do domu najszybciej jak się da. - powiedziała siostra Ani. Była przy tym taka radosna.


* * *


Po południu wszyscy poszli na obiad, a ja znowu zostałem sam. Czasami zamyślałem się tak, że zapominałem o całym świecie. Tak było i tym razem. Myślałem o tym co by było dzisiaj gdyby nie ten wypadek. Przez cały ten czas przyglądałem się na jej rękę z nadzieją, że zaraz nią poruszy. Minęła godzina, a ja nadal tam siedziałem.

- Zayn, chodź. Wrócisz do domu, zjesz coś, przebierzesz się i wrócisz. - Liam położył dłoń na moim ramieniu. - Julka z nią trochę posiedzi.

- Nie. - odpowiedziałem
- Stary, wiesz przecież, że tak nie można.
- W sumie masz racje.

Już prawie wstałem kiedy Ania lekko uchyliła swoje powieki. Byłem taki szczęśliwy.

- Gdzie ja jestem? - wypowiedziała cichutko.

- W szpitalu. Już wszystko dobrze. Wszystko... - odpowiedziałem na jej pytanie.
- A co się stało?
- Miałyście z Julką wypadek. Jakiś pijany kierowca wjechał na czerwonym na skrzyżowanie i w was uderzył.
- Kim jest Julia? Kim ja jestem? Kim ty jesteś i ten chłopak za tobą? - spytała oszołomiona.
- Nie pamiętasz? Nie pamiętasz nikogo? - pokiwała głową oznajmiając, że nie.

To chyba było gorsze od tych czternastu dni spędzonych w sali szpitalnej. Bliska osoba, osoba którą kochasz najbardziej na świecie budzi się i oznajmia ci, że nie pamięta ani ciebie ani nikogo. To był dla mnie cios poniżej pasa. Ale to moja wina i nikogo innego. Czemu z nią wtedy nie pojechałem?


Liam stał za mną i nie dowierzał. Poczułem jak po moim prawym policzku spływa łza.

- Ania, to ja, Zayn! Nie pamiętasz mnie? Błagam cię, nie żartuj! To wcale nie jest śmieszne! - płakałem

- Przykro mi, ale ja nie żartuje.. Ja nic nie pamiętam.

_________________________________________
Rozdział 20!!! Miałam dodać w święta, ale nie było 15 komentarzy... Dodaje teraz, bo jutro jadę na wycieczkę :) Rozdział z serii najkrótszych... PRZEPRASZAM za to!
Wiem, że może akcja nie poszła jak każdy sobie wyobrażał, a szczególnie Agata (przepraszam, ale ten rozdział napisałam w sobotę, a esa z twoim pomysłem dostałam niedawno)
Mam nadzieję, że się podoba.. Nie wiem kiedy kolejny.. Przepraszam za błędy i te ortograficzne (jak są) jak i stylistyczne i interpunkcyjne.
Jeśli chcecie być informowani to wiecie... (tt lub gg w komentarzach)

Ps. Dodam 21 jak będzie 10-15 komentarzy! Wierze w Was!!

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 19 "Nie wierze..."

Jestem w Londynie! Stoję przed moimi drzwiami i zastanawiam się co mam zrobić. Czy zadzwonić, wejść jak do siebie czy uciec? Wybrałam pierwszą opcje. Nacisnęłam dzwonek i chwile potem drzwi otworzyła mi moja siostra.

- Godzina spóźnienia! - krzyknęła na dzień dobry.

- Przepraszam, pociąg się opóźnił.
- Wchodź. Jak się czujesz? Będę miała siostrzenice czy siostrzeńca?
- Nie wiem. Julia alkohol? Ty kończysz 15 lat! Zresztą i tak większość ludzi jest pełnoletnia!
- No właśnie!

Na imprezie było pełno koleżanek mojej siostry, znalazła się też Marta, Agata, chłopcy z Zayn'em. Przywitałam się z wszystkimi, a na końcu z byłym chłopakiem

- Hej – powiedziałam nieśmiało.

- Cześć, jak się masz? - odpowiedział na moje przywitanie z lekkim zdenerwowaniem.
- Dobrze, chociaż maleństwo pomału daje o sobie znać. - uśmiechnęłam się.
- Mogę dotknąć?

Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Odwróciłam się i zobaczyłam brata agaty – Olka, który trzymał kwiatka.

- Co tam? Tęskniłem.

- Hej! Nic ciekawego.. Zresztą widzisz, przepraszam na chwile.

Odwróciłam się na pięcie, żeby odpowiedzieć na prośbę Zayn'a, ale jego tam już nie było. Szukałam go , ale nigdzie go nie było.

- Liam widziałeś Za..

- Nie nie widziałem – przerwał mi w połowie
- A ty Niall?
- Wychodził. Powiedział, że idzie do domu.

Czyli jest w naszym mieszkaniu. Posiedziałam jeszcze trochę na imprezie urodzinowej i postanowiłam samotnie wrócić do mojego mieszkania. Mojego i chłopców mieszkania.


Przekręciłam zamek w drzwiach i weszłam wolnym krokiem do środka. W ciemności próbowałam namierzyć załącznik światła. Rozebrałam się i weszłam do salonu gdzie siedział Zayn, który kończył kolejną butelkę piwa.

- Zayn.... - wyszeptałam

- Co chcesz? Wiem, wiem! To moja wina! To ja wszystko zjebałem. Daj mi spokój! - krzyczał
- Zayn, jesteś pijany... Uspokój się – szeptałam nadal
- Ania, kochasz mnie? - spytał przez łzy. - Wtedy jak on ci dał tego kwiatka, pomyślałem sobie, że jestem taki beznadziejny.
- Nie jesteś beznadziejny! Po protu potknąłeś się po drodze! I co to za pytanie. Tak, kocham Cię! - chwyciłam jego dłoń i odłożyłam puszkę.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Olek. Przyszedł do nas Olek.

- Zostawiłaś telefon u Julki. - uśmiechnął się

- Po co przyszedłeś? - spytał Zayn
- Telefon przyniosłem. - odpowiedział.
- Chłopcy mogli przynieść, po co przyszedłeś? - powtórzył pytanie
- Ania, czy ty naprawdę chcesz, żeby ten idiota wychowywał twoje dziecko? - spytał się mnie
- Tak! I to nie jest idiota, to jest ojciec mojego dziecka!
- Jak mnie nazwałeś? - krzyknął zdenerwowany Zayn.

Chwile potem chłopcy rzucili się na siebie. Chciałam ich rozdzielić, ale tylko mi się oberwało.

- DOŚĆ TEGO!!! Zayn nic ci nie jest? - kucnęłam przed nim. - OLEK WYNOŚ SIĘ!!! Nie chce cię widzieć, nie chce cię znać!

- Rób co chcesz! - powiedział i trzasnął drzwiami.
- Nic Ci nie jest? Chodź.

Weszliśmy do łazienki. Chłopak usiadł, a ja wyciągnęłam apteczkę.

- Zachowujecie się jak dzieci. Będzie szczypać - polałam rany wodą utlenioną – Ałć!

- Co się stało? To mnie miało boleć, a nie ciebie - podniósł głowę.
- Maluszek. Chcesz dotknąć?
- Co za pytanie! No pewnie, że chce! - dotknął ręką mojego brzucha, nachylił się – słyszysz mnie? Tu tata, już nie mogę się doczekać jak będę cię uczyć grać w nogę.
- A co jeśli to będzie dziewczynka? - spytałam
- To będziemy śpiewać razem – uśmiechnął się. - Ty wiesz prawda? Wiesz czy będziemy mieć córkę czy syna?
- Nie, nie wiem. To będzie niespodzianka. - uśmiechnęłam się - Dobra! Idziemy spać! Chodź!!!

Weszliśmy do naszej sypialni. Chłopak usiadł na łóżku, a ja skierowałam się w stronę drzwi.

- A ty gdzie?

- Zayn my nie jesteśmy razem, będę dzisiaj spała w pokoju gościnnym. Dobranoc.
- Dobranoc, kocham cię.

Z perspektywy Zayn'a

Rano obudził mnie dźwięk sokowirówki. Wstałem z wielkim bólem głowy. Spojrzałem w lustro. Plaster tam gdzie go wczoraj przykleiła, czyli to nie sen. Nie śniłem!

- Ała! Zayn!! Zayn!! - krzyczała

Szybko zbiegłem na dół do kuchni. Przy blacie stała Ania.

- Co jest? Coś się stało?

- Daj rękę – uśmiechnęła się - Maluszek zaczyna o sobie przypominać.

Podałem jej dłoń, a ona położyła ją na swoim brzuchu. Poczułem lekkie kopniecie. Spojrzałem jej prosto w oczy i uśmiechnąłem się. Tak bardzo żałowałem, że nie byliśmy razem. Maleństwo znowu uderzyło. Zacząłem się śmiać.

- To będzie chłopak, mówię ci! Będzie piłkarzem.

Ania uśmiechnęła się.
- Zayn pojedziesz ze mną dzisiaj do lekarza? - spytała z niepewnością.
- Naprawdę? Mogę? - nie dowierzałem jej słowom.
- Czemu nie? W końcu jesteś ojcem dziecka. - uśmiechnęła się
- Jesteś wielka, kocham cię.. - przytuliłem ją.
- Wróciliście do siebie? - krzyknął szczęśliwy Louis, który właśnie wszedł do kuchni.
- Lou, stary to trochę... - zacząłem.
- Tak, wróciliśmy do siebie. - dokończyła, spojrzałem na nią niepewnie, po czym ją pocałowałem – Ałć!
- Stary jak tak działa na Anie twoja ślina to lepiej skończ – uśmiechnął się Louis
- Nie to maluszek daje o sobie znać od samego rana. - położyłem z powrotem rękę z nadzieją, że kopnie jeszcze raz.
- Ale fajnie!! Mogę dotknąć? - spytał mój przyjaciel, a Ania pokiwała twierdząco głową.
- Co wy tak obmacujecie naszą dziewczynę? - spytał Niall, który razem zresztą wlazł do kuchni.
- Mały bądź mała od samego rana kopie. - uśmiechnąłem się.

Wreszcie poczułem się dumny. Dumny z tego, że będę ojcem. Kilka chwil później każdy z nas czekał na ruch maluszka. Ania spojrzała na nas i oznajmiła, że koniec na dziś. Ubłagaliśmy jeszcze pięć minut.

- Chłopcy naprawdę to koniec! Za pół godziny jedziemy do lekarza! - spojrzała na mnie.

- JedzieMY!? Czy my czegoś nie wiemy? - pytał Liam
- Dała mi kolejną szanse. - uśmiechnąłem się.
- Taaaaaaaaak!!!! Wiedziałem!!! - krzyknął Harry.
- Teraz was przepraszam, bo muszę się przyszykować. - powiedziała i wyszła.


Niecałe trzydzieści minut później stałem w przedpokoju. Spojrzałem na zegarek, było kilka minut po jedenastej. Następnie mój wzrok skierował się w stronę łazienki gdzie stała Ania. Uśmiechnąłem się. Byłem cholernym szczęściarzem, że wróciła do mnie. Zacząłem już nawet myśleć o pokoju dla dziecka. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek. Zwinnie wyciągnąłem telefon i spojrzałem w ekran. MAMA?!

- Cześć mamo. Co tam? - spytałem

- Zayn możesz być na mnie obrażony, ale jestem właśnie w drodze. Jadę do was. - poinformowała mnie
- Słucham? Ale mamo! Za ile będziesz?
- Za półgodziny!
- Tak szybko?! Mnie... nas nie będzie w domu. - powiedziałem
- Gdzie ty się wybierasz? Jakiś wywiad? - spytała zdenerwowana.
- Jadę z Anią do lekarza. Muszę kończyć. Pa. - rozłączyłem się, bo moja dziewczyna właśnie podeszła. Uśmiechnąłem się. - Ej co się stało?
- Nie mam w co się ubrać.. wyglądam jak beczka.!
- Wyglądasz pięknie. Z chęciom pojechałbym z tobą na zakupy, ale moja mama za 30 minut tu będzie.

* * *


Z perspektywy Ani


Widziałam radość na twarzy Zayn'a. Był taki szczęśliwy gdy zobaczyliśmy maluszka na monitorze. Od lekarza prowadzącego dostaliśmy zdjęcia. Chłopak powiedział, że będzie zawsze nosił przy sobie zdjęcie maleństwa. Weszliśmy do domu. Usiadłam na krzesełku. Zayn zaczął się śmiać.

- Nie żartuj sobie! Mam ci buty ściągać? - zapytał zdziwiony

- Ty się nie śmiej! Nie dosięgnę, mam blokadę przed sobą.

Chłopak pomógł mi ściągnąć trampki i weszliśmy do salonu, gdzie czekała na nas jego mama.

- No nareszcie! Jak dobrze was widzieć! - przytuliła nas kobieta – a jak mały?

- Przypomina o sobie cały dzień. - uśmiechnęłam się
- Poczekaj mamo! Zaraz ci pokaże twojego wnuczka lub wnuczkę – wyciągnął szybko zdjęcie.

Mama mojego chłopaka podzielała radość Zayn'a. Byłam taka szczęśliwa widząc to. Długo rozmawialiśmy Przed dwudziestą wszyscy mieszkańcy wpadli do salonu. Louis opowiadał jakieś żarty, a Liam tłumaczył coś mamie Zayn'a.

_______________________________________

Rozdział 19 pojawił się dzisiaj bo @Maarta_1D kazała mi! ;)

Mam nadzieję, że wam się podoba. Kolejny rozdział postaram dodać się w święta pod warunkiem, że będzie minimum 15 komentarzy :)


Przepraszam za błędy i mam nadzieję, ze się podoba.
Jeśli chcecie być informowani to zostawcie w komentarzu tt lub gg :)
~Ania ;)